sobota, 25 lipca 2015

Od Saorise do... Właśnie, kogo?

Hmm... Tego dnia nic nie maiło sensu. Zastanawiało mnie wszystko. Rozmyślałam o niczym. Jakby nic nie istniało, jak gdybym była sama w tym wielkim świecie, a przecież na podwórku widziałam wiele wilków. Bałam się. Nie wiem czego, ale bałam się. Może... Nie, nie to nie może być prawdziwe. A z resztą. Nagle słońce otuliło mój pysk przyjemnym ciepłem, a blask niemal mnie oślepił, i to właśnie przerwało moje przemyślenia, moją ciszę. Postanowiłam wyjść. Dość miałam samotności. Wybrałam się nad Księżycową Zatokę. Przesiedziałam tam długo, i nawet nie zauważyłam, że zrobiło się ciemno. O tej porze Zatoka wydawała się bajeczna. Wpatrywałam się w tafle wody. Nic nie słyszałam. W jednej chwili, ktoś ugryzł mnie w kark. Poczułam się słabo. Nie do końca widziałam jak wygląda napastnik, ale coś jeszcze pamiętam. Wilk już chciał na mnie skoczyć, kiedy zza drzew wyskoczył inny wilk. Jeszcze bardziej się przestraszyłam, ale ujrzałam, że drugi wilk walczy z tamtym. Nie wiem kto to był, ale już po 10 minutach mój "obrońca" wygrał .
- Dziękuję. - Powiedziałam podchodząc do niego. Był to duży basior. - Dziękuję. - powtórzyłam.

< Jakiś basior? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...