Odwróciłem się i odszedłem szybko do swojej jaskini.
Tam się położyłem i szybko zasnąłem.
< Woodnight ? >
czwartek, 30 kwietnia 2015
Od Woodnight do Niko
- Masz kogoś... - Powiedziałam. - Wiedziałam. Do końca życia będę sama! - Rozpłakałam się i uciekłam.
< Niko? >
< Niko? >
Od Niko do Woodnight
Stanąłem jak wryty.
Pobiegłem do niej i popatrzyłem się jej w oczy.
Ale ja cie nie kocham więc odczep się ode mnie ! Chciałem krzyczeć
Jednak spojrzałem się na nią gniewnie i odszedłem.
< Woodnight ? >
Pobiegłem do niej i popatrzyłem się jej w oczy.
Ale ja cie nie kocham więc odczep się ode mnie ! Chciałem krzyczeć
Jednak spojrzałem się na nią gniewnie i odszedłem.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
- Kocham Cię!!! - Krzyknęłam ze łzami i uciekłam.
Zauważułam, że po chwili Niko mnie dogonił i powiedział.
< Niko, co powiedziałeś? >
Zauważułam, że po chwili Niko mnie dogonił i powiedział.
< Niko, co powiedziałeś? >
Od Niko do Woodnight
- Robi się późno. Pójdę już - powiedziałem i zacząłem iść w stronę jaskini.
Naglę usłyszałem krzyk. Woodnight podbiegła do mnie i patrząc się mi prosto w oczy wyznała:
-...
< Woodnight ? Co powiedziałaś ? >
Naglę usłyszałem krzyk. Woodnight podbiegła do mnie i patrząc się mi prosto w oczy wyznała:
-...
< Woodnight ? Co powiedziałaś ? >
Od Niko do Woodnight
Nie patrząc się na nią odrzekłem.
- Ja już chyba nigdy nie uwierzę w ,, miłość ''
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
- Czy... Czy ty coś do mnie czujesz? - Spytałam niepewnie, patrząc mu w oczy.
< Niko? >
< Niko? >
Od Niko do Woodnight
Wzruszyłem ramionami i razem ruszyliśmy w stronę wodopoju.
Był brzydki dzień. Słońce zasłaniały chmury i w ogóle wyglądało jakby zaraz miało podać.
Zresztą pogoda była taka sama jak mój humor.
Kiedy doszliśmy opadłem obok jeziora wpatrując się w taflę wody.
Westchnąłem głośno.
- Coś się stało ? - zapytała bez namiętnie
- Nie - rzekłem, bo wiedziałem że i tak jest jej to obojętne
< Woodnight ? >
Był brzydki dzień. Słońce zasłaniały chmury i w ogóle wyglądało jakby zaraz miało podać.
Zresztą pogoda była taka sama jak mój humor.
Kiedy doszliśmy opadłem obok jeziora wpatrując się w taflę wody.
Westchnąłem głośno.
- Coś się stało ? - zapytała bez namiętnie
- Nie - rzekłem, bo wiedziałem że i tak jest jej to obojętne
< Woodnight ? >
Od Nick'a do Woodnight
Poszedłem do lasu.
Szedłem właśnie leśną ścieżką kiedy naglę wpadłem na kogoś.
- Uważaj jak chodzisz - warknąłem, ale naglę sp[ostrzegłem że to Wood - Przepraszam, myślałem że to ktoś inny - uśmiechnąłem się blado
< Woodnight ? >
Szedłem właśnie leśną ścieżką kiedy naglę wpadłem na kogoś.
- Uważaj jak chodzisz - warknąłem, ale naglę sp[ostrzegłem że to Wood - Przepraszam, myślałem że to ktoś inny - uśmiechnąłem się blado
< Woodnight ? >
środa, 29 kwietnia 2015
Od Mack'a do Rick'a
- Mam nadzieję - szepnąłem pod nosem i wyszedłem z jaskini.
Skierowałem się w stronę mojej jaskini.
Kiedy tam wszedłem ujrzałem Tashę.
Pocałowałem ją w policzek, a potem poszlismy spać.
< Rick ? A ty co robiłeś ? >
Skierowałem się w stronę mojej jaskini.
Kiedy tam wszedłem ujrzałem Tashę.
Pocałowałem ją w policzek, a potem poszlismy spać.
< Rick ? A ty co robiłeś ? >
Od Rick'a do Mack'a
Mack nie umiał mi pomóc, ale próbował.
- Dzięki za pomoc, ale nie mogę tak długo czekać. Chyba, że...jeżeli Amber zostanie trochę sama. Uspokoi się. -Spojrzałem na Mack'a z nadzieją. Basior uśmiechnął się do mnie lekko.- Dobrze zostawię ją samą na jakiś czas. -dodałem smutno i usiadłem przy wejściu do jaskini
- Dzięki za pomoc, ale nie mogę tak długo czekać. Chyba, że...jeżeli Amber zostanie trochę sama. Uspokoi się. -Spojrzałem na Mack'a z nadzieją. Basior uśmiechnął się do mnie lekko.- Dobrze zostawię ją samą na jakiś czas. -dodałem smutno i usiadłem przy wejściu do jaskini
wtorek, 28 kwietnia 2015
Od Macka do Ricka
Współczułem Rickowi.
- Nie umiem ci pomóc - wyznałem zakłopotany - Daj jej chwilę na odpoczynek. Dzień, góra dwa. Wtedy pójdź do niej i ją przeproś. Powiedz że nie możesz bez niej żyć. Może ci wybaczy. - rzekłem bez przekonania - Mi Tasha wybaczyła - szepnąłem pod nosem
< Rick ? >
- Nie umiem ci pomóc - wyznałem zakłopotany - Daj jej chwilę na odpoczynek. Dzień, góra dwa. Wtedy pójdź do niej i ją przeproś. Powiedz że nie możesz bez niej żyć. Może ci wybaczy. - rzekłem bez przekonania - Mi Tasha wybaczyła - szepnąłem pod nosem
< Rick ? >
Od Rick'a do Mack'a
Nie chciałem, aby Amber się denerwowała. Nie mogła się denerwować.
- Chodzi o to, że pewna wadera, chyba się we mnie zakochała...i pocałowała mnie. Powiedziałem, że ja jestem z Amber. Assina była smutna, więc na pocieszenie przytuliłem ją. Ona mnie namiętnie pocałowała...położyliśmy się i całowaliśmy....nie zaprzeczałem. Nie wiem czemu. Wtedy Am weszła do jaskini tamtej wadery i zobaczyła nas razem. Uciekła do lasu. Pobiegłem, ale było za późno. Jakieś zjawy wysysały z niej duszę. Medyk powiedział, że zostały jej dwa dni życia. Jej stan może się poprawić jedynie, jeśli będzie miała spokój. -odpowiedziałem Mack'owi. - Chciałem jej to wszytko wytłumaczyć, ale ona nie chciała mnie słuchać.
<Mack?>
- Chodzi o to, że pewna wadera, chyba się we mnie zakochała...i pocałowała mnie. Powiedziałem, że ja jestem z Amber. Assina była smutna, więc na pocieszenie przytuliłem ją. Ona mnie namiętnie pocałowała...położyliśmy się i całowaliśmy....nie zaprzeczałem. Nie wiem czemu. Wtedy Am weszła do jaskini tamtej wadery i zobaczyła nas razem. Uciekła do lasu. Pobiegłem, ale było za późno. Jakieś zjawy wysysały z niej duszę. Medyk powiedział, że zostały jej dwa dni życia. Jej stan może się poprawić jedynie, jeśli będzie miała spokój. -odpowiedziałem Mack'owi. - Chciałem jej to wszytko wytłumaczyć, ale ona nie chciała mnie słuchać.
<Mack?>
niedziela, 26 kwietnia 2015
Od Mack'a do Rick'a
Wszedłem do jaskini. Usłyszałem kłótnię pomiędzy Rickiem a Amber.
Nagle wadera wyszła rozwścieczona.
- A jej co sie stało ? - zapytałem
Rick spojrzał się na mnie smętnie.
< Rick ? >
sobota, 25 kwietnia 2015
Od Assuvy do Assiny.
Po spotkaniu z Ametyst, postanowiłem wrócić do domu. Odprowadziłem ukochaną i ruszyłem do mojej jaskini. Po drodze spotkałem Arię. Szła ze spuszczoną głową. Zobaczyłem, że łzy spływają jej po policzku.
- Dlaczego płaczesz? -wadera zatrzymała się i spojrzała na mnie gniewnie.
- Przez twoją siostrę, moja mama jutro umrze! -byłem bardzo zdziwiony tym co powiedziała wadera. Assina miałaby zrobić coś złego jakiemukolwiek wilkowi?
- Co ona takiego zrobiła?
- Ona...całowała się z moim ojcem...podobno do niczego nie doszło, bo moja mama im przerwała. Była wściekła na mojego tatę, więc uciekła do Lasu . Tam złapały ją zjawy i wyssały z niej prawie całą duszę. Mamie zostały nie całe 24 godziny życia. To wszystko, przez twoją głupią siostrę! -nie wiedziałem co powiedzieć. Jak Assina mogła zrobić coś takiego?! Musiałem z nią porozmawiać.
- Nie płacz. -powiedziałem przytulając się do wadery. Ona odepchnęła mnie od siebie. Wtedy zobaczyłem Ametyst. Spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach. Chciałem coś powiedzieć, ale ona odezwała się pierwsza.
<Ametyst?>
- Dlaczego płaczesz? -wadera zatrzymała się i spojrzała na mnie gniewnie.
- Przez twoją siostrę, moja mama jutro umrze! -byłem bardzo zdziwiony tym co powiedziała wadera. Assina miałaby zrobić coś złego jakiemukolwiek wilkowi?
- Co ona takiego zrobiła?
- Ona...całowała się z moim ojcem...podobno do niczego nie doszło, bo moja mama im przerwała. Była wściekła na mojego tatę, więc uciekła do Lasu . Tam złapały ją zjawy i wyssały z niej prawie całą duszę. Mamie zostały nie całe 24 godziny życia. To wszystko, przez twoją głupią siostrę! -nie wiedziałem co powiedzieć. Jak Assina mogła zrobić coś takiego?! Musiałem z nią porozmawiać.
- Nie płacz. -powiedziałem przytulając się do wadery. Ona odepchnęła mnie od siebie. Wtedy zobaczyłem Ametyst. Spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach. Chciałem coś powiedzieć, ale ona odezwała się pierwsza.
<Ametyst?>
piątek, 24 kwietnia 2015
Sklep !
Hej !
Od teraz zarabiacie aby kupować FAJNE rzeczy w sklepie który zostanie otwarty dnia 25.04.20015r. o godzinie 9.00 - 12.00 ( coś około tych godzin )
Oczekujcie w niepewności !
Pozdrawiamy
Wasze Alfy Pandora i Sillen
Od teraz zarabiacie aby kupować FAJNE rzeczy w sklepie który zostanie otwarty dnia 25.04.20015r. o godzinie 9.00 - 12.00 ( coś około tych godzin )
Oczekujcie w niepewności !
Pozdrawiamy
Wasze Alfy Pandora i Sillen
czwartek, 23 kwietnia 2015
Od Niko do Woodnight
Kiedy pływałem w stawie naglę unrzalem Woodnight.
Natychmiast wyszedłem z wody i skierowałem się z strone pięknego wzgórza.
Idąc tak zauważyłem że Woodnight mnie śledzi.
- Po co za mną chodzisz ? - zapytałem rozwścieczony
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
Zdziwiłam się, gdy Niko mnie obudził. Chyba się mnie brzydzi, więc poszłam nad morze, zarzyć kąpieli. Gdy nurkowałam, nagle zobaczyłam, że Niko przez cały czas za mną pływa.
< Niko ? >
Od Amber do Arii
Nie mogłam w to uwierzyć. Jutro miałam umrzeć? Pamiętam, że wbiegłam do lasu i nagle coś mnie złapało i rzuciło mną o ziemie. Później zobaczyłam jakiegoś wilka...a dalej..nie pamiętam. Postanowiłam pożegnać się z Arią, Dianą i Crothar'em.
- Cześć mamo! -krzyknęła do mnie Arii, gdy wychodziłam z jaskini.
- O cześć. Właśnie szłam do was. -powiedziałam uśmiechając się słabo.
- No to chodź. Wracam właśnie ze spaceru. Elessar jest ze szczeniakami. A co u Ciebie słychać?
- U mnie? Wszystko w porządku....
- Przecież widzę, że nie. Mamo ty nie umiesz kłamać. Powiedz prawdę.
- No bo...Wczoraj, kiedy się obudziłam...zobaczyłam, że Rick'a nie ma w jaskini. Pomyślałam, że może poszedł na polowanie. Nie wracał długo, więc zaczęłam go szukać. Spotkałam Assuvę i Ametyst. Powiedzieli mi, że widzieli jak Rick odprowadza Ass...Assinę -z trudem wypowiedziałam jej imię- do jej jaskini. Poszłam tam. Kiedy weszłam do środka....zobaczyłam jak...Rick...no wiesz...z Assiną. -zaczęłam płakać. Aria przytuliła mnie, a potem powiedziała z wściekłością:
- Zdradził Cię?
- Nie, bo przeszkodziłam im w tym. Widziałam tylko jak namiętnie się całują....
- Nigdy bym nie pomyślała, że mój ojciec taki jest. Co za.......nawet nie ma słowa, aby określić jego zachowanie.
- Ale to nie wszystko...Byłam wściekła i pobiegłam do Lasu . Coś złapało mnie i rzuciło mną o ziemie. Potem nie pamiętam co było. Dzisiaj rano obudziłam się i dowiedziałam się od Rick'a, że to zjawy wysysały ze mnie duszę.....medyk nic nie może poradzić....i tak na prawdę przyszłam się pożegnać. Jutro umrę....
- Jak to....umrzesz? Przecież...ty... -Aria zaczęła płakać.- To wszystko przez tatę! Gdyby nie...był z ta waderą....żyłabyś jeszcze 100 000 lat, a nawet dłużej.
- Cześć mamo! -krzyknęła do mnie Arii, gdy wychodziłam z jaskini.
- O cześć. Właśnie szłam do was. -powiedziałam uśmiechając się słabo.
- No to chodź. Wracam właśnie ze spaceru. Elessar jest ze szczeniakami. A co u Ciebie słychać?
- U mnie? Wszystko w porządku....
- Przecież widzę, że nie. Mamo ty nie umiesz kłamać. Powiedz prawdę.
- No bo...Wczoraj, kiedy się obudziłam...zobaczyłam, że Rick'a nie ma w jaskini. Pomyślałam, że może poszedł na polowanie. Nie wracał długo, więc zaczęłam go szukać. Spotkałam Assuvę i Ametyst. Powiedzieli mi, że widzieli jak Rick odprowadza Ass...Assinę -z trudem wypowiedziałam jej imię- do jej jaskini. Poszłam tam. Kiedy weszłam do środka....zobaczyłam jak...Rick...no wiesz...z Assiną. -zaczęłam płakać. Aria przytuliła mnie, a potem powiedziała z wściekłością:
- Zdradził Cię?
- Nie, bo przeszkodziłam im w tym. Widziałam tylko jak namiętnie się całują....
- Nigdy bym nie pomyślała, że mój ojciec taki jest. Co za.......nawet nie ma słowa, aby określić jego zachowanie.
- Ale to nie wszystko...Byłam wściekła i pobiegłam do Lasu . Coś złapało mnie i rzuciło mną o ziemie. Potem nie pamiętam co było. Dzisiaj rano obudziłam się i dowiedziałam się od Rick'a, że to zjawy wysysały ze mnie duszę.....medyk nic nie może poradzić....i tak na prawdę przyszłam się pożegnać. Jutro umrę....
- Jak to....umrzesz? Przecież...ty... -Aria zaczęła płakać.- To wszystko przez tatę! Gdyby nie...był z ta waderą....żyłabyś jeszcze 100 000 lat, a nawet dłużej.
środa, 22 kwietnia 2015
Od Rick do Amber
Obudziłem się wcześnie rano. Amber też się obudziła. Leżała obok mnie i patrzała na mnie, ale nie tak jak zawsze. Nie z miłością i radością, tylko z przerażeniem, wściekłością, i nieufnością.
- Jesteś głodna? -spytałem spokojnie.
- Nie. -odpowiedziała chłodno.
- Może chciałabyś pić?
- Nie. -powtórzyła. Nagle wstała i ruszyła szybko w stronę wyjścia z naszej jaskini. Była zdenerwowana, a musiała mieć zapewniony spokój.
- Amber stój. Nie możesz się denerwować. -wadera zatrzymała się.
- Niby dlaczego?
- Bo ty...ty jutro...możesz umrzeć. -ciężko mi było to powiedzieć, ale musiała to wiedzieć. Am stała nieruchomo. Zobaczyłem, że po policzku spływają jej łzy. Jedna za drugą.
- Jak to....umrę?
- Wczoraj...w lesie...zjawy wysysały z Ciebie duszę, nie mogłem na to spokojnie patrzeć, więc po mimo tego, że mi zakazałaś, uratowałem Cię i przyniosłem do medyka. Powiedział, że jeżeli będziesz miała zapewniony spokój to jest szansa.... że wyzdrowiejesz. Przepraszam, to moja wina. Gdybym wtedy zaprzeczył Ass
- Zamknij się! Nie wypowiadaj przy mnie tego imienia! -przerwała mi.- Nie przepraszaj mnie, za to co musiało się zdarzyć. Po prostu nie jestem tą jedyną.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Bardzo kochałem Amber, a Assiny w ogóle.
Nagle do naszej jaskini weszli Severyl i Mack.
- Jesteś głodna? -spytałem spokojnie.
- Nie. -odpowiedziała chłodno.
- Może chciałabyś pić?
- Nie. -powtórzyła. Nagle wstała i ruszyła szybko w stronę wyjścia z naszej jaskini. Była zdenerwowana, a musiała mieć zapewniony spokój.
- Amber stój. Nie możesz się denerwować. -wadera zatrzymała się.
- Niby dlaczego?
- Bo ty...ty jutro...możesz umrzeć. -ciężko mi było to powiedzieć, ale musiała to wiedzieć. Am stała nieruchomo. Zobaczyłem, że po policzku spływają jej łzy. Jedna za drugą.
- Jak to....umrę?
- Wczoraj...w lesie...zjawy wysysały z Ciebie duszę, nie mogłem na to spokojnie patrzeć, więc po mimo tego, że mi zakazałaś, uratowałem Cię i przyniosłem do medyka. Powiedział, że jeżeli będziesz miała zapewniony spokój to jest szansa.... że wyzdrowiejesz. Przepraszam, to moja wina. Gdybym wtedy zaprzeczył Ass
- Zamknij się! Nie wypowiadaj przy mnie tego imienia! -przerwała mi.- Nie przepraszaj mnie, za to co musiało się zdarzyć. Po prostu nie jestem tą jedyną.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Bardzo kochałem Amber, a Assiny w ogóle.
Nagle do naszej jaskini weszli Severyl i Mack.
wtorek, 21 kwietnia 2015
Od Niko do Woodnight
Zobaczyłem coś w krzakach. Kiedy się zbliżyłem zobaczyłem, że to Woodnight. Nasze nosy spotakły się. Doznałem pewnego rodzaju obrzydzenia.
Szybko odsunąłem się od niej i poszedłem w swoją stronę.
Złapałem śniadanie, a po jego skonsumowaniu wybrałem się na krótki spacer.
< Woodnight ? >
Szybko odsunąłem się od niej i poszedłem w swoją stronę.
Złapałem śniadanie, a po jego skonsumowaniu wybrałem się na krótki spacer.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
Nie mogłam go zrozumieć. Poszłam spać w krzakach.
*Następnego dnia*
Ktoś mnie trącił mokrym, zimnym noskiem.
< Niko? Co to miało na celu? >
*Następnego dnia*
Ktoś mnie trącił mokrym, zimnym noskiem.
< Niko? Co to miało na celu? >
Od Niko do Woodnight
- Jak chcesz - rzekłem wnerwiony - Mi tam wszystko jedno - rzuciłem
Zaczęła coś gadać, ale ja nie słuchałem, tylko spojrzałem się na nią obojętnie.
Naglę zaczęła opowiadać mi jakiś żart.
- Nie mam humory - rzuciłem przez ramie
Dalej szliśmy już w ciszy. Po kilku minutach doszliśmy na tereny z jaskiniami.
- Ide do siebie - powiedziałem
< Woodnight ? >
Zaczęła coś gadać, ale ja nie słuchałem, tylko spojrzałem się na nią obojętnie.
Naglę zaczęła opowiadać mi jakiś żart.
- Nie mam humory - rzuciłem przez ramie
Dalej szliśmy już w ciszy. Po kilku minutach doszliśmy na tereny z jaskiniami.
- Ide do siebie - powiedziałem
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
- Przepraszam! - Krzyknęłam i podbiegłam za nim. - Nie wiedziałam, że powiedziałam coś źle. Mogę iść z Tobą?
< Niko? >
< Niko? >
Od Woodnight do Niko
- Co się stało? - Spytałam zaniepokojona. - To ma związek z Meridą, zgadłam?
< Niko, jak wyglądała nasza rozmowa i reszta dnia? >
< Niko, jak wyglądała nasza rozmowa i reszta dnia? >
Od Niko do Woodnight
- Do zobaczenia - krzyknąłem i poszedłem do domu Meridy.
- Hej - rzekłem wchodzą do jaskini
- O cześć - powiedziała najwyraźniej zaskoczona moją wizytą.
- Przejdziemy się ? - zapytałem, a ona pokiwała głową
Poszliśmy nad wodospad.
Zbliżyłem się do wadery i stanąłem nad nią. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Pocałowałem ją po szyji i czole.
Usiedliśmy obok siebie i zaczęliśmy gadać.
Naglę usłyszałem ciche kroki w nasza stronę.
- Merida. Nie będzie mnie dziś. - oznajmił. A po co jej ta wiadomość ?!
- Dobrze - rzekła
Basior podszedł i pocałował Meridę.
Spojrzałem się na nią pytająco
Wilk odszedł.
- Kto to był !!! - krzyknąłem
- Mój mąż - wyznała
- Co ?! Myślałem że będziemy razem ! - warknąłem i odbiegłem najszybciej jak potrafiłem.
Naglę wpadłem na Woodnight.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
- Bardzo dziekuję za ten wspaniały poranek. - Powiedziałam. - Cześć!
Pożegnałam się, ale Niko coś krzyknął.
< Niko? >
Pożegnałam się, ale Niko coś krzyknął.
< Niko? >
Od Niko do Woodnight
- Mam lepszy pomysł - rzekłem tajemniczo. Wadera spojrzała się na mnie pytająco. - Do zobaczenia jutro - powiedziałem i wróciłem do domu.
Następnego dnia wstałem wcześnie, zjadłem śniadanie i pobiegłem do jaskini Woodnight.
- Hej - krzyknąłem wchodząc do jaskini
- O cześć - odparła najwyraźniej zaskoczona.
Poszliśmy nad piękny klif. Widać z niego było wschód słońca.
- Często tu przychodzę - oznajmiłem
- Niesamowite - szepnęła pod nosem
Usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w słońce. Czerwono-żółte promienie rozlewały się wśród porannych chmurek.
Potem odprowadziłem znajomą do domu , a ona powiedziała:
-...
< Woodnight ? Co powiedziałaś ? >
Od Woodnight do Niko
- Przepraszam za te nastroje, i w ogóle... - Powiedziałam. - Ale może spotkamy się jutro, w Wodnym Gaju? Rozumiem jeśli odpowiesz nie...
< Niko? >
< Niko? >
Od Niko do Woodnight
- Ymmm - rzekłem nieco zmieszany - Nie płacz... - próbowałem ją pocieszyć
- Jak mam nie płakać skoro nie chcesz mnie już znać - próbowała mówić, ale łzy jej przeszkodziły
Byłem bezradny.
Przytuliłem ją. Staliśmy tak aż się uspokoiła.
- Odprowadzę cię - rzekłem
Po pół godzinie byliśmy już pod jej jaskinią.
< Wiodnight ? >
Od Woodnight do Niko
- Ja jestem jakaś nienormalna... - Rozpłakałam się.
- Czemu? - Spytał zdziwiony Niko.
- Mam w sobie coś takiego, że odpycham wszystkie basiory... - Powiedziałam przez łzy.
< Niko, dasz mi jeszcze jedną szansę? >
- Czemu? - Spytał zdziwiony Niko.
- Mam w sobie coś takiego, że odpycham wszystkie basiory... - Powiedziałam przez łzy.
< Niko, dasz mi jeszcze jedną szansę? >
Od Trii do Elessara
Leżałam z Elessar'em , Sumiko i Flaying w naszej jaskini. Chcieli, abym wytłumaczyła im czemu uciekłam.
- Wczoraj rano poszłam do medyka, tak jak kazał. Po badaniu...powiedział, że szczenię...jest demonem.
- Jak to....demonem? -ukochany patrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Spytał czy któreś z twoich rodziców było demonem. Odpowiedziałam, że nie....spytał czy moi rodzice byli demonami...nie znałam ich, bo mnie porzucili. Medyk powiedział, że skoro moje dziecko jest demonem to znaczy, że albo rodzice albo dziadkowie nimi byli. Czyli moi rodzice jednak byli demonami, a zostawili mnie dla tego, że byli dobrzy. Nie chcieli mnie skrzywdzić... -zaczęłam płakać. Elessar podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i powiedział.
- ...
<Elessar?>
- Wczoraj rano poszłam do medyka, tak jak kazał. Po badaniu...powiedział, że szczenię...jest demonem.
- Jak to....demonem? -ukochany patrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Spytał czy któreś z twoich rodziców było demonem. Odpowiedziałam, że nie....spytał czy moi rodzice byli demonami...nie znałam ich, bo mnie porzucili. Medyk powiedział, że skoro moje dziecko jest demonem to znaczy, że albo rodzice albo dziadkowie nimi byli. Czyli moi rodzice jednak byli demonami, a zostawili mnie dla tego, że byli dobrzy. Nie chcieli mnie skrzywdzić... -zaczęłam płakać. Elessar podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i powiedział.
- ...
<Elessar?>
Od Niko do Woodnight
Nie wybaczyłem jej zupełnie.
- No dobrze - rzekłem
Ale wiedziałem że jesteśmy tylko znajomymi. Nie przyjaciółmi.
< Woodnight ? >
O Woodnight do Niko
- Przepraszam, to znowu ja. - Powiedziałam. - Nie o to mi chodziło. Jesteś miły i fajny, ale możemy być przyjaciółmi? - Spytałam z nadzieją.
< Niko? >
< Niko? >
Od Meridy do Lexi, Tamary i Niko
Wstałam wcześnie i poszłam coś upolować. Zaczaiłam się na stado jeleni, które pasło się na północnej łące. Wśród nich był jeden samiec, 5 samic i 3 młode. Wiatr był kożystny, bo odwiewał mój zapach w drugą stronę. Kiedy jedna z samic zbliżyła się zaatakowałem ją.
Swoją zdobycz zaniosłam za wzgórze i jedząc wpatrywałam się w malowniczy wschód słońca.
- Co tu robisz - zapytał dobrze znany mi głos. Był to Red.
- Siedzę i jem - zaśmiałam się - Chcesz się przyłączyć ?
- Jasne !
Red usiadł obok mnie i też zaczął jeść. Po zjedzonym śniadaniu ja wybrałam się do moich sióstr, a Red by szkolić inne wilki.
Droga zajęła mi 2 godziny.
Byłam już blisko zamku kiedy ujrzałam Lexi, a zaraz potem Tamare. Sprzeczały się.
- Nie bo ty ! - usłyszałam na powitanie od Lexi, było to skierowane do Tamary
- Jak możesz tak mówić ?!
- Dziewczyny - krzyknęłam głośno, więc sie łaskawie uciszyły - Pozabijacie się tu zaraz ! Jesteście siostrami !
Lexi przewróciła oczami, a Tamarą usiadła dumnie.
- To idziemy ? - odezwała się w końcu Tamara
- Nie pójdziemy do puki się na przeprosicie - rozkazałam
Wadery spojrzała po sobie.
- Przepraszam Lexi - zaczęła
- Przepraszam Tamara - rzekła
- Teraz możemy iść - oznajmiłam
Zabrałam je nad piękny wodospad.
- Co tu robicie ? - zapytał szarmancko jakiś głos za mną. Nie odwróciłam się tylko powiedziałam.
- Zabrałam tu siostry. A ty ?
- Ja ? Ja przychodzę tu często. - wyznał - Jak się nazywasz ? Ja jestem Niko
- A ja Merida, a to moje siostry Lexi i Tamara - rzekłam, a moje siostry wpatrywały się nagminnie w basiora
- Merida - szepnął pod nosem, pewnie chciał abym nie słyszała, ale słyszałam- Piękne imie.
Zarumieniłam się.
- Dziękuję.
Zbliżył się do mnie. Popatrzyłam się na niego. W jego oczach widniało pożądanie. Przewróciłam się, a on stanął nademną.
Leżałam na plecach i wpatrywałam się w niego przestraszona, ale zarazem spokojna.
- Masz piękne oczy. - skomplementował
Zaczął jeszcze bardziej się zbliżać. Chciałam odejść, ale pocałował mnie namiętnie. Potem położył się i pocałował mnie w policzek. Nie odmawiałam żadnego z jego ruchów. Przysunęłam się do niego.
Uśmiechnął się szarmancko
- Jesteś piękna. - rzekł i przytulił mnie.
Zarumieniłam się.
Potem odprowadził mnie do jaskini.
- Spotkany się jutro ? - zapytał z nadzieją
- Jasne ! - rzekłam radośnie i weszłam do jaskini
< Niko ? Jak wyglądał następny dzień ? >
Od Rick do Amber
Razem z Amber poszliśmy na polowanie. Upolowaliśmy nawet młodego człowieka. Był umięśniony, wiec poszczęściło się nam. Wracając przechodziliśmy obok Lasu Strachu. Ukochana przystanęła na chwilę.
- Może...wejdziemy tam i na własną łapę dowiemy się co tam jest.
- To chyba nie najlepszy pomysł. Tam jest ciemno, zimno, nie wiadomo co za stwór może tam mieszkać. -próbowałem przekonać ją do zmiany decyzji, ale się nie udało. Myślałem, że te argumenty przekonają ją do bezpiecznego powrotu do domu. Ona jednak patrzała na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami z zachwytem. wiedziałem, że lubi ryzyko i niebezpieczeństwo, ale nigdy nie zachowywała się przez to bezmyślnie.
- Proszęę... - zrobiła oczy szczeniaka.
- Nie patrz tak na mnie. -lekko ją popchnąłem i ruszyłem w stronę domu.
- Oj no weź... nie bądź taki...
- AMBER....NIE!!!!! -po raz pierwszy krzyknąłem na nią. Nigdy nie podniosłem głosy na żadną waderę. A już na pewno nie na ukochaną. Amber stała jak wryta.
- Przepraszam...ja...poniosło mnie. Ale ty też jesteś winna. Am zamyśliła się chwilę.
- W sumie masz racje...jest tam ciemno i zimno...dobra idziemy. -niemalże pobiegła do domu. Coś jest nie tak. Podejrzewam, że Am coś wymyśliła....wpadła na kolejny przecudowny pomysł. Oczywiście sarkastycznie, przecudowny...Przerwałem swoje rozmyślania, bo nagle usłyszałem jakiś szelest. Chwilę potem jakby ktoś nadepnął na patyk, który od nacisku złamał się. Odwróciłem się i ujrzałem pośród wysokiej paproci jakieś ogromne stworzenie. Kudłate i wielkie. Nagle rzucił się na mnie i zaczął wbijać we mnie swe ostre pazury. To była dorosła niedźwiedzica. Podejrzewam, że ma młode, bo niedźwiedzie od tak nie atakują wilków. Skoro ma młode nie zabiłem jej tylko ugryzłem ją w ucho i uciekłem do Amber. Czekała na mnie już w domu. Nie widziała niedźwiedzicy, ani naszej walki.
- Czemu twoje futro jest takie poszarpane i brudne od błota?
- Gdybyś na mnie poczekała, wiedziałabyś.
- Jesteś jeszcze zły?
- Tak....ale trochę mi przeszło. -podszedłem do wadery i przytuliłem ją. Potem zacząłem ją namiętnie całować.
***
Obudziłem się rano. Amber leżała obok mnie i śmiała się przez sen. Może śniło się jej to co robiliśmy w nocy. Nie wiem, ale wyglądała na szczęśliwą. Nie mogłem się oprzeć, więc pocałowałem ją. Obudziła się i odsunęła się ode mnie.
- Trochę Ci przeszło? -spytała sarkastycznie wadera śmiejąc się do mnie.
- Tak trochę.
- Ha, boje się co będzie jak już w ogóle nie będziesz zły. -zaczęliśmy się śmiać. Po południu poszliśmy odwiedzić Arię i Shiryu. Bawiliśmy się ze szczeniakami na Radosnej Łące i uczyliśmy ich polować. Wieczorem wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.
Obudziłem się w środku nocy. Zgłodniałem, więc poszedłem do lasu zjeść trochę jagód. Gdy wracałem spotkałem jakąś waderę.
- Hej, co tu robisz o tej porze?
- Hej, kręcę się tu i tam. Bez celu.
- Mogę się przyłączyć? Jestem Rick, a ty?
- Assina, możesz się przyłączyć. -chodziliśmy po terenach watahy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
- Słońce już wschodzi...pójdę do domu.
- Może odprowadzę Cię?
- No dobrze. -wadera wyglądała na bardzo zadowoloną. Gdy byliśmy już pod jaskinią Assiny, wilczyca pocałowała mnie namiętnie. Nie zaprzeczałem, chociaż dziwnie się czułem całując się z inną waderą, gdy wiedziałem, że mam już tą jedyną. w końcu oderwałem się od Assiny.
- Może zostaniesz na dłuższą chwilę? Mój brat jest u dziewczyny, więc mamy dużo czasu dla siebie.
- Ja...ja jeszcze Ci czegoś nie powiedziałem...chodzi o to, że ja mam już tę jedyną. Kocham ją. -wadera bardzo posmutniała.- Ja już lepiej pójdę do siebie. Assina ze wściekłością wbiegła do jaskini i zaczęła płakać. Zrobiło mi się jej szkoda, więc wszedłem do środka. Podszedłem do wadery i mocno ją przytuliłem. Odwróciła się do mnie i nasze usta były bardzo blisko siebie. Wtedy wadera objęła mnie i pocałowała. Położyliśmy się i całowaliśmy. Nagle do jaskini weszła Amber. Gdy ją zobaczyłem próbowałem odsunąć się od Assiny, ale ona po mimo tego, że była tu Am przyciągała mnie do siebie i namiętnie całowała. W końcu udało mi się wstać i podejść do Amber. W oczach miała łzy, ale nie pozwalała im spłynąć po policzkach.
- Amber to nie...
- W takim razie jak? -przerwała mi i wybuchła płaczem. -wstałam wcześniej i zobaczyłam, że Cię nie ma. Martwiłam się o Ciebie. Spotkałam Assuvę i Ametyst. Powiedzieli mi, że widzieli Cię z Assiną przy jej jaskini. Więc przyszłam zobaczyć, czy wszystko w porządku...i jak widzę w jak najlepszym. -po tych słowach wybiegła z jaskini, pobiegłem za nią. Wbiegła do Lasu Strachu. Przed wejściem zatrzymałem się. Nie mogę wejść tam sam. A jeśli jej się coś stanie i nie zdążę jej uratować? Wbiegłem do lasy i zacząłem węszyć, aby znaleźć zapach Am. Kiedy go wyczułem pobiegłem przed siebie. Nagle usłyszałem krzyk ukochanej. Przyspieszyłem. Wybiegłem na polane, porośniętą czarną paprocią. Na środku leżała Amber.
- Nie podchodź! To pułapka... -powiedziała ukochana i opadła z braku sił. Spojrzałem w górę. Nad nami latały czarne zjawy. Powoli zbliżały się do wadery i każda zjawa po kolei wysysała z niej duszę. Nie mogłem na to spokojnie patrzeć. Podbiegłem do Amber podniosłem ją, zarzuciłem na plecy i pobiegłem droga, którą tu przybiegłem. Zjawy goniły mnie, ale gdy wybiegłem poza teren Lasu, zatrzymały się i szczerzyły tylko kły. Zaniosłem ukochana do medyka. Po krótkim badaniu medyk powiedział, że nie ma nadziei.
- Ale jak to? Przecież...... -nie wiedziałem co powiedzieć. Amber miała umrzeć?
- Nic nie mogę poradzić...
- Kiedy to się stanie?
- Najpóźniej za dwa dni. Czas może się wydłużyć jeśli wadera, będzie odpoczywała i będzie miała zapewniony spokój. -spokój...powtarzałem w myślach. Po tym co zrobiłem? Nie da się zapewnić takiego spokoju....To moja wina......
Odniosłem Am do naszej jaskini i położyłem się obok niej. Nie mogłem w to uwierzyć. Moja ukochana miała już nie długo umrzeć? Co ja narobiłem....po dłuższej chwili zasnąłem.
- Może...wejdziemy tam i na własną łapę dowiemy się co tam jest.
- To chyba nie najlepszy pomysł. Tam jest ciemno, zimno, nie wiadomo co za stwór może tam mieszkać. -próbowałem przekonać ją do zmiany decyzji, ale się nie udało. Myślałem, że te argumenty przekonają ją do bezpiecznego powrotu do domu. Ona jednak patrzała na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami z zachwytem. wiedziałem, że lubi ryzyko i niebezpieczeństwo, ale nigdy nie zachowywała się przez to bezmyślnie.
- Proszęę... - zrobiła oczy szczeniaka.
- Nie patrz tak na mnie. -lekko ją popchnąłem i ruszyłem w stronę domu.
- Oj no weź... nie bądź taki...
- AMBER....NIE!!!!! -po raz pierwszy krzyknąłem na nią. Nigdy nie podniosłem głosy na żadną waderę. A już na pewno nie na ukochaną. Amber stała jak wryta.
- Przepraszam...ja...poniosło mnie. Ale ty też jesteś winna. Am zamyśliła się chwilę.
- W sumie masz racje...jest tam ciemno i zimno...dobra idziemy. -niemalże pobiegła do domu. Coś jest nie tak. Podejrzewam, że Am coś wymyśliła....wpadła na kolejny przecudowny pomysł. Oczywiście sarkastycznie, przecudowny...Przerwałem swoje rozmyślania, bo nagle usłyszałem jakiś szelest. Chwilę potem jakby ktoś nadepnął na patyk, który od nacisku złamał się. Odwróciłem się i ujrzałem pośród wysokiej paproci jakieś ogromne stworzenie. Kudłate i wielkie. Nagle rzucił się na mnie i zaczął wbijać we mnie swe ostre pazury. To była dorosła niedźwiedzica. Podejrzewam, że ma młode, bo niedźwiedzie od tak nie atakują wilków. Skoro ma młode nie zabiłem jej tylko ugryzłem ją w ucho i uciekłem do Amber. Czekała na mnie już w domu. Nie widziała niedźwiedzicy, ani naszej walki.
- Czemu twoje futro jest takie poszarpane i brudne od błota?
- Gdybyś na mnie poczekała, wiedziałabyś.
- Jesteś jeszcze zły?
- Tak....ale trochę mi przeszło. -podszedłem do wadery i przytuliłem ją. Potem zacząłem ją namiętnie całować.
***
Obudziłem się rano. Amber leżała obok mnie i śmiała się przez sen. Może śniło się jej to co robiliśmy w nocy. Nie wiem, ale wyglądała na szczęśliwą. Nie mogłem się oprzeć, więc pocałowałem ją. Obudziła się i odsunęła się ode mnie.
- Trochę Ci przeszło? -spytała sarkastycznie wadera śmiejąc się do mnie.
- Tak trochę.
- Ha, boje się co będzie jak już w ogóle nie będziesz zły. -zaczęliśmy się śmiać. Po południu poszliśmy odwiedzić Arię i Shiryu. Bawiliśmy się ze szczeniakami na Radosnej Łące i uczyliśmy ich polować. Wieczorem wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.
Obudziłem się w środku nocy. Zgłodniałem, więc poszedłem do lasu zjeść trochę jagód. Gdy wracałem spotkałem jakąś waderę.
- Hej, co tu robisz o tej porze?
- Hej, kręcę się tu i tam. Bez celu.
- Mogę się przyłączyć? Jestem Rick, a ty?
- Assina, możesz się przyłączyć. -chodziliśmy po terenach watahy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
- Słońce już wschodzi...pójdę do domu.
- Może odprowadzę Cię?
- No dobrze. -wadera wyglądała na bardzo zadowoloną. Gdy byliśmy już pod jaskinią Assiny, wilczyca pocałowała mnie namiętnie. Nie zaprzeczałem, chociaż dziwnie się czułem całując się z inną waderą, gdy wiedziałem, że mam już tą jedyną. w końcu oderwałem się od Assiny.
- Może zostaniesz na dłuższą chwilę? Mój brat jest u dziewczyny, więc mamy dużo czasu dla siebie.
- Ja...ja jeszcze Ci czegoś nie powiedziałem...chodzi o to, że ja mam już tę jedyną. Kocham ją. -wadera bardzo posmutniała.- Ja już lepiej pójdę do siebie. Assina ze wściekłością wbiegła do jaskini i zaczęła płakać. Zrobiło mi się jej szkoda, więc wszedłem do środka. Podszedłem do wadery i mocno ją przytuliłem. Odwróciła się do mnie i nasze usta były bardzo blisko siebie. Wtedy wadera objęła mnie i pocałowała. Położyliśmy się i całowaliśmy. Nagle do jaskini weszła Amber. Gdy ją zobaczyłem próbowałem odsunąć się od Assiny, ale ona po mimo tego, że była tu Am przyciągała mnie do siebie i namiętnie całowała. W końcu udało mi się wstać i podejść do Amber. W oczach miała łzy, ale nie pozwalała im spłynąć po policzkach.
- Amber to nie...
- W takim razie jak? -przerwała mi i wybuchła płaczem. -wstałam wcześniej i zobaczyłam, że Cię nie ma. Martwiłam się o Ciebie. Spotkałam Assuvę i Ametyst. Powiedzieli mi, że widzieli Cię z Assiną przy jej jaskini. Więc przyszłam zobaczyć, czy wszystko w porządku...i jak widzę w jak najlepszym. -po tych słowach wybiegła z jaskini, pobiegłem za nią. Wbiegła do Lasu Strachu. Przed wejściem zatrzymałem się. Nie mogę wejść tam sam. A jeśli jej się coś stanie i nie zdążę jej uratować? Wbiegłem do lasy i zacząłem węszyć, aby znaleźć zapach Am. Kiedy go wyczułem pobiegłem przed siebie. Nagle usłyszałem krzyk ukochanej. Przyspieszyłem. Wybiegłem na polane, porośniętą czarną paprocią. Na środku leżała Amber.
- Nie podchodź! To pułapka... -powiedziała ukochana i opadła z braku sił. Spojrzałem w górę. Nad nami latały czarne zjawy. Powoli zbliżały się do wadery i każda zjawa po kolei wysysała z niej duszę. Nie mogłem na to spokojnie patrzeć. Podbiegłem do Amber podniosłem ją, zarzuciłem na plecy i pobiegłem droga, którą tu przybiegłem. Zjawy goniły mnie, ale gdy wybiegłem poza teren Lasu, zatrzymały się i szczerzyły tylko kły. Zaniosłem ukochana do medyka. Po krótkim badaniu medyk powiedział, że nie ma nadziei.
- Ale jak to? Przecież...... -nie wiedziałem co powiedzieć. Amber miała umrzeć?
- Nic nie mogę poradzić...
- Kiedy to się stanie?
- Najpóźniej za dwa dni. Czas może się wydłużyć jeśli wadera, będzie odpoczywała i będzie miała zapewniony spokój. -spokój...powtarzałem w myślach. Po tym co zrobiłem? Nie da się zapewnić takiego spokoju....To moja wina......
Odniosłem Am do naszej jaskini i położyłem się obok niej. Nie mogłem w to uwierzyć. Moja ukochana miała już nie długo umrzeć? Co ja narobiłem....po dłuższej chwili zasnąłem.
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Od Niko do Woodnight
Zraniło mnie to co powiedziała.
Oczywiście nie chce z nią chodzić.
- Czyli jestem jednym z ,, innych basiorów '' - warknąłem - Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi. Chyba się myliłem. Nie chce z tobą chodzić, ale mogłabyś zachować się choć trochę jak osoba z sercem i rzec że ,, nie '''. A nie od razu porównujesz mnie do wszystkich. - kontynuowałem - Jak ci się tu nie podoba to może odejdź ! Zaszyj się gdzieś w jakiejś norze i gnij tam aż zdechniesz ! - teraz ujrzałem w jej oczach łzy, których wcześniej nie widziałem. Ale nie rozkleiłem się. Odwróciłem się na pięcie i odszedłem z dumą. Złość aż ze mnie kipiała.
Szedłem przez las nie zważając na wszystko co dzieje się wokoło mnie.
Naglę wpadłem na jakąś waderę.
- Przepraszam. Jestem Niko a ty ? - zapytałem
-..
< Woodnight ? Któż to ? >
Oczywiście nie chce z nią chodzić.
- Czyli jestem jednym z ,, innych basiorów '' - warknąłem - Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi. Chyba się myliłem. Nie chce z tobą chodzić, ale mogłabyś zachować się choć trochę jak osoba z sercem i rzec że ,, nie '''. A nie od razu porównujesz mnie do wszystkich. - kontynuowałem - Jak ci się tu nie podoba to może odejdź ! Zaszyj się gdzieś w jakiejś norze i gnij tam aż zdechniesz ! - teraz ujrzałem w jej oczach łzy, których wcześniej nie widziałem. Ale nie rozkleiłem się. Odwróciłem się na pięcie i odszedłem z dumą. Złość aż ze mnie kipiała.
Szedłem przez las nie zważając na wszystko co dzieje się wokoło mnie.
Naglę wpadłem na jakąś waderę.
- Przepraszam. Jestem Niko a ty ? - zapytałem
-..
< Woodnight ? Któż to ? >
Od Woodnight do Niko
- Oczywiście, że tak! - Przestraszyłam się. - Nie mam zamiaru zachodzić w głębsze związki z jakimkolwiek basiorem. Znowu by mnie wystawił do wiatru, a tego bym już nie wytrzymała.
< Niko? Co dalej? >
< Niko? Co dalej? >
Od Ametyst do Assuva
- Dzięki. - Powiedziałam i wbiłam wzrok w zachód słońca. - Czemu ono tak długo zachodzi?! - Westchnęłam.
< Assuva? >
< Assuva? >
Od Assuva do Ametyst
- Dobra, może pójdziemy do Wodnego Gaju?
- Świetny pomysł. -odpowiedziała wadera z uśmiechem i ruszyła pierwsza w stronę Wodnego Gaju. Kiedy doszliśmy na miejsce napiłem się wody ze strumienia. Położyłem się obok ukochanej.
- To o czym rozmawiamy? -zastanowiliśmy się...
- Może...będziemy mówić co przypominają nam chmury? -zaproponowałem.
- No dobra. To ja pierwsza. Ta chmura przypomina mi....sarnę.
- A ta......to koń.
- Ta?! Przecież to żółw. -zaczęliśmy się śmiać.
Wieczorem oglądaliśmy różowo-pomarańczowy zachód słońca.
- Jaki śliczny zachód. -przyznała wadera.
- Nie tak śliczny jak ty. -powiedziałem i przytuliłem Ametyst.
- Świetny pomysł. -odpowiedziała wadera z uśmiechem i ruszyła pierwsza w stronę Wodnego Gaju. Kiedy doszliśmy na miejsce napiłem się wody ze strumienia. Położyłem się obok ukochanej.
- To o czym rozmawiamy? -zastanowiliśmy się...
- Może...będziemy mówić co przypominają nam chmury? -zaproponowałem.
- No dobra. To ja pierwsza. Ta chmura przypomina mi....sarnę.
- A ta......to koń.
- Ta?! Przecież to żółw. -zaczęliśmy się śmiać.
Wieczorem oglądaliśmy różowo-pomarańczowy zachód słońca.
- Jaki śliczny zachód. -przyznała wadera.
- Nie tak śliczny jak ty. -powiedziałem i przytuliłem Ametyst.
Od Niko do Woodnight
Odwróciłem się do niej ze zmieszanym, wyrazem twarzy.
- Nie tylko... Jakoś tak nie lubię o tym gadać - wyznałem
- Rozumiem - rzekła
- A ty masz chłopaka - zapytałem
- Nie, jakoś nie wychodzi mi z basiorami - zobaczyłem kątem oka że uśmiecha się sama do siebie.
Zaśmiałem się pod nosem.
- Taka ładna wadera jak ty nie ma powodzenia u potencjalnych partnerów - spytałem ironicznie
Przewróciła oczami.
- Dobra... Dobra - rzekłem - Ale my jesteśmy przyjaciółmi ? Co nie ? - zapytałem z nadzieją że jesteśmy tylko przyjaciółmi
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
- Fajny jesteś. - Stwierdziłam z uśmiechem. - I romantyczny. Tak jak to miejsce... - Dodałam po chwili.
- Dzięki. Ty też. - Również się uśmiechnął.
- Czemu nie masz dziewczyny? - Spytałam.
- Popatrz jaka śmieszna chmurka! - Nagle zmienił temat. - Wygląda jak kotek z kłębkiem wełny!
- Co się stało? - Zadałam pytanie. - Coś nie tak powiedziałam?
< Niko? >
- Dzięki. Ty też. - Również się uśmiechnął.
- Czemu nie masz dziewczyny? - Spytałam.
- Popatrz jaka śmieszna chmurka! - Nagle zmienił temat. - Wygląda jak kotek z kłębkiem wełny!
- Co się stało? - Zadałam pytanie. - Coś nie tak powiedziałam?
< Niko? >
Od Niko do Woodnight
Wróciłem do swojej jaskini i się położyłem
Naglę do mojej jaskini wszedł już dobrze znany mi basior, Luke.
- Hej ! - rzekł kiedy mnie ujrzał
- Cześć ! - powitałem go - Chyba mam problem
- Jaki ? - zapytał zaciekawiony
- Bo jest taka jedna fajna wadera, ale to tylko przyjaciółka i nie chcę aby pomyślała, że się zakochałem, albo coś. - wyrzuciłem z siebie to co ciążyło na mnie już od początku mojego zapoznania z Woodnight.
- Stary, ogarnij się, skoro ci się nie podoba to ty jej pewnie też - powiedział i nieco mnie uspokoił.
- A co u ciebie ? Pewnie świetnie ci się układa związek z Aqua. - rzekłem
- Jasne ! A jak inaczej to sobie wyobrażasz ? - odparł i rzucił mi ironiczne spojrzenie
- Chciałbym kiedyś ułożyć sobie życie tak jak ty. - Luke rzucił mi pocieszające spojrzenie i zmienił temat.
Pogadałem jeszcze chwilę z Lukiem i zasnąłem.
Następnego dnia najpierw wybrałem się na polowanie. Złapałem młodego jelenia. Po zjedzonym śniadaniu wybrałem się do Woodnight.
Ujrzałem ją przed jaskinią.
- Hej ! - krzyknąłem kiedy ją zobaczyłem
- O cześć ! - rzekła najwyraźniej zaskoczona moją punktualnością.
Zabrałem ją na piękne wzgórze. Otaczało ją coś w rodzaju ,, pary ''. Było to niesamowite miejsce.
- Ale tu pięknie - powiedziała Wood. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie, ale również zmieszanie.
- Tak rzeczywiście - potwierdziłem
Spojrzałem się jej w oczy, a ona zaczęła rozmowę.
-...
< Woodnight ? Co powiedziałaś ? >
To miejsce w które zabrałem Woodnight -
Od Woodnight do Niko
- N,n,n... No nie wiem... - Odparłam niepewnie.
- No dobrze... - Westchnął Niko.
- A gdzie chciałbyś pójść? - Spytałam szybko, nie chcąc go stracić.
- To niespodzianka. - Odpowiedział tajemniczo. - Będę na Ciebie czekać przed Twoją jaskinią o szóstej! - Krzyknął oddalając się w pośpiechu.
< Niko? Nie mam pomysłu - Jak wyglądał tamten dzień? >
- No dobrze... - Westchnął Niko.
- A gdzie chciałbyś pójść? - Spytałam szybko, nie chcąc go stracić.
- To niespodzianka. - Odpowiedział tajemniczo. - Będę na Ciebie czekać przed Twoją jaskinią o szóstej! - Krzyknął oddalając się w pośpiechu.
< Niko? Nie mam pomysłu - Jak wyglądał tamten dzień? >
Od Ametyst do Assuvy
- A myślisz, że dlaczego wyszli? - Zaśmiałam się. - Może gdzieś się przejdziemy? - Zaproponowałam.
< Assuva, jak wyglądał ten dzień? >
< Assuva, jak wyglądał ten dzień? >
niedziela, 19 kwietnia 2015
Od Assuvy do Ametyst
Nareszcie sami. -podszedłem do wadery i zacząłem ją namiętnie całować. Tym razem nie zaprzeczała. Spędziliśmy wspaniałą noc. Rano wstałem wcześniej i upolowałem przypadkowo spotkanego kłusownika. Zaciągnąłem ofiarę do jaskini. Ametyst już wstała. Jej rodzice wrócili w nocy, chwile po tym jak ukochana zasnęła.
- Dziś na śniadanie mamy człowieka.
- No proszę, jedzenia starczy też dla rodziców.
- Tak...myślisz, że twoi rodzice domyślili się co tu robiliśmy?
< Ametyst? >
- Dziś na śniadanie mamy człowieka.
- No proszę, jedzenia starczy też dla rodziców.
- Tak...myślisz, że twoi rodzice domyślili się co tu robiliśmy?
< Ametyst? >
Od Niko do Woodnight
- Robi sę późno. Odprowadze cię - zaproponowałem
Do jej jaskini dotarliśmy bardzo szybko. Aż za szybko.
- Spotkamy się jutro ? - zapytałem
< Woodight ? Napiszesz coś dłuższego ? >
Do jej jaskini dotarliśmy bardzo szybko. Aż za szybko.
- Spotkamy się jutro ? - zapytałem
< Woodight ? Napiszesz coś dłuższego ? >
Od Woodnight do Niko
- Nie, nic... - Uśmiechnęłam się blado. - To co teraz robimy? - Spytałam szybko zmieniając temat.
< Niko? >
< Niko? >
Od NIko do Woodnight
Spacerowaliśmy po lesie kiedy naglę ujrzałem jelenie. Zakradłem się i razem zaczęliśmy go gonić. Kiedy go złapaliśmy i zjedliśmy kontynuowaliśmy spacer.
Poszliśmy nad wodospad. Był piękny wieczór. Wiał silny, ciepły wiatr.
- Piękny dziś dzień - uznałem - Coś się stało ?
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Niko
Szłam szybko. Po pewnym czasie obejrzałam się za siebie, by sprawdzić czy nikt za mną nie idzie. Wtedy znów wpadłam na kogoś. To już chyba piąty raz dzisiaj.
- Przepraszam. - Powiedziałam. - Dzisiaj jestem roztrzepana... Jestem Woodnight, a ty?
- Jam jest Niko! - Przedstawił się niecodziennie basior.
< Niko? >
- Przepraszam. - Powiedziałam. - Dzisiaj jestem roztrzepana... Jestem Woodnight, a ty?
- Jam jest Niko! - Przedstawił się niecodziennie basior.
< Niko? >
Od Niko do Woodnight
Spacerowałem przez las kiedy naglę wpadłem na jakąś waderę.
- Ymmm. Jestem Niko - powiedziałem
- A ja Woodnight - przedstawiła się
- Przejdziemy się ? - zapytałem z uśmiechem
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Lander
- Nie pamiętam swojej historii. Ale przeszłość, którą pamiętam nie była "usłana różami". W skrócie - nie mam szczęścia do chłopaków. To tyle...
Muszę już iść. - Powiedziałam i odeszłam.
< Lander? >
Muszę już iść. - Powiedziałam i odeszłam.
< Lander? >
Nowy basior !
Niko
login na howrse: KamilaQ
Imię wilka: Niko
Wiek wilka: 100 lat ( nieśmiertelny )
Płeć: Barsior
Charakter: Niko jest całkiem spokojnym wilkiem o nienagannych manierach. Czasami bywa trochę oschły dla nieznajomych, ale rzadko mu się to zdarza. Niektórzy uważają, że ma duszę dżentelmena, gdyż jest rycerski wobec kobiet i bardzo schludny. Jednakże ten nietypowy w zachowaniu wilk nie jest tylko sztywnym pedantem. Czasami ma napady agresji i wyżywa się na wszystkim dookoła. Nikt, nawet on sam nie wie, dlaczego tak jest, ale nic nie można na to poradzić. Od czasu do czasu rzuci jakimś krótkim, ale zabawnym żartem, choć nie ma rozrywkowej natury. Po ojcu odziedziczył zwięzłość i konkretność. Zawsze wie, czego chce i uparcie do tego dąży.
Cechy wyglądu: Niko ma białe,, skarpetki '' na łapach oraz białe zakończenie ogona.
Stanowisko: Zielarz
Moce: Jest prawdziwym władcą myśli. W każdej chwili jest w stanie wytworzyć w myślach dowolnego wilka wizję według własnego uznania. Ofiara święcie przekonana jest, że wszystko jest prawdą, a posiadacz ów mocy nie szczędzi nikomu najbrutalniejszych szczegółów.
Zakochany w: Brak
Partner: Kto by go zechciał ?!
Rodzina: Matka i ojciec zginęli. Brat
Jaskinia: Śpi na Polanie Pełni Księżyca
Historia: Niko miał miał ojca, matkę oraz młodszego brata.
Niestety podczas oblężenia przez inną watahę jego rodzice zginęli ratując ich. Niko wraz z bratem uciekli z tego miejsca. Błąkali się po różnych miejscach kiedy naglę napotkali na tą watahę i postanowili zostać.
Inne zdjęcia:
To ona jego matka i brat -
Od Woodnight do Lander
- A ja Woodnight. - Powiedziałam.
Trwaliśmy długo w ciszy. Ja kopałam dołek przednią łapą, a basior rozglądał się po okolicy, mimo, iż nic nie było widać.
W końcu się odezwał.
< Lander? >
Trwaliśmy długo w ciszy. Ja kopałam dołek przednią łapą, a basior rozglądał się po okolicy, mimo, iż nic nie było widać.
W końcu się odezwał.
< Lander? >
Od Landera do Woodnight
- Nic się nie stało - uśmiechnąłem się do wadery - Wszystko w porządku?
- Tak... - odpowiedziała
- Jestem Lander - powiedziałem
<Woodnight?>
- Tak... - odpowiedziała
- Jestem Lander - powiedziałem
<Woodnight?>
Od Woodnight
" Kolejny, co mnie nie zauważa. " - Pomyślałam.
Szłam dalej. Była "czarna" noc. Nie patrząc pod nogi, potknęłam się o coś, a raczej o kogoś, gdyż usłyszałam ciche pisknięcie.
< ? >
Szłam dalej. Była "czarna" noc. Nie patrząc pod nogi, potknęłam się o coś, a raczej o kogoś, gdyż usłyszałam ciche pisknięcie.
< ? >
Od Zega do Woodnight
Naglę wpadła na mnie jakaś wadera.
Zobaczyłem że to ta, która mnie obraziła.
Obszedłem ją i dumnie kontynuowałem spacer,
< Woodnight ? >
Zobaczyłem że to ta, która mnie obraziła.
Obszedłem ją i dumnie kontynuowałem spacer,
< Woodnight ? >
Od Woodnight
Sevelyl jako jedyna potrafi mnie pocieszyć. Może jeszcze nie czas na chłopaków...
Idąc i rozmyślając, wpadłam na kogoś.
- Przepraszam. - Powiedziałam. - Niezdara ze mnie...
< Ktoś? >
Idąc i rozmyślając, wpadłam na kogoś.
- Przepraszam. - Powiedziałam. - Niezdara ze mnie...
< Ktoś? >
Od Sevelyl do Woodnight
- Co się stało? - Spytałam podbiegając do siostry.
- Mam pecha do facetów... - Odparła.
- Doskonale Cię rozumiem. Ale zobaczysz, wszystko się ułoży. - Pocieszałam ją. - Ja już muszę iść. Trzymaj się! - Krzyknęłam odbiegając.
- Pa! - Odpowiedziała Woodnight.
< Woodnight ? >
- Mam pecha do facetów... - Odparła.
- Doskonale Cię rozumiem. Ale zobaczysz, wszystko się ułoży. - Pocieszałam ją. - Ja już muszę iść. Trzymaj się! - Krzyknęłam odbiegając.
- Pa! - Odpowiedziała Woodnight.
< Woodnight ? >
Od Zega do Woodnihgt i Severyl
- To ja sobie lepiej pójdę - powiedziałem i odszedłem.
Zeusie co to w ogóle za zachowanie !
Gdy tak szedłem wpadłem naglę na jakąś waderę.
- Jestem Severyl - przedstawiła się wadera
- A ja Zeg - rzekłem
- Severyl ! - usłyszałem krzyk tej wadery, którą spotkałem na polanie.
< Woodnight ? Severyl ? >
Zeusie co to w ogóle za zachowanie !
Gdy tak szedłem wpadłem naglę na jakąś waderę.
- Jestem Severyl - przedstawiła się wadera
- A ja Zeg - rzekłem
- Severyl ! - usłyszałem krzyk tej wadery, którą spotkałem na polanie.
< Woodnight ? Severyl ? >
Od Zega do Woodnight
- Czemu płaczesz ? - zapytał
Wadera podniosła wzrok. W jej oczach było pełno łez.
< Woodnight ? >
Wadera podniosła wzrok. W jej oczach było pełno łez.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
- Mam już dość! - Krzyknęłam gdy Demon odszedł. - Czemu to zawsze mi nic nie wychodzi?!
Pobiegłam na Polanę Pełni Księżyca. Nagle ktoś podszedł i mnie przytulił.
< Ktoś? Ktokolwiek? >
Pobiegłam na Polanę Pełni Księżyca. Nagle ktoś podszedł i mnie przytulił.
< Ktoś? Ktokolwiek? >
Od Woodnight do Demon
- Na prawdę?! - Byłam zaskoczona jego wyznaniem. - Myślałam, że zupełnie nie chcesz mnie znać...
< Demon? >
< Demon? >
Od Demona do Woodnight
- Pff... To nie - rzekłem nie zwracają uwagi na jej spojrzenie skierowane w moją stronę - Myślałem że zostaniemy przyjaciółmi. Chyba się myliłem - powiedziałem zimno i szybko się odwróciłem.
< Woodnight ? >
< Woodnight ? >
Od Bruna do Cheeky
- To cudownie ! - krzyknąłem radośnie
Razem z Cheeky poszliśmy do domu.
Położyliśmy się i zasnęliśmy.
Następnego dnia wstałem przed ukochaną i poszedłem coś upolować.
Odnalazłem stado danieli które pasło się na południu.
Stado złożone było z 1 samca 3 samic i 2 młodych
Kiedy jedna z samic zbliżyła się wystarczająco blisko skoczyłem na nią i wbiłem jej kły w szyję.
Zaniosłem zdobycz do jaskini. Cheeky akurat się obudziła.
Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy na polanę. Wiał ciepły, wiosenny wiatr. Na niebie nie było ani jednej chmury. Położyliśmy się na środku i odpoczywaliśmy.
< Cheeky ? >
Razem z Cheeky poszliśmy do domu.
Położyliśmy się i zasnęliśmy.
Następnego dnia wstałem przed ukochaną i poszedłem coś upolować.
Odnalazłem stado danieli które pasło się na południu.
Stado złożone było z 1 samca 3 samic i 2 młodych
Kiedy jedna z samic zbliżyła się wystarczająco blisko skoczyłem na nią i wbiłem jej kły w szyję.
Zaniosłem zdobycz do jaskini. Cheeky akurat się obudziła.
Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy na polanę. Wiał ciepły, wiosenny wiatr. Na niebie nie było ani jednej chmury. Położyliśmy się na środku i odpoczywaliśmy.
< Cheeky ? >
Od Cheeky do Bruna (Ciąża)
Poszliśmy do medyka, który mnie dokładnie zbadał. Potem wezwał Bruna i rzekł
- Pańska ukochana jest w ciąży
Byłam całkowicie zaskoczona tą informacją. Czy ja nadaję się do roli matki? A czy Bruno mnie nie zostawi?? W mojej głowie miałam chaos myśli, których nie potrafiłam uporządkować. Wyszliśmy od medyka, ale do mnie nadal nie docierało to, ze jestem w ciąży.....
<Bruno, jak zareagowałeś na te wiadomość???>
- Pańska ukochana jest w ciąży
Byłam całkowicie zaskoczona tą informacją. Czy ja nadaję się do roli matki? A czy Bruno mnie nie zostawi?? W mojej głowie miałam chaos myśli, których nie potrafiłam uporządkować. Wyszliśmy od medyka, ale do mnie nadal nie docierało to, ze jestem w ciąży.....
<Bruno, jak zareagowałeś na te wiadomość???>
Od Demona do Woodnight
Poszedłem do domu i położyłem się spać.
W środku nocy usłyszałem okropne piski.
Pobiegłem w stronę źródła hałasu.
Kiedy dotarłem ujrzałem jakiegoś basiora stojącego nad Woodnight. Walczyli. Wadera była na przegranej pozycji.
Odtrąciłem go i zabiłem.
potem podszedłem do Woodnight.
- Wszystko dobrze ? - zapytałem - Zabiorę cię do medyka - rzekłem zimno
< Woodnight ? >
Od Bruna do Cheeky
Położyliśmy się na środku Polany Pełni Księżyca.
- Niesamowite - powiedziała Cheeky
- Rzeczywiście - rzekłem i pocałowałem ją w policzek
Następnego dnia ukochana skarżyła się na bóle brzuca, więc zabrałem ją do medyka
< Cheeky ? >
- Niesamowite - powiedziała Cheeky
- Rzeczywiście - rzekłem i pocałowałem ją w policzek
Następnego dnia ukochana skarżyła się na bóle brzuca, więc zabrałem ją do medyka
< Cheeky ? >
Od Woodnight do Demon
Było mi smutno. Okazało się, że był to kolejny basior, który dał mi kosza.
< Demon, lub ktoś inny? >
< Demon, lub ktoś inny? >
Od Cheeky do Bruna
Zaskoczył mnie tymi słowami. Powinnam sie zgodzić? Ledwo się znamy, ale prawda jest taka, że go kocham, ale czy on mnie tez? Tego nie byłam pewna, ale moze warto spróbować?
- Tak, chce być z Tobą - odparłam
Basior pocałował mnie namiętnie, co odwzajemniłam
<Bruno???>
- Tak, chce być z Tobą - odparłam
Basior pocałował mnie namiętnie, co odwzajemniłam
<Bruno???>
Od Demona do Woodnigt
Zdziwiło mnie jej wyznanie. Ja niczego takiego nie czułem.
Była dla mnie zwykłą, przeciętną waderą.
- Dzięki - powiedziałem i oddaliłem się.
Nie chcę mieć bliższej styczności z waderami.
Są one moim zdaniem zbyt uczuciowe.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
- Bo ja bym chciała Ci coś powiedzieć... - Zaczęłam.
- Co takiego? - Spytał zdziwiony Demon.
- Bo ja... Ja... Ja Ciebie bardzo lubię... - Walnęłam prosto z mostu.
< Demon? >
- Co takiego? - Spytał zdziwiony Demon.
- Bo ja... Ja... Ja Ciebie bardzo lubię... - Walnęłam prosto z mostu.
< Demon? >
Od Cheeky do Bruna
Nie wiedziałam jak się zachować potym jak mnie pocałował. Przeprosił, ale moje serce biło jak szalone. Dlaczego?? Czyżbym go pokochała? W sumie ja tez nie wiem czemu to zrobiłam, ale go pocałowałam. Gdy się oderwaliśmy od siebie Bruno mnie objął i rzekł:
- …
<Bruno, co powiedziałeś???>
- …
<Bruno, co powiedziałeś???>
Od Demon do Woodnight
- Sory - powiedziałem - Przesuń się ! - warknąłem
Poszedłem nad wodospad, ale naglę poczułem czyjąś obecność.
Kiedy się odwróciłem ujrzałem Woodnight
- Co ty tu robisz ?! - zapytałem zimno
< Woodnight ? >
Poszedłem nad wodospad, ale naglę poczułem czyjąś obecność.
Kiedy się odwróciłem ujrzałem Woodnight
- Co ty tu robisz ?! - zapytałem zimno
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
Szłam leśną ścieżką, wydeptaną przez dzikie zwierzęta. Nagle przede mną pojawił się Demon. Przeszłam obok niego, jakbym go nie widziała, ale on złapał mnie za łapę i chciał coś powiedzieć.
< Demon? >
< Demon? >
Od Demona do Woodnight
Przewróciłem oczami i wszedłem do jaskini.
Następnego dnia wstałem wcześnie i poszedłem coś upolować.
Po zjedzonym śniadaniu wybrałem się na spacer.
Idąc leśną drogą obok mnie przeszła Woodnight.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
- Ojej! Przepraszam! Pomyliłam jaskinie. Już sobie idę. - Powiedziałam.
< Demon? >
< Demon? >
Od Bruna do Cheeky
Zabrałem Cheeky nad wodospad.
- Dzisiejszego dnia jest wyjątkowo piękny - spostrzegłem.
- Rzeczywiście - powiedziała wadera.
Podeszliśmy do wodospadu i położyliśmy się.
Spojrzałem się jej prosto w oczy,
Cheeky jest taka piękna. Pomyślałem
naglę coś mnie napadło i ją pocałowałem.
- Przepraszam - rzekłem zakłopotany
< Cheeky ? >
To miejsce w które zabrałem Cheeky -
Od Cheeky do Bruna
- Pewnie, że się spotkamy Bruno! - krzyknęłam radośnie
Basior sie uśmiechnął i odszedł. Weszłam do jaskini i od razu usnęłam.
* Następnego dnia *
Obudziłam się nawet wcześnie. Po całkowitym rozbudzeniu ruszyłam cos upolować. Znalazłam stado saren, wypatrzyłam młoda sarnę, która wyszła poza szereg i była łatwym łupem. Wyczekałam na odpowiedni moment i skoczyłam na nią. Po zjedzonym posiłku poszłam …mhm… sama nie wiedziałam, gdzie tu iść, gdy spotkałam Bruna. Podszedł do mnie i zabrał mnie gdzieś
<Bruno???>
Basior sie uśmiechnął i odszedł. Weszłam do jaskini i od razu usnęłam.
* Następnego dnia *
Obudziłam się nawet wcześnie. Po całkowitym rozbudzeniu ruszyłam cos upolować. Znalazłam stado saren, wypatrzyłam młoda sarnę, która wyszła poza szereg i była łatwym łupem. Wyczekałam na odpowiedni moment i skoczyłam na nią. Po zjedzonym posiłku poszłam …mhm… sama nie wiedziałam, gdzie tu iść, gdy spotkałam Bruna. Podszedł do mnie i zabrał mnie gdzieś
<Bruno???>
Od Demon do Woodnight
Szedłem właśnie obok jaskini Woodnight kiedy naglę wybiegła z niej rzeczona wadera i stanęła centralnie przede mną.
Wystawiłem kły. Nienawidzę kiedy ktoś staje mi na drodze ! Wadera zareagowała natychmiast. Odsunęła się, a ja przeszedłem obok mierząc ją wzrokiem.
Poszedłem do Lasu Śmierci spotkać się z moim przyjacielem Aresem.
- Witaj - powiedział kiedy wszedłem do jego jaskini
- Cześć - rzekłem próbując aby mój głos brzmiał przyjaźnie - A kto ko ? - zapytałem patrząc na małą waderę
- To maja córka - odparł dumnie - Molly
- Śliczna - powiedziałem i zwróciłem się do innego basiora siedzącego obok córki Aresa - My się chyba jeszcze nie znamy...
- Rzeczywiście - rzekł - Jestem Hades
- A ja Demon. - przedstawiłem się
Bzem u mojego przyjaciela jeszcze 2 godzina, a potem wróciłem do domu.
Przed moją jaskinią siedziała Woodnight.
- Co ty tu robisz ? - zapytałem chłodno
<, Woodnight ? >
Wystawiłem kły. Nienawidzę kiedy ktoś staje mi na drodze ! Wadera zareagowała natychmiast. Odsunęła się, a ja przeszedłem obok mierząc ją wzrokiem.
Poszedłem do Lasu Śmierci spotkać się z moim przyjacielem Aresem.
- Witaj - powiedział kiedy wszedłem do jego jaskini
- Cześć - rzekłem próbując aby mój głos brzmiał przyjaźnie - A kto ko ? - zapytałem patrząc na małą waderę
- To maja córka - odparł dumnie - Molly
- Śliczna - powiedziałem i zwróciłem się do innego basiora siedzącego obok córki Aresa - My się chyba jeszcze nie znamy...
- Rzeczywiście - rzekł - Jestem Hades
- A ja Demon. - przedstawiłem się
Bzem u mojego przyjaciela jeszcze 2 godzina, a potem wróciłem do domu.
Przed moją jaskinią siedziała Woodnight.
- Co ty tu robisz ? - zapytałem chłodno
<, Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
Obudziłam się bardzo wcześnie. Słońce dopiero wschodziło. Wiał ciepły, letni wiatr. A ptaszki śpiewały.
Poczułam głód. Ziewnęłam i wyszłam z jaskini. Szłam spokojnie leśną dróżką, prowadzącą do stada danieli.
Na miejscu, zaczęłam się składać i złapałam młodego byka (samiec daniela). Gdy skończyłam śniadanie, postanowiłam wrócić do domu.
Szłam okrężną drogą, gdyż świt był przepiękny. Żółty, pomarańczowy, czerwony i fioletowy, rozgrywały pomiędzy sobą "bitwę" barw.
Mogłam tak iść bez końca. Niestety, po paru chwilach doszłam do domu. Położyłam się i zasnęłam.
*Po południu*
Obudziłam się w okolicach wieczora. Nagle, zobaczyłam Demona. Chciałam się jak najszybciej schować, ale coś dźgnęło mnie w bardzo czułe miejsce na nodze i wystrzeliłam jak z procy, tak, że natychmiast znalazłam się przed nim.
< Demon? >
Poczułam głód. Ziewnęłam i wyszłam z jaskini. Szłam spokojnie leśną dróżką, prowadzącą do stada danieli.
Na miejscu, zaczęłam się składać i złapałam młodego byka (samiec daniela). Gdy skończyłam śniadanie, postanowiłam wrócić do domu.
Szłam okrężną drogą, gdyż świt był przepiękny. Żółty, pomarańczowy, czerwony i fioletowy, rozgrywały pomiędzy sobą "bitwę" barw.
Mogłam tak iść bez końca. Niestety, po paru chwilach doszłam do domu. Położyłam się i zasnęłam.
*Po południu*
Obudziłam się w okolicach wieczora. Nagle, zobaczyłam Demona. Chciałam się jak najszybciej schować, ale coś dźgnęło mnie w bardzo czułe miejsce na nodze i wystrzeliłam jak z procy, tak, że natychmiast znalazłam się przed nim.
< Demon? >
Od Bruna do Cheeky
Kiedy wyszliśmy z jeziora byliśmy cali mokrzy, ale to nie odebrało nam humoru. Bez przerwy się chichraliśmy.
Następnie poszliśmy nad wodospad. Dzisiejszego dnia był wyjątkowo piękny.
- Robi się ciemno. Muszę wracać - powiedziała Cheeky
- Tak rzeczywiście - rzekłem zakłopotany - Odprowadzę cię.
Powrót zajął nam godzinę.
- Spotkamy się jutro ? - zapytałem
< Cheeky ? >
Następnie poszliśmy nad wodospad. Dzisiejszego dnia był wyjątkowo piękny.
- Robi się ciemno. Muszę wracać - powiedziała Cheeky
- Tak rzeczywiście - rzekłem zakłopotany - Odprowadzę cię.
Powrót zajął nam godzinę.
- Spotkamy się jutro ? - zapytałem
< Cheeky ? >
Od Cheeky do Bruna
Jako strazniczka nie miałam nic ważnego do roboty, więc postanowiłam sie przejść na mały spacer. Po drodze myślami byłam gdzie indziej i wpadłam na kogoś
- Wybacz - rzekłam lekko zawstydzona - Jestem Cheeky
- Spoko, Bruno - odparł
Bruno był przystojnym i miłym basiorem.
- Może chcesz się przejść? - spytał
Zaskoczył mnie tą propozycją, ale się zgodziłam. Spacerowaliśmy razem po terenach watahy i poznaliśmy się bliżej. Usiedliśmy przed brzegiem jakiegoś jeziorka. Przez jakiś czas wpatrywaliśmy się w taflę wody, aż go wepchnęłam do wody, a potem on mnie wciągnął. Chlapaliśmy się i wygłupialiśmy się aż z dobre dwie godziny.
<Bruno??>
- Wybacz - rzekłam lekko zawstydzona - Jestem Cheeky
- Spoko, Bruno - odparł
Bruno był przystojnym i miłym basiorem.
- Może chcesz się przejść? - spytał
Zaskoczył mnie tą propozycją, ale się zgodziłam. Spacerowaliśmy razem po terenach watahy i poznaliśmy się bliżej. Usiedliśmy przed brzegiem jakiegoś jeziorka. Przez jakiś czas wpatrywaliśmy się w taflę wody, aż go wepchnęłam do wody, a potem on mnie wciągnął. Chlapaliśmy się i wygłupialiśmy się aż z dobre dwie godziny.
<Bruno??>
Od Demon do Woodnight
Następnego dnia wstałem rano i poszedłem na polowanie.
Kiedy zjadłem moją zdobycz poszedłem się przejść.
Przechodziłem właśnie obok jaskini Woodnight, kiedy naglę wyskoczyła z niej rzeczona wadera.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
Po pożegnaniu się z Demonem, zaczęłam rozmyślać o naszym spotkaniu. Poszłam na spacer. Gdy zaczęło się ściemniać, wróciłam do domu.
< Demon ? >
sobota, 18 kwietnia 2015
Od Demon do Woodnight
- Wiesz raczej nie jestem fanem spacerów - rzekłem zimno
- Aha
- Cześć ! - rzekłem odwracając się.
< Woodnight ? >
- Aha
- Cześć ! - rzekłem odwracając się.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
- Na prawdę?! - Byłam zaskoczona jego wyznaniem. - Może spotkamy się jutro? - Zaproponowałam.
< Demon? >
< Demon? >
Od Demona do Woodnight
- Nie. Jestem odporny na ogień i inne gorące ciecze - rzekłem - Chodź odprowadzę cię - zaproponowałem
- Jasne ! - odparła wadera, zaskoczona moją propozycją
Odprowadziłem waderę.
- Miło było spędzić z tobą czas - powiedziałem na pożegnanie
< Woodnight ? >
- Jasne ! - odparła wadera, zaskoczona moją propozycją
Odprowadziłem waderę.
- Miło było spędzić z tobą czas - powiedziałem na pożegnanie
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
Byłam zachwycona jego umiejętnościami.
- Nic Ci się nie stało? - Spytałam. - Myślałam, że się spalisz...
< Demon? >
- Nic Ci się nie stało? - Spytałam. - Myślałam, że się spalisz...
< Demon? >
Od Demona do Woodnight
- Tak rzeczywiście jest tu bardzo pięknie - wyznałem - Nie zwracam uwagi na ogień. Mógłbym pływać w lawie.
- To pokaż - wyzwała mnie wadera.
- Dobrze - mówiąc to wziąłem rozbieg i wskoczyłem do wulkanu. Pływałem w nim jak w wodzie. Po kilku minutach wyszedłem
- Widzisz - rzekłem z bladym uśmiechem
< Woodnight ? >
- To pokaż - wyzwała mnie wadera.
- Dobrze - mówiąc to wziąłem rozbieg i wskoczyłem do wulkanu. Pływałem w nim jak w wodzie. Po kilku minutach wyszedłem
- Widzisz - rzekłem z bladym uśmiechem
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Demon
Chwycił mnie pazurami za futro i przetelepotował nas do Piekielnego Wulkanu.
- Jak tu pięknie. - Powiedziałam, ale speszona poprawiłam się. - To znaczy, jak tu okropnie, i o gorąco.
< Demon? >
- Jak tu pięknie. - Powiedziałam, ale speszona poprawiłam się. - To znaczy, jak tu okropnie, i o gorąco.
< Demon? >
Od Demona do Woodnight
Przewróciłem oczami.
- Ymmm... - wzdychałem - No dobra chodź pokażę ci coś...
< Woodnight ? Co ci pokazałem XD ? >
< Woodnight ? Co ci pokazałem XD ? >
Od Woodnight do Demona
- Chciałam się przejść z Astegiem, ale on wysłał mnie do Ciebie i gdzieś zniknął. - Powiedziałam ze strachem.
Natychmiast podkuliłam ogon i przykucnęłam z położonymi uszami.
< Demon? >
Natychmiast podkuliłam ogon i przykucnęłam z położonymi uszami.
< Demon? >
Od Demona do Woodnight
Gdy się odwróciłem ujrzałem waderę. Nie była jakaś oszołamiająca. Zwykła, przeciętna wadera. Zresztą... Wystawiłem kły i , otoczyłem '' ją.
Postawiła uszy do tyłu co oznacza strach...
- Po co tu przyszłaś ? - zapytałem z irytacją
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Asteg i Demon
Poszłam w miejsce wskazane przez Astega. Miałam wątpliwości co do tego spotkania. Gdy doszłam na miejsce zobaczyłam piekielną istotę. Miała rogi, pentagram na czole i w ogóle wyglądała jeszcze straszniej niż Hades.
Chciałam natychmiast stąd uciec, ale na moją niekorzyść "On", odwrócił się.
< Demon? >
Chciałam natychmiast stąd uciec, ale na moją niekorzyść "On", odwrócił się.
< Demon? >
Od Asteg do Woodnight
- Ymm... Ja niestety muszę już iść, ale mój kumpel Demon pewnie znajdzie czas na spacer - zapewniałem ją - Znajdziesz go przy jeziorze Śmierci - powiedziałem i zniknąłem z jej punktu widzenia
< Woodnight ? >
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Asteg
Szłam mrocznym lasem. Gdy znów przez nieuwagę na kogoś wpadłam.
- Ogromnie przepraszam. - Powiedziałam po "zderzeniu". - Nic Ci się nie stało?
Wtedy popatrzyłam na niego.
- Hej! Ty jesteś Asteg?! - Krzyknęłam zaskoczona.
- Tak. A ty to kto? - Zapytał.
- Woodnight. Siostra Sevelyl. Dużo mi o Tobie opowiadała... - Próbowałam do niego zagadać. - Może się przejdziemy?
< Asteg? >
- Ogromnie przepraszam. - Powiedziałam po "zderzeniu". - Nic Ci się nie stało?
Wtedy popatrzyłam na niego.
- Hej! Ty jesteś Asteg?! - Krzyknęłam zaskoczona.
- Tak. A ty to kto? - Zapytał.
- Woodnight. Siostra Sevelyl. Dużo mi o Tobie opowiadała... - Próbowałam do niego zagadać. - Może się przejdziemy?
< Asteg? >
WSTAWIĆ !
Demon
login na howrse: KamilaQ
Imię wilka: Demon
Wiek wilka: 1000 lat ( nieśmiertelny )
Płeć: Basior
Charakter: To tajemniczy i nieprzejednany basior. Jest bezlitosny i kocha smak krwi, nie wie co to kultura, zarówno językowa jak i ogólna. Jest chamski, wredny i złośliwy, do tego dumny i dominujący. Nie podlega nikomu i niczemu, jego jedynym zwierzchnikiem i guru jest on sam. Nie akceptuje nikogo, kto twierdzi, że jest wyżej i nie respektuje niczyich zasad oprócz swoich własnych. Jest zaborczy, arogancki i ma wybujałe ego, należy do wyjątkowo egoistycznych i leniwych, robi tylko tyle ile musi, ale to mimo wszystko wierny wilk z honorem i nie zawaha się oddać życia za swoich. Jego oddanie jest bardzo szczególne... Nie okazuje go i zawsze jest chłodny i wręcz na wszystko obojętny, ale kiedy przyjdzie co do czego, kompletnie się zmienia. Jest uparty i zawsze osiąga cel, który sobie postawi - nie ważne czy po trupach czy nie. Należy do zabójczo niebezpiecznych i lepiej nie wchodzić mu w drogę, a gdy ma gorszy dzień, zdecydowanie bezpieczniej jest omijać go z daleka. Nie zawaha się zabić i nie będzie żałował. Nigdy nie ustępuje i nie przyznaje się do błędów, choćby wiedział, że coś jest skazane na niepowodzenie, ale powiedział komuś, że to zrobi - zrobi to i będzie brnął w zaparte do upadłego. Nie znosi sprzeciwu i nienawidzi, gdy ktokolwiek go poucza czy chce mu cokolwiek poradzić. Nie słucha się nikogo i niczego, jego jedynym panem jest on sam. Lubi się kłócić i jest wyjątkowo natrętny - jeśli czegoś chce, dostanie to. Chorobliwy jeśli chodzi o walkę, jest od niej uzależniony i to jedyne co umie kochać stale i niezmiennie. Zabija bez mrugnięcia powieką i nie ma dla niego różnicy kogo zabije - przyjaciela czy wroga... Jest bezlitosny i nigdy nie odpuszcza, jeśli raz mu podpadniesz, lepiej dobrze się schowaj, bo on nigdy nie zapomina i będzie się mścił do śmierci. Nieprzewidywalny i skryty, nie mówi o sobie, ale należy również do chełpliwych i ignoranckich, wiecznie zapatrzonych w siebie. Mimo wszystko to nad wyraz inteligentny wilk, o ogromnym sprycie i potrafiący znaleźć wyjście z każdej sytuacji.
Cechy wyglądu:Jest to czarno-czerwony wilk z parą rogu za uszami. Piekielno-czerwone oczy,tajemnicze runy na kończynach,kolczyki w uszach,naszyjnik w kształcie krzyża,rogi,ukryty pod futrem na czole pentagram,czerwone pazury,na pysku dwa fałdy kostne.
Stanowisko: Przywódca zabójców
Moce: Potrafi latać oraz zabijać wewnętrznie.
Zakochany w: Nie !
Partner: -
Rodzina: Zabił wszystkich
Jaskinia: Nigdy nie śpi
Historia: Nie mówi nikomu...
Inne zdjęcia:
Od Ametyst do Assuva i Assina
- Twoja siostra jest niesamowita. - Zachichotałam.
- Tak... Bardzo kocha ryzyko... Co zresztą wyraźnie widać. - Również się zaśmiał. - Odziedziczyła to po mamie...
Zapadła chwila ciszy. Przypomniałem sobie, że mieliśmy odłożyć poranne "to" na wieczór.
- Może... - Powiedziałem do ucha waderze. - Dokończymy "to"?
- Przecież nawet nie zaczęliśmy. - Zaśmiałam się. - Ale skoro chcesz...
Poszliśmy do jaskini moich rodziców.
- Mamo, tato. To jest Assuva. - Powiedziałam wchodząc.
- Dzień dobry! - Zawołał ukochany.
Sevelyl i Miko popatrzeli po sobie, i powiedzieli.
- Miło nam, że nasza córka znalazła sobie partnera. - Uśmiechnęli się. - Ale my musimy już iść. Obiecaliśmy Arii i Rickowi, że ich odwiedzimy. - I wyszli.
< Assuva? >
- Tak... Bardzo kocha ryzyko... Co zresztą wyraźnie widać. - Również się zaśmiał. - Odziedziczyła to po mamie...
Zapadła chwila ciszy. Przypomniałem sobie, że mieliśmy odłożyć poranne "to" na wieczór.
- Może... - Powiedziałem do ucha waderze. - Dokończymy "to"?
- Przecież nawet nie zaczęliśmy. - Zaśmiałam się. - Ale skoro chcesz...
Poszliśmy do jaskini moich rodziców.
- Mamo, tato. To jest Assuva. - Powiedziałam wchodząc.
- Dzień dobry! - Zawołał ukochany.
Sevelyl i Miko popatrzeli po sobie, i powiedzieli.
- Miło nam, że nasza córka znalazła sobie partnera. - Uśmiechnęli się. - Ale my musimy już iść. Obiecaliśmy Arii i Rickowi, że ich odwiedzimy. - I wyszli.
< Assuva? >
Od Ares do Woodnight
- Nie tak bym to ujął - rzekłem z irytacją - najlepiej jeśli nostawisz mnie w spokoju. I nigdy więcej się już do mnie nie odezwiesz
< Woodnight ? >
Od Assuva do Ametyst i Assina
Poszliśmy poszukać Assinę, od wczoraj jej nie widziałem. Może poznała kogoś?
- Wiesz w ogóle gdzie może być?
- Tak, podejrzewam, że jest na Drzewie Wiedzy.
- "Na" ? -spytała Ametyst ze zdziwieniem.
- Tak,"na". Ona uwielbia wspinać się po drzewach i leżeć na gałęziach w czasem śmiesznych pozycjach. Zastanawiam się czy któryś z naszych przodków nie zakochał się w jakiejś małpie i no wiesz...
- Tak, wiem... ty to masz wyobraźnie. -dodała rozbawiona wadera. Gdy doszliśmy na miejsce, zobaczyliśmy Assinę wiszącą na ogonie. Podeszliśmy bliżej. Gałąź, na której wisiała Assina, znajdowała się nad przepaścią.
- Co ty robisz? -spytałem rozbawiony i przerażony siostrę.
- O cześc. Wiesz jak ja kocham ryzyko.
- Ale, aż tak? -spytała Ametyst.
- No dobra, schodzę. -powiedziała zeskakując i chwytając się liany.- zadowoleni? -spytała sarkastycznie, gdy była już na ziemi.
- Ale po co to ten język nienawiści. -powiedziałem, aby trochę rozbawic siostrę.
Resztę dnia spędziliśmy z Assiną. Wieczorem wróciliśmy do naszej jaskini.
<Ametyst? >
- Wiesz w ogóle gdzie może być?
- Tak, podejrzewam, że jest na Drzewie Wiedzy.
- "Na" ? -spytała Ametyst ze zdziwieniem.
- Tak,"na". Ona uwielbia wspinać się po drzewach i leżeć na gałęziach w czasem śmiesznych pozycjach. Zastanawiam się czy któryś z naszych przodków nie zakochał się w jakiejś małpie i no wiesz...
- Tak, wiem... ty to masz wyobraźnie. -dodała rozbawiona wadera. Gdy doszliśmy na miejsce, zobaczyliśmy Assinę wiszącą na ogonie. Podeszliśmy bliżej. Gałąź, na której wisiała Assina, znajdowała się nad przepaścią.
- Co ty robisz? -spytałem rozbawiony i przerażony siostrę.
- O cześc. Wiesz jak ja kocham ryzyko.
- Ale, aż tak? -spytała Ametyst.
- No dobra, schodzę. -powiedziała zeskakując i chwytając się liany.- zadowoleni? -spytała sarkastycznie, gdy była już na ziemi.
- Ale po co to ten język nienawiści. -powiedziałem, aby trochę rozbawic siostrę.
Resztę dnia spędziliśmy z Assiną. Wieczorem wróciliśmy do naszej jaskini.
<Ametyst? >
Od Ares do Woodnight
- Mi tam wszystko jedno co zrobisz ! - odparłem nieco mniej zdenerwowany - Ja wracam do domu.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Ares
- Nie o to mi chodziło! - Krzyknęłam. - Astilia jest fajna i chcę byście byli szczęśliwi. Chciałabym, aby Angel wyczyściła ten okres, kiedy byliśmy parą. Tak będzie lepiej dla wszystkich...
< Ares? >
< Ares? >
Od Ares do Woodnight
Niedowierzałem w jej słowa.
- Coś cie porombało ! Kocham Astilie ! Nie zniszczysz tego związku ! Nie kocham cie już ! Nawet gdyby mi do cholery wyczyściła tą pamięć to bym z tobą nie był ! - warknąłem
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Ares
- Cześć. - Powiedziałam gdy przyszedł.
- Czego chcesz?! - Spytał zdenerwowany.
- Czy możemy pójść do Angel, żeby wyczyściła nam pamięć?
< Ares? >
- Czego chcesz?! - Spytał zdenerwowany.
- Czy możemy pójść do Angel, żeby wyczyściła nam pamięć?
< Ares? >
Od Astili do Woodnight
- Ymm... Tak ... - odparłam nieco zakłopotana, potem pobiegłam do domu i powiedziałam Aresowi o zaproszeniu.
Spojrzałam się na niego z wyrzutem.
- Ona ma jakieś urojenia ! Kocham cie ! - prubował się bronić
Kiedy Ares wyszedł na spotkanie zaczęłam bawić się z Molly.
< Woodnight ? Co robiliście na klifie ? >
Od Woodnight do Astilia
- Jak to?! - Zdziwiłam się. - Czyli on na prawdę mnie nie kocha... - Znów się ropłakałam. - Czy mogłabyś go poprosić, żeby się ze mną spotkał na klifie o 16? Nie chcę Ci popsuć związku... - Uspokajałam ją.
< Astilia? >
< Astilia? >
Od Astili do Woodnight
Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
Czy to kolejna wadera która chce zepsuć mój związek.
- Tyle że ja jestem z Aresem - powiedziałam przez kły.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Astili
- Ares uważa, że go zdradziłam z demonem, który mnie porwał i chciał zabić. Więc ze mną zerwał, a ja tak bardzo go kocham! - Wybuchnęłam płaczem.
< Astilla? >
< Astilla? >
Od Astilia do Ares i Woodnight
Wybrałam się zaraz z moją najlepszą przyjaciółką Emi na spacer.
Naglę wpadł na nas przystojny basior.
- Przepraszam - powiedział
- Nie przejmuj się - rzekłyśny razem
- Oprowadzisz mnie. Jestem tu nowa.- zapytałam ze słodkim uśmieszkiem
- Jasne chodź - odparł
Odeszliśmy razem. Mina Em była bezcenna.
Podczas spaceru próbowałam się jak najbardziej zbliżyć do basiora.
- Nie przedstawiłem się. Jestem Ares.
- A ja Astilia.
Dalej szliśmy już w milczeniu, tylko nasz śmiech zakłucał ciszę.
- Kim była ta wadera obok ciebie - w końcu Ares przerwał ciszę
- To Emi. Moja najlepsza przyjaciółka - oznajmiłam, ale chciałam zboczyć z tematu - Robi się ciemno - posmutniałam.
- To co ? - zapytał. Razem usiedliśmy na środku Polany na, której akurat się znajdowaliśmy.
Patrzyłam się mu w oczy.
Naglę mnie pocałował.
- Ja... Ja... Przepraszam - powiedział nie patrząc się mi w oczy.
Pocałowałam go.
Noc spędziliśmy w tym miejscu. Przytuleni do siebie.
Następnego dnia Ares upolował lanie na śniadanie.
- Ymm... Astilio czy chcesz być ze mną ? - zapytał
- Tak ! - krzyknęłam i pocałowaliśmy się namiętnie.
Ares zapoznał mnie z jego rodziną.
- To jest Hades, mój ojciec, a to Molly moja córka - przedstawił ich.
Odrazu polubiłam się z Molly. Z resztą z Hadesem też.
- Przejdziesz sie ze mną - zapytała Molly
- Oczywiście chodź - rzekłam uradowana
Razem z waderką poszłyśmy nad wodospad.
- Moge ci mówić ,, mamo " ? - spytała słodko
- Oczywiście kochanie - potwierdziłam
Razem z moją córką wróciłyśmy do domu i wszyscy położyliśmy się spać.
Rano obudziłam się przed wszystkimi więc poszłam na spacer. Spotkałam tam jakąś wadere.
- Jestem Astilia a ty ? - zapytałam radośnie
- Jestem Woodnight - odparła bez jakiego kolwiek entuzjazmu
- Coś się stało ? - zapytałam
< Woodnight ? >
Od Ridian do Woodnight
- Rozgość się - powiedziałem
- Dzięki.
- Właśnie ! Pewnie jesteś głodna. - uśmiechnąłem się i przyniosłem jelenia - Zjedz ze mną - poprosiłem
Po zjedzonym posiłku Wood wróciła do siebie, a ja zająłem się swoimi sprawami.
< Woodnight ? >
Od Woodnight do Ridian
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się. - Może coś upolujemy? - Zaproponowałam.
- Ok! - Potwierdził Ridian.
Na obiad zjedliśmy młodego jelenia. Następnie poszliśmy do jaskini basiora.
- Ok! - Potwierdził Ridian.
Na obiad zjedliśmy młodego jelenia. Następnie poszliśmy do jaskini basiora.
< Ridian ? >
Nowe Wilki !❤️!
Emi
Login na howrse: KamilaQ
Imię wilka: Emi
Wiek wilka: 100 lat ( nieśmiertelna )
Płeć: Wadera
Charakter:Emi choć wygląda groźne tak naprawdę nie krzywdzi bez powodu, jest bardzo odważna i szalona, czasem jest wredna ale tylko gdy musi, lubi dobre towarzystwo, nie pozwala pomiatać sobą ani innymi, zawsze chroni słabszych i pomaga w potrzebie.Często się uśmiecha nie boi się przyznać do błędu, Ma swój honor i jeśli będzie trzeba to odda swoje życie za watahę.
Aparycja: Emi na karku ma naszyjnik z kości. a na tylnej lewej łapie nosi trzy bransoletki.
Aparycja: Emi na karku ma naszyjnik z kości. a na tylnej lewej łapie nosi trzy bransoletki.
Cechy wyglądu:Ma morskie oczy prawe przebite ucho.
Stanowisko: Skrytobójca
Moce: Potrafi latać oraz zabijać wewnętrznie. Tworzy barierę ochronną.
Zakochana w: Ares
Partner:Szuka tego jedynego ♥
Rodzina:Matka Sara nie żyje ojciec Neuron nie żyje.
Jaskinia: Śpi gdzieś w lesie śmierci.
Historia: Została wyrzucona z watahy.
Astilia
login na howrse: KamilaQ
Imię wilka: Astilia
Wiek wilka: 100 lat ( nieśmirtelna )
Płeć: Wadera
Charakter:Astila jest zazwyczaj spokojna. Czasem Udaje że wszystko jest jej obojene, chociaz tak nie jest. Zawsze byla nieufna w stosunku do obcych. Jest odwazna. Na pierwszy rzut oka nie jest ani mila, ani warta uwagi, ale kiedy kogos lepiej pozna, pokazuje swoje drugie oblicze. Potrafi byc slodka i urocza, ale też wredna i chamska.
Cechy wyglądu:Zielone znaki przy oku i na udzie.
Stanowisko: Skrytobójca
Moce: Potrafi latać i zabijać wewnętrznie. Tworzy barierę ochronną.
Partner: Ares ♥
Partner: Ares ♥
Rodzina:Matka i ojciec nie żyją.
Jaskinia: Śpi gdzieś w lesie śmierci.
Bruno
Imię wilka: Bruno
Wiek wilka: 100 lat ( nieśmiertelny )
Płeć: Basior
Charakter: Bruno jest dość tajemniczym typem wilka, gdyż rzadko się odzywa czy zdradza swoje tajemnice. Woli stać na uboczu, choć zdarzy się, że zagada do kogoś. Jest spokojny, umie zachować powagę, gdy sytuacja tego wymaga. Rozważny w słowach i czynach. Nigdy nie postępuje lekkomyślnie, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać to Bruno ma poczucie humoru, potrafi być rozrywkowy. Na jego twarzy zawsze gości uśmiech, który znaczyć może bardzo wiele. Dla przyjaciół gotowy jest zginąć, natomiast dla wrogów jest bezlitosny.
Cechy wyglądu: Brązowo-białe pióra przy łapach, ogonie i uchu.
Stanowisko: Przywódca obrońców
Moce: Zna język ludzi. Potrafi latać oraz teleportować się. Potrafi czytać w myślach i rozmawiać telepatycznie
Zakochany w: Cheeky
Partner: Szuka tej jedynej ♥
Rodzina: Rodzina wygnała go kiedy okazało się że jest ,, inny ''
Jaskinia: Śpi w lesie.
login na howrse: KamilaQ
Inne zdjęcia:Historia: Jego matka odeszła od ojca, gdy była w ciąży, a on został z ojcem, który go nauczył szacunku do równowagi tego świata. Uczył się i trenował bardzo chętnie, ale tęsknił za bratem i matką. Minęły dwa lata, a Mack stawał się skryty i tajemniczy, aż postanowił na własną łapę poznać świat i dołączyć do watahy.
Inne zdjęcia:Historia: Jego matka odeszła od ojca, gdy była w ciąży, a on został z ojcem, który go nauczył szacunku do równowagi tego świata. Uczył się i trenował bardzo chętnie, ale tęsknił za bratem i matką. Minęły dwa lata, a Mack stawał się skryty i tajemniczy, aż postanowił na własną łapę poznać świat i dołączyć do watahy.
Inne zdjęcia:
Zeg
login na howrse: KamilaQ
Imię wilka: Zeg
Wiek wilka: 100 lat ( nieśmiertelny )
Płeć: Basior
Charakter: Miły i czuły chodź na pierwszy rzut oka tego nie widać. Szalony i zabawny, uwielbia rysować i malować oraz tworzyć coś z niczego, jest ambitny- dlatego jest wilkiem Artystycznym. Na genialną wenę twórczą. Uwielbia przebywać na plażach i w lasach- tam jego zdaniem są najpiękniejsze krajobrazy do narysowania lub namalowania. Jest bardzo przyjacielski i wygadany. Odważny w okazywaniu uczuć. Bardzo ruchliwy i pomysłowy. Pamiętliwy.
Cechy wyglądu: Piórko za uchem.
Stanowisko:Przywódca sziegów
Moce: przepowiadanie przyszłości, cofanie się w przeszłość, zatrzymywanie czasu lub przyśpieszanie go.
Zakochana w: Szuka ♥
Partner: Szuka tej jedynej♥
Rodzina:
Tata- Murel, nie ma go w watasze, wspaniały wilk. Może kiedyś dołączy do watahy?
Wujek- Leon, jego ulubiony wujek. to po nim otrzymał ten gen artystyczny, gdy Zeg opuszczał watahę Leon był bardzo chory. Zeg ma nadzieję, że Leon już wyzdrowiał i kiedyś się spotkają.
Tata- Murel, nie ma go w watasze, wspaniały wilk. Może kiedyś dołączy do watahy?
Wujek- Leon, jego ulubiony wujek. to po nim otrzymał ten gen artystyczny, gdy Zeg opuszczał watahę Leon był bardzo chory. Zeg ma nadzieję, że Leon już wyzdrowiał i kiedyś się spotkają.
Jaskinia: śpi gdzieś daleko od terenów watahy.
Historia: Był sobie on. Pewnego dnia postanowił opuścić swoją jedyną rodzinę- Tatę Murela i ukochanego wuja Leona. Obiecał, że kiedyś się jeszcze zobaczą. Pewnego dnia, zaciągnęły go tutaj piękne krajobrazy, trafił do tej watahy. Zachwycony
Inne zdjęcia:
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Valixy Imię: Valixy (w skróciec Vali) Płeć ; Wadera Wiek: 1,5 roku (niesmiertelna) Rodzenstwo : narazie nikt Charakter: Valixy...
-
Obudziłem się o wschodzie słońca. nie wiedziałem co mam robić, więc wybrałem się na polowanie. Zobaczyłem stado jeleni. Ukryłem się za krzak...
-
Gdy się odwróciłem ujrzałem waderę. Nie była jakaś oszołamiająca. Zwykła, przeciętna wadera. Zresztą... Wystawiłem kły i , otoczyłem '...