Spacerowałam sobie po terenach watahy, gdyż nie miałam co robić. Po drodze spotkałam Red'a, z którym uciełam małą pogawędkę. Nagle zaczął boleć mnie brzuch. Dziwne poród miał odbyć się za trzy tygodnie, ale potem zaczęłam krwawić. Red szybko zabrał mnie do medyka, który przez godzinę starał mi pomóc. Gdy skończył obudził mnie i spojrzał na mnie smutno i posępnie.
- Przykro mi, ale poroniłaś
Co?! Jak to możliwe?! Do moich oczu cisnęły się łzy. Lekarz poinformował o tym mego syna. Energy nie było od kilku dni, więc Red mnie zaniósł do jaskini i spojrzał na mnie
- Mamo, przykro mi - szepnął
Wpadłam w depresję i nic nie jadłam od kilku dni. Gdy wrócił moj mąż nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Red mu wszystko opowiedział. Ja w tym czasie wyszłam z jaskini i gdzieś poszłam, nie wiem gdzie byle by uniknąć wzroku i rozmowy z mym ukochanym. Co za wstyd!? Nie mogłam się pogodzić z tym, że poroniłam. Nagle znalazłam się w Lasie Strachu, a to miejsce było bardzo niebezpieczne. Nawet nie wiem jak tu się znalazłam i po co tu przyszłam. Może dlatego, że życie straciło dla mnie sens? Lub czułam wyrzuty sumienia z powodu utraty nienarodzonych dzieci… Nagle upadłam i zakryłam pysk łapami oraz zaczęłam płakać. Cos sie zbliżało w moim kierunku, ale nie zwracałam na to uwagi. Zza drzewa wyłoniło się jakieś monstrum, które ruszyło na mnie, ale nie umiałam nic zrobić, więc lezalam spokojnie i czekałam na swój koniec
<Energy???>
Wygląd monstrum:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Od wygnania Woodnigth z watahy zrobiło się w moim niezwykle cicho. To dziwne, ale stęskniłem się za jej rozrywkowym charakterem, uroczył uśm...
-
Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe szczeniaki. - Tego basiorka możemy nazwać Largo, a tego drugiego Sticotto. Tą waderkę Eupho...
-
Obudziłem się o wschodzie słońca. nie wiedziałem co mam robić, więc wybrałem się na polowanie. Zobaczyłem stado jeleni. Ukryłem się za krzak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz