sobota, 7 marca 2015

Od Severyl do Miko

Zauważyłam że Miko stoi z jakąś waderą i Lukiem. Zdziwiło mnie to. Podeszłam bliżej.
- Cześć - powiedziałam
- O cześć jestem Mizu - przedstawiła się wadera - a ty?
- Ja jestem Severyl - dodałam dumnie - partnerka Miko.
- Aha - powiedziała chyba urażona moimi słowami, ale zaraz potem zwróciła się do Luka - To mógłbyś mnie oprowadzić?
- Z wielką chęcią - rzekł Luke, a zaraz potem odszedł razem z waderą
Zauważyłam że Miko patrzy na mnie ze zdziwieniem.
- Co? - powiedziałam 
- Nic. - rzekł a potem się uśmiechnął - byłaś zazdrosna?
- Nie - odezwałam się wkońcu, ale jakiś wewnętrzny głos mi mówił że to chyba nie prawda - bo nie muszę się obawiać?
- Oczywiście że nie ! - dodał z uroczym uśmiechem - ona nie jest w moim typie.
Wróciliśmy do domu.

< Miko? >

piątek, 6 marca 2015

Od Miko+Luke do Mizu

Trenowałem, gdy naglę usłyszałem dźwięk łamania gałęzi. Odwróciłem cię i ujrzałem basiora, był z innej watahy. Zabiłem go. Odwróciłem się i ujrzałem waderę.
- Witaj - powiedziała
- Cześć - dodałem - jak się nazywasz?
-Ja jestem Mizu, a ty?
- Miko - rzekłem
Podszedł do nas mój brat - Luke.
- O witaj ! Jestem Luke, a ty?
- To jest Mizu - wtrąciłem 
- Oprowadzić cię?

< Mizu? >

Od Mizu do Miko

Był wieczór.Przechodziłam się po terenach watahy tak aby nikt mnie nie spotkał. Rozglądałam się i próbowałam zapamiętać wszystko w danej okolicy.Po pewnym czasie zobaczyłam pewnego basiora, który trenuje byłam zdziwiona że ktoś o tak późnej porze nie śpi. Nie chciałam przeszkadzać więc poszłam w inną stronę. Ale nim się odwróciłam wyczułam coś dziwnego jak by ktoś się zbliżał w stronę basiora. Zaszłam od tyłu by sprawdzić kto to jest.

<Miko?>

środa, 4 marca 2015

Szczęśliwy dzień Severyl

Wybrałam się z Miko do jego jaskini. Długo szliśmy. Gdy weszliśmy do jaskini oniemiałam. Cała była pokryta kryształami. Oprowadzał mnie po niej przez cały dzień. Po zachodzie słońca, poprosił, aby bracia zostawili nas na dłuższy czas.

Położyliśmy się spać. Na następny dzień dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To była wspaniała nowina dla Miko. Pocałował mnie, i przytulił z całej siły.
Postanowiliśmy powiedzieć o tym alfom, jednak zdecydowaliśmy odłożyć to na inny dzień. Teraz trzeba było przygotować się do narodzin szczeniaczka.

wtorek, 3 marca 2015

Od Severyl do Miko

To był radosny dzień. Amber urodziła małą waderę - Arię.
Wyruszyliśmy w odwiedziny. Szliśmy lasem. Wtedy zza krzaków wyskoczyła obca wataha, złożona z 2 alf i 2 wader. Wrogo na nas warczała. Nie wiedziałam co robić. Wtem Miko krzyknął:

- Uciekaj !
Nie mogłam go zostawić, stałam chwilę w miejscu wtedy 1 z alf prawie na mnie skoczył ale Miko mnie obronił odciągając go na bok. Walczył z nim, zauważyłam że reszta jego watahy wycofuje się. Usłyszałam kroki, odwróciłam się a tam biegł Sillen.
Przyłączył się do walki. Teraz mieliśmy przewagę.
Zabiliśmy tego wilka, Sillen wrócił do Pandory a my poszliśmy dalij do Amber i Rick'a.

poniedziałek, 2 marca 2015

Od Rick do Amber ( poród )

Razem z Amber leżeliśmy na Radosnej Łące. Mówiliśmy o chmurach, co przypominają. 
- Ta, wygląda jak duże serce.
- Hę. A ta, jak....yyyyy...co to jest?
- Wygląda jak mały szczeniak bawiący się w śniegu. -Powiedziała Amber i zerwała się ze skrzywiona miną.
- Co się stało!? - Pomyślałem, że to pewnie szczeniak, chce już wyjść. - To....już?
- Chyba tak! - Amber zaczęła głośno dyszeć, a ja spanikowany nie wiedziałem co robić. - wezwę pomoc. Tylko nigdzie się nie ruszaj! -odwróciłem się i pobiegłem w stronę drzew.
- Bardzo śmieszne. - Wtedy Am głośno krzyknęła i upadła na ziemie. Zawróciłem, by podbiec do niej. Nagle usłyszałem cichy pisk. Gdy podeszłem do Amber ona, leżała zmęczona i uśmiechała się do czegoś. A raczej do kogoś. To była mała wadera. Słońce spadało na jej śliczną białą sierść.
- Trzeba nadać jej imię. - powiedziała cicho Amber.
- Przypomina moją matkę, a oczy ma po tobie.
- Może....Aria?
- Tak. Ładne imię Aria.

niedziela, 1 marca 2015

Od Pandory do Sillena

Wyszłam na polowanie, zauważyłam łanię z młodym już miałam ją zaatakować gdy naglę odtrącił mnie wielki jeleń, uderzył mnie w głowę, chyba umarłam.
Gdy się obudziłam koło mnie leżał Sillen oraz moje dzieci. Wtedy zrozumiałam że to był tylko zły sen, Poszłam na łąkę razem z watahą aby odpocząć, dziś był dzień spokoju i równowagi.
Usiadłam w cieniu i rozmyślałam o moim śnie.
- Dlaczego wtedy Umarłam ? Co mógł oznaczać? Dlaczego jest tak wiele pytań bez odpowiedzi ?! - rzekłam do siebie po cichu - Nie to nie możliwe jestem nieśmiertelna !
Potem leżałam już bez słowa, choć to że nic nie mówiłam nie znaczyło że nic nie myśle. W głowie tłoczyło mi się tysiące pomysłów o sensie tego snu. Naglę podszedł do mnie Dead, Rose i Asteg, położyli się koło mnie i zasnęli. Spojrzałam na nich.
- Ależ urośli - pomyślałam
- Może wrócimy już do domu - dodał Sillen - Szczeniaki są zmęczone.
- Masz rację - powiedziałam - dzieci wracamy do domu.

Gdy wróciliśmy do domu położyliśmy się spać. Na szczęście nie śnił mi się ten straszny sen.

Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...