Spacerowałem po terenach watahy sam. Jak zwykle i to mi odpowiadało.Cisza i spokój, to co lubiłem. Poznałem kilka wilków, ale nie zgłębiałem się w dalsze rozmowy, bo po co? Zwiedziłem wszystkie tereny watahy, a jednak dalej mi się nudziło. Nagle usłyszałem krzyk... Pobiegłem to sprawdzić i zastałem jak jakieś wilki atakują waderę. Wbiegłem między nich i zaatakowałem ich. Po kilku minutach uciekli
- Nic ci nie jest? - spytałem
- Nie, dziękuję - odparła - Jestem Astrid, a ty?
- Jupiter...
Miałem zamiar już iść, gdy wadera zastąpiła mi drogę....
- Co jest? - spytałem
- Może się przejdziemy? - zaproponowała
- Nie, dziękuję bardzo - odparłem
Poszedłem dalej, a wadera za mną. Widocznie nie potraktowała mojej odpowiedzi na serio i uważała to za spacer
<Astrid??>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Od wygnania Woodnigth z watahy zrobiło się w moim niezwykle cicho. To dziwne, ale stęskniłem się za jej rozrywkowym charakterem, uroczył uśm...
-
Gdy się odwróciłem ujrzałem waderę. Nie była jakaś oszołamiająca. Zwykła, przeciętna wadera. Zresztą... Wystawiłem kły i , otoczyłem '...
-
Dobrze. - Odparłam - Ale pójdziemy tam tylko we dwójkę, czy weżmiemy naszą córeczkę? - zauważyłam, że to pytanie było nie na miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz