sobota, 18 kwietnia 2015

Od Assuvy do Ametyst

Chciałem coś powiedzieć, ale w oddali zobaczyłem, że ktoś po drugiej stronie wody biegnie przez las. Był to bardzo duży wilk. Wstałem i śledziłem go wzrokiem. 
- Co się stało? -spytała przestraszona Ametyst. Kiwnąłem głową w stronę szybka przemieszczającego się wilka. Nagle wilk zatrzymał się i spojrzał w naszą stronę. Stał tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu ruszył w naszą stronę. Kiedy wilk wszedł do wody światło księżyca padało na jego ciało, dzięki czemu mogłem ustalić, że jest to basior, podobny do mnie. Ja na przednich łapach mam znaki ptasich skrzydeł. On miał podobne, ale to były skrzydła nietoperza. W jednej chwili odwrócił się i znikł w ciemnościach. 
- Kto to był? 
- Nie wiem, ale wydawało mi się...nie to nie mógł być....mój ojciec? -wtedy przypomniałem sobie, że w dzień przed ucieczką mojego ojca, mama opowiadała mi, że mój ojciec i ja mamy podobne znaki na ciele. Ja mam dobre serce, więc są to skrzydła orła, a ojciec nie jest taki dobry więc ma jego ciele są skrzydła nietoperza.- Lepiej wracajmy do domu. Nie chciałbym spotkać go jeszcze raz. A po za tym nie wiemy czy jest niebezpieczny.


< Ametyst ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...