niedziela, 31 maja 2015

Od Moon'a do Ältaira

- Nie można tak - powiedziałem - Eliksiry nie zostały stworzone do tego, aby psuć związki.
Basior westchnął, ale nie spierał się ze mną.
- To co robimy ? - zapytałem

< Ältair ? >

Od Moon'a do Ältaira

- Dobrze. Porozmawiam z Zeusem, ale nie wiem czy uda mi się go przekonać.
Poszedłem do Zeusa, ale oczywiście on powiedział, że sobie to ubzdurałem i że Eira i Posejdon to wspaniała para.
Postanowiłem pogadać z Posejdonem.
Kiedy wszedłem do jego komnaty panowała tam zupełna ciemność.
Naglę usłyszałem przeraźliwy ryk. Kiedy jniosłem wzrok ujrzałem gryfa.
Naglę gryf zbliżył się do Eiry, która wyłoniła się z ciemności. Kiedy spróbował ją zranić Posejdon wskoczył przed nią i zabił potwora.
Eira leżała przerażona, a ja stałem jak wryty nie mogąc się poruszać.
- Wszystko dobrze ? - usłyszałem 
- Tak... - mówiła bezgłośnie Eira.
Zbliżyłem się do nich.
- Witaj Posejdonie ! - powiedziałem z uśmiechem
- Witaj Moon'ie - powitał mnie
- Chciałem się zapytać, dlaczego ożeniłeś się z Eirą. Zmusiłeś ją do tego. Dlaczego ? Jest wiele innych wader na świecie
- Rzeczywiście, ale Eira jest wyjątkowa - mówiąc to spojrzał na nią - Jedyna w swoim rodzaju
- Ale dlaczego nie zakochałeś jej w sobie normalnie, tylko zmusiłeś do ślubu ?!
- W tamtym momencie natychmiast potrzebowałem ziemskiej żony. Jedna z bogiń zaczęła się do mnie ,, zalecać " a ja nie chciałem jej zranić, więc... - nie musiał dokańczać, bo zrozumiałem co miał na myśli. - Ale mam nadzieję, że kiedyś Eira pokocha tak samo mnie jak teraz ja ją. - mówiąc to uśmiechnął się do mniej, a na jej twarzy pojawił się blady uśmiech.
- Ale ona kocha Ältaira - rzekłem
- Wiem i bardzo mnie boli sama myśl o tym, że mogła z nim być. Kocham ją jak nikogo innego, ale nie potrafię tego okazać, poprostu jestem zbyt brutalny, agresywny, impulsywny - wymieniał
- Ale musisz wiedzieć, że nawet jeśli cie pokocha, będzie również zawsze pamiętała o Ältairze.
- Wiem, ale ja ją tak kocham, nie mogę jej stracić - spojrzał się na mnie tak jakby chciał powiedzieć ,, chciałbym aby ona kochała tylko mnie ".
Pożegnałem się z nim i wróciłem do jaskini w, której czekali na mnie Ältari oraz Rose. 
Opowiedziałem im wszystko.

< Ältair ? >




Od Moon'a do Ältaira

- Ale co ja mam zrobić ? - zapytałem zdezorientowany
- Co się dzieje ? - zapytała Rose podchodząc do nas
Wyjaśniłem jej sytuację ( w dość dużym skrócie ) i powtórzyłem pytania:
- Co ja mam zrobić ? Oczywiście pomogę ci, ale nie wiem jak !

< Ältair ? >

Od Eiry do Ältairu

Chciałam znaleźć Ältair'a, aby mu podziękować.
Znalazłam go na Polanie Pełni Księżyca.
- Ältairu ! - krzyknęłam podbiegając do niego - Dziękuje ci, że mnie uratowałeś - przytuliłam się do niego, ale on mnie odtrącił.
Posmutniałam.
- Co się stało ? - zapytałam zdziwiona
- Poprostu nie możemy się spotykać - mówiąc to odszedł
- Nie ! - szepnęłam i skoczyłam przed niego - Ältair ! Proszę nie odchodź !
- Muszę - szepnął i wyminął mnie
- Ältair ! Proszę zostań ! - krzyczałam 
- Nie rozumiesz - westchnął - Nie mogę, musisz o mnie zapomnieć.
Naglę przed nim pojawił się jakiś duch.
- Czas na mnie - oznajmił
- O czym ty mówisz ?! - krzyknęłam przerażona
- Umrę - szepnął ledwo słyszalnym tonem
- Nie ! Nie możesz umrzeć ! - podbiegłam do niego i stanęłam pomiędzy Ältairem, a demonem. - Zostaw go !
- To jest cena twojej wolności - powiedział duch
- Co ?! - stanęłam jak wryta - Poświęciłeś się dla mnie ?!
- Musiałem...
- Nie ! Nie musiałeś ! Dlaczego to zrobiłeś ! Nie możesz tego zrobić ! - zwróciłam się do zjawy - Da się to jakoś odwrócić ?!
- Nie ! - krzyknęła zjawa
- Musi być jakiś sposób ! - powtarzałam sobie - A gdybym cofnęła czas. Wtedy kiey byłam z Posejdonem ?!
- Mógłbym przystać na taki układ - odparł duch
- Więc niech tak się stanie - mówiąc to odwróciłam się do Ältaira i pocałowałam go - Kocham się, zawsze będe cie kochać. Nigdy o tobie nie zapomnę ! - potem straciłam przytomość. Obudziłam się w komnacie Posejdona.

< Ältair ? >

Od Eiry do Ältaira

Pobiegłam do mojej siostry.
Opowiedziałam jej o wszystkim, a potem przytuliłam się do niej i zaczęłam płakać.
- Chodź kochanie - powiedział dobrze znany mi głos. Był to Posejdon.
- Ja chce z nią zostać - odparłam łamiącym się głosem
- Nie, chodz kotku - mówił to z
Takim spokojem, że odwróciłam się i podeszłam do niego, a on dodał - Chodz słońce - rzuciłam ostatnie smutne spojrzenie w stronę siostry i wyszłam.
Posejdon wprowadził mnie do komnaty i zamknął tam, a sam poszedł gdzieś.
Usiadłam na ziemi i płakałam, płakałam tak długo, aż Posejdon nie wrócił.
- Czemu płaczesz kochanie ? - podszedł do mnie i objął skrzydłem. Zwróciłam wzrok na niego, wtuliłam się w jego sierść i cicho szlochałam. Poprzebowałam pocieszenia, choćby u mojego oprawcy. Objął mnie skrzydłami i teraz choć na chwilę poczułam się bezpiecznie. 
- Kochasz mnie ? - zapytałam
- Bardzo - odparł - A ty mnie ?
Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
- Czy wyglądam jakbym cie kochała ?
- Tak - szepnął mi do ucha
- Ale ja jestem zakochana w kimś innym. - rzekłam
- Ale twoje serce należy do mnie - oznajmił i przycisnął mnie do siebie.
Położyłam się spać.
* Następnego dnia *
Kiedy się obudziłam zleciałam na ziemię.
Zauważyłam zdobycz, ale kiedy na nią skoczyłam zderzyłam się z kimś.
- Wszystko dobrze ? - zapytał głos, a ja go rozpoznałam, był to .... Ältair

< Ältair ? >








Od Angel do Ältaira i Eiry

Zastanowiłam dię chwilę.
- Posejdon to jeden z najważniejszych bogów. Jest bieśkiertelny, więc nie moge, ani go otruć, ani zabiclć, a sądzę, że gdybyś cofnął czas zrobiłby to samo:".
- A jest lekarstwo ? - dopytywał
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie ma...

< Ältair? >

Od Eiry do Ältaira

- Nie idź tam ! Zostań tu znajdź dobie wadere, która na ciebie zasługuję i zapomnij o mnie ! - krzyknęłam i zaczęłam płakać
- Tak zostaw ją ! - usłyszałam za sobą
- Ty ! - warknął Ältair, ale go powstrzymałam 
- Eira ! Chodź ze mną ! - mówiąc to złapał mnie za łapę i wzlecieliśmy ku niebu. Wylatując z jaskini rzuciłam ostatnie tęskne spojrzenie Ältair'owi.
Napewno kogoś sobie znajdzie ! To bardzo przystojny basior ! Powtarzałam sobie...
Kiedy dotarliśmy Posejdon i ja wróciliśmy do komnaty.
Położyłam się i zasnęłam.
Kiedy się obudziłam nademną stał Posejdon.
- Witaj śpiochu ! - zaśmiał się - Mamy śniadanie !
Wstałam i zaczęłam jeść dorodnego jelenia.
- Po co ci jestem ja ? - zapytałam naglę
- Jesteś bardzo piękną waderą, a ja potrzebowałem żony - wzruszył ramionami i zbliżył się do mnie - Właśnie znalazłem. Apropo nie spotykaj się już z tym...Ältair'em. On ma na ciebie zły wpływ.
Kiedy zjedliśmy Posejdon zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i wręczył medalion. Kiedy go nałożyłam urosły mi skrzydła, takie same jak ogon !
- Dziękuje - powiedziałam sucho i wyleciałam z Olimpu.
Poleciałam do swojej jaskini. Tam czułam się bezpieczna.

< Ältair ? >





Od Eiry do Ältaira

- Nie ! Nie ! Nie ! - krzyknęłam
- O co ci chodzi ? - zapytał Ältair
- Jeśli będziemy knuć za jego plecami zabije cie ! Nie mogę na to pozwolić, bo ja cie.... - zawachałam się, ale ostanowiłam unikać tematu - bardzo lubię
- Ale ! - nie dałam mu dokończyć, bo odbiegłam
Nie moge pozwoliś, aby zginęli ! Nie moge ! 
- Ale co jeśli do mnie przyjdzie ?! - krzyknęłam do siebie - Muszę go odtrącić !

Ältair ? >

sobota, 30 maja 2015

Od Eiry do Ältaira

- Dziękuje - na podziękowanie przytuliłam basiora i wróciłam do domu.
Wiedziałam, że Posejdon nie odpuści.
Położyłam się spać.
Kiedy się obudziłam byłam jakby w chmurach.
- Cześć ! - usłyszałam za plecami - Wiem, że nasza znajomość nie była zbyt perfekcyjna, ale wiedz, że ja cie kocham - powiedział Posejdon - A ty ? Co ty czujesz ? Nie musisz mówić... Ja umiem czytać w myślach...
Przekazałam mu kilka wiadomości. Między innymi taką:
,, Posejdonie wiedz że ja nie kocham ciebie ale jeśli spędzimy ze sobą więcej czasu może się to zmieni "
- Dobrze - rzekł - Chcesz wybrać się na obiad ? - zapytał
- Chętnie - odparłam z uśmiechem
Basior zabrał mnie do komnaty, gdzie dał mi jedzenie, a potem przeprosił na chwilkę.
Wrócił po kilkunastu minutach
- Chodź ze mną - powiedział
Poszłam za nim, a on wepchnął mnie do jaskiejś sali. 
Jakiś wilk z tyłu popchnął mnie i podeszłam do księdza. Uznałam, że to kościół jednak chwilę później pojawił się Posejdon.
- Porozmawiałem z Zeusem. Uniewarznił moją przysięgę - zaśmiał się kpiąco - Zostaniesz moją żoną ?
- Nie ! Nigdy ! - krzyknęłam
- Więc patrz ! - warknął i ukazał się przedemną obraz mojej siostry. Cierpiała, krwawiła i umierała. 
- Pzestań ! Proszę ! - krzyknęłam podbiegając do niego
- Wyjdziesz za mnie ?!
- Tak, tak ! Tylko nie krzywdź mojej rodziny ani mojej watahy - powiedziałam
- Świetnie - szepnął i zbliżył się do mnie
Zaczął się ślub.
- Czy ktoś sprzeciwia się temu związkowi - niestety nikt się nie odezwał, więc ksiądz szybko dodał - Możecie się pocałować.
Posejdon zbliżył się do mnie i namiętnie pocałował.
- Od teraz jesteście mężem i żoną !
Wróciłam do swojej komnaty, do której zaraz potem wszedł mój ,, mąż ".
- Możesz wrócić do watahy - powiedział - Ale pamiętaj ! Jeśli będziesz knuła coś z kimś za moimi plecami ten ktoś zginie ! Będziesz spała tu - mówią to zbliżył się do mnie i pocałował.
- Dlaczego to robisz ? - szepnęłam
- Dla władzy - zaśmiał się, a potem wróciłam na ziemię.
Wiem, że jeśli będe z kimś knuła on zginie, ale czemu ja !!!
Pobiegłam do swojej jaskini i płakałam... Bardzo długo płakałam...

Ältair ? >




Szczeniaki Cheeky i Bruna ( Nyks i Ithilien) !



login na howrse: monia198
Imię wilka: Nyks
Pseudonim: brak
Wiek wilka: Nowonarodzona (nieśmiertelna)
Płeć: Wadera
Charakter: Nyks lubi wygłupy i często bywa nieposłuszna wobec rodziców. Waderka kochająca przyrodę i zabawę. Potrafi być gagatliwa i uparta. Często ucieka rodzicom i wpakuje się w kłopoty i to niemałe, lecz wszystko potrafi naprawić....
Aparycja: Jest to biała waderka z dodatkiem niebieskiego
Moce: Nie odkryte
Rodzina: mama(Cheeky),tata(Bruno),siostra(Zoey), bracia(Ithilien i Eragon)
Jaskinia: Mieszka z rodzicami
Historia: Urodziła się tutaj
Inne zdjęcia: jak dorośnie -
Co ile możesz pisać opowiadania? - praktycznie codziennie


login na howrse: monia198
Imię wilka: Ithilien
Pseudonim: Ithi
Wiek wilka: Nowonarodzony (nieśmiertelny)
Płeć: Basior
Charakter: Rozbrykany i wyluzowany. Nie lubi nudy, ale za to uwielbia płatać figle. Raz pomyśli A, powie B, ale zrobi C, jest po prostu roztargniony, ale i uparty jak osioł. Jak się uprze to postara się to osiągnąć. Jest miły i sympatryczny. Skory do zabawy i rozmów. Ithi jest również basiorem surowym, poważnym i wymagającym. Zdecydowany; wie, czego chce od siebie i swoich ludzi, i nie zawaha się po to sięgnąć. W przeciwieństwie do swego ojca, nie jest buńczuczny czy pyszny - zna swoje miejsce i nie wypycha się przed szereg tylko po to, by pokazać innym, że też istnieje, by ktoś go zauważył. A mimo to wciąż łatwo wyprowadzić go z równowagi. Ma w sobie pewien chłód, ale ten chłód to ostrożność, a nie brak uczuć. Inteligentny, sprytny, przebiegły, nie ma oporów przed oszukiwaniem. Może nie do końca szczery, może nie do końca ktoś, za kim można szaleć, dla kogo można stracić głowę, lecz na pewno jest to mężczyzna honorowy, odważny i godzien zaufania. Wierny tradycji i Starożytnym Prawom, lojalny kompanom, zawsze spłacający swe długi. Nie zwykł działać impulsywnie, ale nie można powiedzieć też, by był szczególnie wyrozumiały w stosunku do innych ludzi. I choć potrafi czekać długo, by wprowadzić w życie swój plan, to jednak i jego cierpliwość kiedyś się kończy. Zażarty, uparty, walczy do końca, a nawet dłużej. Pragnie sprawiedliwości i sam jest sprawiedliwy. Wciąż jednak pozostaje sardoniczny, sarkastyczny, niejednokrotnie arogancki. Ale choć każdy medal ma dwie strony, to Ithilien ma w sobie coś, co sprawia, że inni chcą za nim podążać - może to fakt, że jest doskonałym mówcą, a może po prostu to naglące, twarde spojrzenie szarych oczu.
Aparycja: Jest to czarny basiorek z zakończeniami ogona,łap i środka uszu niebiekimi
Moce:
- Moc pieczęci - pozwala na korzystanie z mocy konkretnej pieczęci wplecionej w ciało. Pieczęcie są różne, uosabiać mogą zarówno żywioły jak i inne rodzaje magii. Moc ta jednak jest trudna do opanowania i używać można jej rzadko.U Ithi stanowi tą pieczęć znak Yang i Yin na prawym oku....
- Reszta nie odkryta....
Rodzina: mama(Cheeky),tata(Bruno),siostry(Zoey i Nyks), brat(Eragon)
Jaskinia: Mieszka z rodzicami
Historia: Urodził się tutaj
Inne zdjęcia: jak dorośnie-
 http://fc03.deviantart.net/fs70/f/2012/161/8/b/kiri_trinity_by_jetera-d530du3.png
Co ile możesz pisać opowiadania? - praktycznie codziennie

Od Eiry do Ältaira

- To niesamowite ! - krzyknęłam radośnie
- Też tak sądze - powiedział Ältair
Przechadzaliśmy sie przez te piękne tereny, kiedy naglę zrobiło się strasznie ciemno. Nie wiedziałam co sie dzieje. Straciłam przytomność, bo chyba dostałam czymś w łeb.
Kiedy się obudziłam, w pomieszczeniu panowała całkowita ciemność.
Podbiosłam się i wtedy zobaczyłam wilka. Był ciemny i ogromny. Przestraszyłam się i wycofałam do ściany.
- Czego ode mnie chcesz ? - szepnęłam łamiącym się głosem
- Jestem Posejdon. Bóg mórz. - przedstawił się - A ty to moja przyszła bogini - mówiąc to zaczął się do mnie zbliżać, a ja nie mogłam się nawet cofnąć.
- Zostaw mnie ! - próbowałam krzyknąć, jednak z mojego gardła wydobył się tylko cienki pisk
- Jesteś słodka, wiesz - wypowiedział te słowa tak uroczym tonem, że prawie uwierzyłam i ich szczerość
Był metr odemnie.
- Nie zbliżaj się ! - rzekłam potwornie przerażona
- Nie musisz się mnie bać. Nie chce zrobić ci krzywdy - zapewniał
- Więc czego ty chcesz ?!
- Ciebie - szepnął mi do ucha kiedy był dosłownie przedemną.
Omało się nie rozpłakałam.
- Tak wrażliwej waderze jak ty przyda się taki wilk jak ja - uznał Posejdon
- Prosze ! Odejdź ! - wyłam bliska łez
- Nie bój się - przemawiał do mnie
Nie wytrzymałam. Rozbeczałam się jak małe dziecko ! Upadłam na ziemie i położyłam łapy na pysku.
- Nie płacz - mówił to z takim spokojem, jakby patrzył na najlepszą, najładniejszą i najmądrzejszą Waderę na świece, a przed nim leżałam tylko... ja.
- Chodź ze mną - powiedział - Zaprowadzę cię gdzieś
Mimo, że nie chciałam z nim iść postanowiłam dalej nie walczyć.
Basior zaprowadził mnie do jaskiejś komnaty. 
Położyłam się na łóżku i niepostrzeganie zasnęłam.
Obudziłam się , a obok mnie leżał Posejdon. Wstałam i spróbowałam otworzyć drzwi. Na próżno.
Naglę obudził się mój oprawca.
- Wstałaś już ! - uśmiechnął się do mnie, jednak na mojej twarzy była tylko kamienna mina.
- Przyniosę ci coś do jedzenia - zaoferował
Wyszedł, a ja postanowiłam się rozejrzeć.
Komnata była wielka. Ozdobiona kosztownymi kamieniami i czymś jeszcze.
Po 30 minutach wrócił Posejdon z dorodnym jeleniem w pysku.
Położył go przedemną i zaczął jeść, pomimo, że nie miałam teraz ochoty przyłączyłem się do niego.
Kiedy skończyliśmy położyłam się na łóżku.
- Wrócę wieczorem - oznajmił, jakby mnie choć trochę to obchodziło - Mam kilka warzonych spraw do załatwienia. Popołudniu przyjdzie do ciebie kilka osób i opowie o moich planach - zdziwiłam się. ,, Planach " ?! Co miał na myśli ?!
Pozostało tylko czekać.
Tak jak mówił popołudniu do Komnaty weszła jakaś wadera.
- Witaj ! - krzyknęła radośnie - Mam ci oznajmić kilka rzeczy, wię tak:
Po pierwsze: Posejdon i ty weźmiecie ślub pojutrze o 18
Po drugie: Suknia, którą założysz będzie gotowa na jutro - wymieniła jeszcze kilka podpunktów, ja jednak skupiłam się na tym pierwszym. Ślub ?!
Nie słuchałam jej dalej położyłam się na łóżku i płakałam aż do powrotu Posejdona. 
Kiedy wszedł podszedł do mnie i przytulił. Nawet nie prubowałam się wyrywać. Szlochałam dalej.
- Prosze ! Zostaw mnie ! - mówiąc to spojrzałam się na niego ze łzami w oczach - Prosze ! 
- Nie płacz - szeptał mi do ucha - Wszystko będzie dobrze
- Nie ! - krzyknęłam nadal się nie podnosząc 
- Nie chce cie zmuszać do tego ślubu, ale wiedz, że jeśli będe musiał to mogę - rzekł 
Popatrzyłam się na niego przerażona.
- Nie wyjdę ze ciebie ! Nigdy ! - krzyczałam
- Jeśli za mnie nie wyjdziesz mogę zrobić coś złego twojej rodzinie, ale pewnie najpierw zacznę od twojej matki - zagroził mi
Popatrzyłam na niego ciągle płacząć.
- Nie ! Nie rób nic moim bliskim ! Zrobie wszystko tylko nie to ! - krzyknęłam
- Wyjdź za mnie ! - powiedział i popatrzył się na mnie
- D... Dobrze - wyjąkałam, a basior podszedł do mnie i przytulił, a ja wtuliłam się w niego. Nie miałam już siły, ani ochoty z nim walczyć.
Zasnęłam i obudziłam się dopiero po dwóch dniach. Często długo spałam, ale jeszcze nigdy aż tak długo.
Wstałam i przeciągnęłam się leniwie, kiedy naglę do komnaty wszedł Posejdon.
- Dziś jest ślub - oznajmił i pocałował mnie. Próbowałam się wyrwać, ale mnie przytrzymał.

Ältair ! Ratuj ! >






Szczeniaki Cheeky i Bruna ( Zoey i Eragon )


login na howrse: KamilaQ
Imię wilka: Zoey
Pseudonim: Zo
Wiek wilka: Nowonarodzona ( nieśmiertelna )
Płeć: Wadera
Charakter: Zoey jest miłą i otwartą waderą. Ciężko ją zirytować, ale jeśli już ci się to uda będzie ci dopiekała przy każdej nadarzającej się okazji. Nienawidzi wilków, które uważają się za najlepsze, najpotężniejsze itd. Nie uważa się za bardzo potężną, ale jeśli jej nie doceniasz licz się z... pewnymi nieprzyjemnościami z jej strony. Zawsze i za wszelką cenę będzie chronić swoich przyjaciół. Nie przepada za zabijaniem, ale robi to, gdy jest konieczność.
Aparycja: Jest to biała wadera...
Moce:
  • Żywioł natury
  • Władanie cieniami
  • Zamieniania kogoś/siebie w cień
  • Zauroczenie krótkotrwałe poprzez oczy.
  • Rodzina: Matka ( Cheeky ) Ojciec ( Bruno ) Bracia ( Eragon i Ithilien ) i Siostra ( Nyks )
    Jaskinia: Z rodzicami
    Historia: Urodziła się tutaj
    Inne zdjęcia:
    Jako dorosła -



    login na howrse: KamilaQ
    Imię wilka: Eragon
    Pseudonim: Er, Agon
    Wiek wilka: Nowonarodzony ( nieśmiertelny )
    Płeć: Basior
    Charakter: Eragon ma żywy i genialny sposób bycia. Jest spontaniczny, zawsze wymyśla plan na poczekaniu i o dziwo udaje mu się wyjść nawet z najtrudniejszych sytuacji! Jest pewny siebie, nieco bezczelny oraz spostrzegawczy. Zawsze wyjaśnia wszystko w naukowy sposób, dość niezrozumiałym językiem. Jest realistyczny do bólu. Zwykle chce wszystkich ochronić. Nie ma dla niego lepszych i gorszych ras. Jest bardzo przystojny i wadery łatwo się w nim zakochują, ale on zwykle nie zauważa tego, póki nie jest za późno... Bywa również tajemniczy, szczególnie jeśli chodzi o bolesną przeszłość. Jest podróżnikiem, ekscytuje go wszystko co niecodzienne oraz skomplikowane i genialne mechanizmy. Kiedy musi angażować się w konflikt, jego zachowanie posuwa się w heroizm, aby ujawnić mężczyznę zaciekle chroniącego swoich przyjaciół i wartości, mogącego być złośliwie pamiętliwym do sił, które odważyły ​​się im zagrozić. Jest wtedy zimny jak lód i bezlitosny.
    Aparycja: Ma niebieskie linie rozciągające się na całym ciele.
    Moce:
  • telepatia ( nawet jeśli wilk jet bardzo daleko )
  • pewna forma jasnowidzenia
  • reinkarnacja 
  • Rodzina: Matka ( Cheeky ) Ojciec ( Bruno ) Bracia ( Ithilien ) i Siostra ( Zoey i Nyks )
    Jaskinia: Z rodzicami
    Historia: Urodziła się tutaj
    Inne zdjęcia:
    Jako dorosły -

    Od Bruna do Cheeky ( poród )

    - Może waderkę Zoey, a basiorka Jack. - zaproponowałem
    - Świetnie ! - krzyknęła radośnie i razem poszliśmy nad jezioro
    Naglę Cheeky upadła, zrozumiałem, że nadchodzi poród.
    Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe szczeniaki.
    Przytuliliśmy je do siebie i wróciliśmy do domu.

    < Cheeky ? >

    Zoey:

    Gdy dorośnie:

    Jack:
    Gdy dorośnie:

    Od Cheeky do Bruna

    - Tak - odparłam 
    Poszliśmy na wspólny spacer, jednocześnie rozmawiając o wszystkim i o niczym. Zastanawialiśmy się jakie dać imiona naszym nienarodzonym szczeniakom
    - Waderkę możemy nazwać Nyks, a basiorka Ithilien, a pozostałą dwójkę?
    <Bruno??>

    Od Eiry do Ältaira

    Zaśmiałam się cicho.
    - Dziękuje - powiedziałam - Jeszcze nigdy nikt nie skomplementował mojego ogona - mówiąc to spojrzałam się mu w oczy. - Idziemy dalej czy będziemy tu stać ? - uśmuechnęłam się szeroko
    - Wreszcie jakiś entuzjazm ! Idziemy ! - krzyknął radośnie i razem ruszyliśmy w stronę lasu.
    - Często tędy godzisz ? - zapytał Ältair
    - Raczej nie interesuje się spacerami - zauważyłam jego zdziwione oczy, więc szybko dodałam - Ale z tobą jest inaczej
    Dalej szliśmy w ciszy, kiedy naglę Ältair dostał jakby olśnienia.
    - Zaprowadzę cię gdzieś !
    - Prowadź - zaśmiałam się głośno i pognałam za nim

    < Ältair ? Gdzie mnie zabrałeś ? >

    Od Mack'a do Telary i Tashy

    Poszliśmy nad jezioro, śmialiśmy się i gadaliśmy ze sobą.
    - Nie wiedziałam o tym ! - krzyknęła rozbawiona
    Następnie skierowaliśmy się w stronę ścieżki.
    - Robi się późno, odprowadzę cię - zaproponowałem
    Zaprowadziłem Telarę do domu, a potem sam wróciłem do jaskini.
    - Hej ! - krzyknąłem radośnie na widok Tashy
    - Cześć - powiedziała i przytuliła się do mnie.
    Położyliśmy się spać.

    < Tasha ? Telara ? >

    Szczeniaki Niko i Rhean dorastają !

    Astrid

    login na howrse: KamilaQ
    Imię wilka: Astrid
    Pseudonim: As
    Wiek wilka: 3 lata ( nieśmiertelna )
    Płeć: Wadera
    Charakter: Astrid jest bardzo inteligentną waderą. Potrafi zachować zimną krew w każdej sytuacji, zawsze służy pomocą i dobrą radą. Jest bardzo skryta i tajemnicza, większość czasu spędza w swojej jaskini, mimo to można z nią otwarcie porozmawiać. Bywa niemiła, denerwują ja nieodpowiedzialne wilki, lecz nie okazuje tego i potrafi tłumić w sobie każde uczucia zachowując pozory. "Oaza spokoju", właściwie zawsze zachowuje spokój. Po co się denerwować, skoro nie wniesie się tym nic, co mogłoby nam pomóc? Astrid nie lubi się stresować, nie lubi też, gdy ktoś panikuje, ale nie okazuje tego, pocieszy tylko. Jej mądre słowa dotrą do każdego, ponieważ jest to niezawodna szamanka znająca techniki, jakich nikt nie zna. Podobno... nie boi się niczego, lecz ma skryte strachy, o których nikomu nie mówi. Chce być dla innych wsparciem, chce, żeby inni przychodzili do niej i wiedzieli, że on zawsze pomoże, a nawet obroni... Może jej zachowanie nie koniecznie to zdradza, ale tak jest i każdy wilk to wie.
    Aparycja: Majestatyczne żółte skrzydła oraz niebieska sierść. Niesamowita kompozycja, nieprawdaż?
    Stanowisko: Szamanka
    Moce:
    • "Wysysanie" światła z danego pomieszczenia - każdy zapewne wie, o co chodzi. Nie trzeba chyba dokładnie tłumaczyć. Skutki? Potrafi sprawić, aby w całym pomieszczeniu, ba! Na danym obszarze zapanowała absolutna ciemność.
    • "Wysysanie" energii z innych wilków - toteż raczej nie jest dość trudne do zrozumienia, toteż od razu przejdę do skutków. Wilk może być bardzo osłabiony przez dłuższy, lub krótszy okres czasu. Oczywiście, niektóre wilki pozostają pod działaniem tej mocy niezwykle krótko, aczkolwiek należy to do rzadkości.
    • Zmiana w smużkę ciemności - tłumaczyć nie trzeba, nieprawdaż? Skutków ta moc raczej też nie ma.

    Zakochana w: Jak na razie brak *.*
    Partner: Brak ♥
    Rodzina: Ojciec ( Nieko ) Matka ( Rhean ) Bracia ( Gustave i Alex ) Siostra ( Eira )
    Jaskinia: Jaskinia nr. 12
    Historia: Urodziła się tu.
    Inne zdjęcia:
    Jako szczeniak -

    Eira

    login na howrse: KamilaQ
    Imię wilka: Eira
    Pseudonim: Eir
    Wiek wilka: 3 lata ( nieśmiertelna )
    Płeć: Wadera
    Charakter: Jest nietypową wilczycą; bardzo nieśmiałą. Ciężko zdobyć jej zaufanie, albowiem w młodości była często wyśmiewana przez swoich rówieśników. Według osądzeń niektórych osobników, najpewniej tych, którzy wcale a wcale jej nie znają, wydaje się sztywna. Zawsze trzyma się wyznaczonych reguł, zasad, regulaminów i innych dupereli, które dla większości są niczym. Uwielbia miłość i romantyzm wszelkiego rodzaju. Zazwyczaj szeroko uśmiechnięta; potrafi posłać komuś uśmiech nawet w najgorszych chwilach życia. Nie należy do najodważniejszych, jednakże daleko jej do tchórzostwa. Zafascynowana mistycznymi stworzeniami, jakimi są smoki, co - być może - ma związek z rasą, do jakiej należeli jej rodzice. Zazwyczaj ma problemy z okazywaniem swych uczuć; głównie wywodzi się to ze strachu przed zranieniem innej osoby. Posiada swój honor i nie pozwoli dać się zhańbić. Niebywale mądra, jednak w pocieszaniu i doradzaniu nie jest zbyt... dobra. Potrafi kombinować i nieźle sprawuje się w obmyślaniu strategii. Zawsze szczera; nienawidzi kłamców. Zazwyczaj zamknięta w sobie; nie opowiada swojej historii czy jakichkolwiek innych informacji byle obcej osobie, co to to nie, potrzebuje zdobyć zaufanie do owego wilka czy innego stworzenia.
    Aparycja: Pewnie zauważyłeś ten pawi ogon, co ? Tak.... to właśnie powód odrzucenia i zmiany charakteru Eiry z otwartej i radosnej wadery, na cichą i skrytą...
    Stanowisko: Wyrocznia
    Moce:
    • Wizja - moc ta pozwala Marano dostrzec przyszłość, jednakże aby mogła odkryć nadchodzące wydarzenia musi w pierwszej kolejności dotknąć stworzenia lub przedmiotu, który jest z przyszłością silnie związany; wizje nigdy nie są dokładne, zawsze przedstawiają wszystko zagadkowo i ciężko połapać się, o co w danej chodzi
    • Łzawy kobierzec - Z oczu i pyska wilczycy zaczyna lecieć czarna krew, która po spadnięciu na ziemię tworzy łany trujących czarnych róż.
    • Spacer w myślach - Wadera wnika do umysłu innego wilka i ,,spaceruje" sobie po jego marzeniach.
    • Shape shifter - Jeżeli tylko ma na to ochotę, Eiry może przybrać kształty i głos innego wilka.

    Zakochana w: Czy ktoś by ją zechciał ?
    Partner: Chciałaby pozna kogoś kto ją zrozumie ♥
    Rodzina: Ojciec ( Nieko ) Matka ( Rhean ) Bracia ( Gustave i Alex ) Siostra ( Astrid )
    Jaskinia: Jaskinia nr. 12
    Historia: Urodziła się tu.
    Inne zdjęcia:
    Jako szczeniak -

    Gustave

    login na howrse: KamilaQ
    Imię wilka: Gustave
    Pseudonim: Matrix
    Wiek wilka: 3 lata ( nieśmiertelny )
    Płeć: Basior
    Charakter: Gustave to dziwne stworzenie, nie cierpiące samotności. Jednak w zbyt dużej grupie również nie czuje się dobrze. Najlepiej pracuje mu się z kilkoma wilkami, i bardzo stara się, by zawsze tak było. Nie jest leniem, o nie! To pracowity wilk, wstający bladym świtem i od razu rwący się do codziennych obowiązków. Nie jest też łakomy, je tyle, ile potrzebuje i nie walczy o jedzenie. Jeśli zjawia się ktoś, kto chce zabrać mu zdobycz, odlatuje z nią. Jednak cudzego nigdy nie ruszy! To kradzież, a ona nie ma żadnej wartości. Może i na pierwszy rzut oka to ponury i niezbyt ciepły towarzysz, ale wystarczy, że go lepiej poznasz, a odkryjesz, że jest wartościowym przyjacielem. Uwielbia się śmiać, ale tylko z bliższymi przyjaciółmi. Ma trochę sarkastyczny sposób bycia, i wie o tym.
    Aparycja: Zawsze nocy okularu ochronne.
    Stanowisko: Naukowiec
    Moce:
  • Prorocze Sny - Cedric często miewa różnego rodzaju sny. Dla wielu okazały by się one dziwne, aczkolwiek potrafi on je wytłumaczyć. Nie zawsze one sprawdzają się w życiu, aczkolwiek dzieje się tak bardzo często. Basior nie ma wpływu na to, co mu się przy śni, tym samym nie ma kontroli nad swoją przyszłością.
  • Tworzenie Koszmarów - Za sprawą umysłu, Cedric potrafi zmieniać sny innych w koszmary, aczkolwiek nie tylko, gdyż potrafi zmieniać treść snów. Nie będą one prorocze, aczkolwiek potrafią napędzić stracha.
  • Odgadywanie Emocji - Jak sama nazwa wskazuje, basior potrafi odgadywać (nie przewidywać) emocje innych. Zawsze trafne. Wie on, czy jesteś szczęśliwy, czy też smutny. Nie robi tego jednak na podstawie wyrazu twarzy, tylko siły własnego umysłu.
  • Zakochana w: Brak
    Partner: Brak ♥
    Rodzina: Ojciec ( Niko ) Matka ( Rhean ) Brat ( Alex ) Siostry ( Astrid i Eira )
    Jaskinia: Jaskinia nr. 12
    Historia: Urodził się tu.
    Inne zdjęcia:
    Jako szczeniak -

    Alex

    login na howrse:
    Imię wilka: Alex
    Pseudonim: Sen, Noc, Al, Ax
    Wiek wilka: 3 lata ( nieśmiertelny)
    Płeć: Basior
    Charakter: Oto jest, nasz wątpliwy bohater, Alex. Wokół siebie roztacza nieprzyjemną dla innych aurę tajemniczości. Nieprzenikniony umysł basiora wertuje każdy twój ruch rejestrując nawet najmniejsze drgnięcia. Z przerażającą szybkością wyciąga wnioski i podejmuje korzystne dla siebie decyzje. Co zaskakujące, przewidzenie twojej reakcji również nie jest dla niego niewykonalne. Każde słowo wypowiedziane przez Alex'a jest dobrze przemyślane, ma swój określony cel i za wszelką cenę chce go spełnić. Jak sam zwykł mawiać 'Ja słów na wiatr nie rzucam.' Omija szerokim łukiem wszelkie zgromadzenia, kółka wzajemnej adoracji i tym podobnych. Sam jest aby być i mało interesują go kontakty towarzyskie. W pewnym sensie można określić wilka jako egoistę.
    Cicha i samotna istota, od zawsze pozostawał w swoistym odizolowaniu. Teraz, kiedy dorósł nic specjalnie się nie zmieniło. Od czasu do czasu podniesie zbolały wzrok, zbyt znużony życiem aby dyskutować z kolejnym natrętem. Najpierw postara się spławić go paroma zdaniami, a raczej lakonicznymi wypowiedziami. Odejdzie, jak gdyby nigdy nic. Sam porównywany jest to snu, tak też zwykło się na niego mówić. Jest ulotny i nietrwały, kruchy, szybko zapomniany, a tak przez wszystkich wychwalany. Trudno więc go opisać, najlepiej podejść, spróbować zagadać. Na własnej skórze przekonać się o tym jaki jest, a jaki nie.
    Aparycja:
    Stanowisko: Szpieg
    Moce:
    • Geokineza, jest w stanie kontrolować ziemię. Unosić kamienie, czy wywoływać silne trzęsienia ziemi, zdolne do wyrządzania wielkich szkód. Nekromancja, Yussi może kontaktować się ze zmarłymi. Przywoływać ich i odsyłać, rozmawiać z duchami, a podczas walki tworzyć z umarłych oddziały. Wyczuwa śmierć. Mroczną stroną tejże mocy są talenty czysto ofensywne basiora, którymi stara się nie chwalić...

    Zakochana w: Brak
    Partner: Brak ♥
    Rodzina: Ojciec ( Niko ) Matka ( Rhean ) Brat ( Gustave ) Siostry ( Astrid i Eira )
    Jaskinia: Jaskinia nr. 12
    Historia: Urodził się tu.
    Inne zdjęcia:
    Jako szczeniak -


    piątek, 29 maja 2015

    Od Black Prince do Ahiry

    - Nie zostawię cię samej - zapewniłem ją - I dalej będe cie tak samo kochać - uśmiechnąłem się do Ahiry
    - Ja też nie przestanę cię kochać - wtuliła się we mnie, a potem razem poszliśmy do Medyka, który po badaniu odparł:
    -....

    < Ahira ? Co powiedział medyk ? >

    Od Ahiry do Black Princa

    - Przecież to jest niemożliwe, prawda? - spytałam
    Black mnie przytulił i spojrzał na mnie z uśmiechem.... Już sama nie wiedziałam, co mam myśleć. Poszliśmy spać.
    * Dwa dni później *
    Postanowiliśmy pójść do medyka by wykonał USG, by sprawdzić czy faktycznie jestem w ciąży. Niestety go nie zastaliśmy, więc postanowiliśmy przyjść jutro. Poszliśmy nad jezioro. Spojrzałam w oczy Black'a i spytałam go
    - Jeśli okaże się,że jestem w ciąży.. To,co wtedy zrobisz? - spytałam
    <Black Prince??>

    Od Telary do Mack'a

    Po drodze rozmawialiśmy ze sobą. Gdy doszliśmy nad jezioro to wrzuciłam basiora do wody, a on mnie potem wciągnął. Chlapaliśmy i wygłupialiśmy się. Gdy wyszliśmy byliśmy cali mokrzy i zmęczeni, aż położyliśmy się na trawie. Rozmawialiśmy bardzo długo i się zaprzyjaźniliśmy ze sobą. Traktowałam Mack'a jak dobrego przyjaciela i nic więcej z tego nie wyjdzie. Robiło się ciemno, więc Mack mnie odprowadził.
    * Następnego dnia *
    Poszłam na mały spacer by się przewietrzyć. Łaziłam wszędzie, gdzie popadło, bo nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nagle wpadłam na Mack'a. Poszliśmy razem na spacer i rozmawialiśmy.
    <Mack??>

    Od Zeg'a do Księżnej

    Idąc przez polane naglę wpadłem na jakąś Waderę
    - Przepraszam - wyjąkałem - Jestem Zeg
    - Ja jestem Księżna - przedstawiła się z bladym uśmiechem
    - Przejdziemy się ? - zaproponowałem
    - Miałam inne plany - odparła, ale zaraz potem dodała - Ale to może zaczekać
    Uśmiechnąłem się do niej i razem poszliśmy do Wodnego Gaju.
    - Pięknie tu dziś - powiedziałem - Prawie tak pięknie jak ty.
    - Ooo... Jesteś słodki - rzekła Księżna
    - Moge ci mówić jakoś inaczej ? - zapytałem zmieniając temat
    - Może... Moon'ie ? - zaproponowała
    - Czemu tak ?
    - No bo księżna, księż.na, księż jest podobne do księżyca, więc Moon'ie.
    - Zaawansowany tok myślenia - zaśmiałem się
    - Rzeczywiście - mówią to spojrzała mi się prosto w oczy i pocałowaliśmy się.
    - Moon'ie. Kocham cię - wyznałem
    - Ja ciebie też Zeg - przytuliliśmy się do siebie.
     - Czy... Czy wyjdziesz za mnie ? - zapytałem
    - Tak ! - krzyknęła radośnie
    Wróciliśmy do jaskini.
    Obudziło mnie jęczenie wadery.
    Zaprowadziłem ją do medyka, a on oznajmił nam, że Moon'ie jest w ciąży.
    * Następnego dnia *
    O wyznaczonej porze wszyscy się zebrali i przeprowadzona została ceremonia. Sillen stanął na środku i zaczął:
    - Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? - spytał
    - Chcemy - odpowiedzieliśmy jednocześnie
    - Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
    - Chcemy
    - Czy chcecie z miłością przyjąć i po wilczemu wychować potomstwo, którym was Matka Wilczyca obdarzy?
    - Chcemy
    Potem podaliśmy sobie łapy, a Alfa je związał wstęgą i poprosił nas, żebyśmy powtarzali jego słowa. Najpierw ja powtarzałem:
    - Ja Zeg, biorę sobie Ciebie Księżna za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtarzałem słowa Sillena
    Przyszła teraz kolej na ukochaną
    - Ja Księżna, biorę sobie Ciebie Zeg za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtórzyła
    Sillen  się uśmiechnął i rzekł na potwierdzenie przysięgi:
    - Co Matka Wilczyca złączyła, wilk niech nie rozdziela...
    Potem poświęcił nasze obrączki i ja  nałożyłem obrączkę ukochanej mówiąc
    - Żono przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy- i nałożyłem obrączkę
    - Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy - mówiąc to samo też nałożyła mi obrączkę i się pocałowaliśmy....
    - Od teraz jesteście mężem i żoną. Oby was Matka Wilczyca prowadziła na nowej ścieżce życia - powiedział Sillen

    Potem wszyscy bawili się aż do rana.
    Następnego dnia wstaliśmy dość późno.
    Zaniosłem ukochaną do jaskini i poszedłem na polowanie.
    Wróciłem z dorodnym jeleniem i położyłem go na ziemi tuż przed Moon'ie.
    - Wstawaj śpiochu - powiedziałem z uśmiechem
    Kiedy się obudziła zaczęła zwijać się z bólu. Zrozumiałem, że poród już się zbliża.
    Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe wilczki.
    - Te waderki możemy nazwać Sirocco, Morgana i Kate, a tego basiora Kiiro ōkami no shizen (w skrócie Kiiro lub Okami)
    Uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem szczeniaki

    < Księżna ? >

    Sirocco:

    Gdy dorośnie:


    Morgana:
    Gdy dorośnie:

    Kate:

    Gdy dorośnie:

    Kiiro ōkami no shizen (w skrócie Kiiro lub Okami):

    Gdy dorośnie:




    Od Picallo do Jesse

    Wszyscy śmialiśmy się z tego. Bawiliśmy się w wodzie, aż do zachodu słońca, a na koniec poszliśmy na Polanę Pełni Księżyca i obserwowaliśmy pełnię księżyca.Następnie zabraliśmy dzieciaki do domu i położyliśmy je spać.
    * Następnego dnia *
    Obudziłem się wcześniej od pozostałych i poszedłem na polowanie. Wywęszyłem dość spore stado jeleni. Wypatrzyłem nieodpowiedni moment i zaatakowałem jelenia, który zbliżył się do mojej kryjówki. Zaniosłem go do naszej jaskini i czekałem jak moja rodzina się obudzi. Po godzinie wszyscy się obudzili i zjedliśmy posiłek. Poszliśmy na mały spacer, gdy nagle rozbolała mnie głowa, a oczy stawały się czerwone... Wystraszyłem się tego
    - Wybaczcie mi, ale muszę coś załatwić...
     Nie czekając na ich odpowiedź pobiegłem gdzieś. Potrząsnąłem głową kilka razy i siedziałem tak chyba tak z kilka godzin...
    <Jesse??>

    czwartek, 28 maja 2015

    Od Niko do Rhean

    Idąc przez tereny watahy naglę ujrzałem waderę.
    Podbiegłem do niej.
    - Hej ! Jestem Niko ! - krzyknąłem radośnie
    - A ja Rhean - uśmiechnęła się przyjaźnie - Przejdziemy się ?
    - Jasne ! - zaśmiałem się i razem ruszyliśmy w stronę Radosnej Łąki.
    Podczas spaceru zaprzyjaźniliśmy się.
    Usiedliśmy nad jeziorem i wtedy ją namiętnie pocałowałem.
    - Przepraszam - wyjąkałem i zwróciłem wzrok na ziemię
    - Nie przepraszaj - mówiąc to odwzajemniła pocałunek
    - Wiem, że znamy się dopiero kilka godzin - na te słowa zaśmiałem się do siebie - Ale wyjdziesz za mnie ?
    Popatrzyła się na mnie zdziwiona, ale baz wahania odpowiedziała:
    - Tak ! - krzyknęła radośnie
    - Wprowadź się do mnie. - zaproponowałem, a wadera przystała na tą propozycję.
    Wróciliśmy do domu i tam spędziliśmy cudowną noc.
    Następnego dnia Rhean strasznie narzekała, że boli ją brzuch, więć zaniosłem ją do medyka, który oświadczył:
    - Jesteś w ciąży !
    Bardzo się ucieszyliśmy i postanowiliśmy już następnego dnia wziąć ślub.
    * Następnego dnia *
    O wyznaczonej porze wszyscy się zebrali i przeprowadzona została ceremonia. Sillen stanął na środku i zaczął:
    - Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? - spytał
    - Chcemy - odpowiedzieliśmy jednocześnie
    - Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
    - Chcemy
    - Czy chcecie z miłością przyjąć i po wilczemu wychować potomstwo, którym was Matka Wilczyca obdarzy?
    - Chcemy
    Potem podaliśmy sobie łapy, a Alfa je związał wstęgą i poprosił nas, żebyśmy powtarzali jego słowa. Najpierw ja powtarzałem:
    - Ja Niko, biorę sobie Ciebie Rhean za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtarzałem słowa Sillena
    Przyszła teraz kolej na ukochaną
    - Ja Rhean, biorę sobie Ciebie Niko za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtórzyła
    Sillen  się uśmiechnął i rzekł na potwierdzenie przysięgi:
    - Co Matka Wilczyca złączyła, wilk niech nie rozdziela...
    Potem poświęcił nasze obrączki i ja  nałożyłem obrączkę ukochanej mówiąc
    - Żono przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy- i nałożyłem obrączkę
    - Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy - mówiąc to samo też nałożyła mi obrączkę i się pocałowaliśmy....
    - Od teraz jesteście mężem i żoną. Oby was Matka Wilczyca prowadziła na nowej ścieżce życia - powiedział Sillen

    Potem wszyscy bawili się aż do rana.
    Następnego dnia wstaliśmy dość późno.
    Zaniosłem ukochaną do jaskini i poszedłem na polowanie.
    Wróciłem z dorodnym jeleniem i położyłem go na ziemi tuż przed Rhean.
    - Wstawaj śpiochu - powiedziałem z uśmiechem
    Kiedy się obudziła zaczęła zwijać się z bólu. Zrozumiałem, że poród już się zbliża.
    Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe wilczki.
    - Te waderki możemy nazwać Astrid i Eira, a te basiorki Gustave i Alex
    Uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem szczeniaki.

    < Rhean ? >

    Astrid:

    Gdy dorośnie:


    Eira:

    Gdy dorośnie:



    Gustave:

    Gdy dorośnie:


    Alex:

    Gdy dorośnie:





    Od Mack'a do Telary

    Idąc leśną ścieżką naglę wpadłem na jakąś waderę.
    - Prze... Przepraszam - wyjąkałem - Jestem Mack
    Uśmiechnęła się do mnie.
    - A ja Telara - przedstawiła się
    - Może się przejdziemy ? - zaproponowałem
    - Jasne ! - odparła radośnie i razem ruszyliśmy w stronę jeziora

    < Terala ? >

    Od Black Prince do Ahiry

    - Nie powinienem był mówić odraz, że jesteś w ciąży - rzekłem i przytuliłem Ahirę - Wybaczysz mi ?
    - Jasne głupolu - zaśmiała się
    - Idziemy, czy chcesz jeszcze trochę pogadać z kumplami ? - zapytałem
    - Możemy iść - uznała ukochana, więc razem wróciliśmy do jaskini.
    * Następnego dnia *
    Z samego rana wybrałem się do medyka, aby zapytać o wczorajsze zajście.
    - Czy to na pewno nie był błąd
    - Nie ma takiej opcji - zapewnił mnie medyk
    - Ale moja żona mnie nie zdradziła, a my ze sobą nie spaliśmy - mówiąc to ściszyłem głos
    - Czasem tak się zdarza - odparł - Przy bliższej relacji - medyk zaczął opowiadać mi kilka powodów, ale ja ciągle jestem przekonany, że Ahira nie jest w ciąży.
    - A da się to jakoś sprawdzić ? Kiedy będzie można zrobić USG ? - zapytałem
    - Sądze, że za góra 1-2 dni - stwierdził, podziękowałem mu i wróciłem do jaskini
    Opowiedziałem Ahirze o przypuszczeniach medyka.

    < Ahira ? >

    Od Ahiry do Black Princa

    Nie rozumiałam o co mu chodzi. 
    - O co ci chodzi? - spytałam 
    Basior spojrzał na mnie i nic nie odpowiedział. Ja nie byłam w ciąży, bo z nikim nie spałam, a noc poślubną przebalowalismy tańcąc z Black'iem. Więc to jest niemożliwe bym była w ciąży. Medyk sie pomylił w swoich domniemaniach. Powiedziałam to Black'owi. Poszłam sie przejść zostawiając go samego, bo miałam dość jego milczenia.  Weszłam do Lasu Strachu i Śmierci oraz pogadałam ze zjawami o moich problemach. Było już ciemno i powinnam wracać, gdy nagle usłyszałam jak woła mnie Black Prince. Znalazł mnie i spojrzał mi w oczy, a potem rzekł 
    - Przepraszam 
    Zdziwiło mnie to
    - Za co? - spytałam 
    <Black Prince????>

    Od Black Prince do Ahiry

    - Może zaprowadzę cię do medyka ? - powiedziałem i nie czekając na odpowiedź zaniosłem ją do szpitala.
    Kiedy medyk ją przebadał odparł:
    - Twoja żona ma pewne objawy ciąży - mówiąc to uśmiechnął się blado - Lecz to jest dość dziwne
    Wyszliśmy od medyka i skierowaliśmy się w stronę jeziora.
    Usiedliśmy nad wodą.
    - Dlaczego zaszłaś w ciąże ? - zapytałem w końcu

    < Ahira ? >

    Od Mystic do Severyl i Woodnight

    Miło spędziliśmy razem te chwile...
    Wreszcie znalazło się trochę czasu na rodzinę... 
    Po spotkaniu, wróciłem do domu, jednak po drodze natknąłem się na Woodnight -mlodszą siostrę Sevelyl. Nawet nie zdążyłem jej przeprosić, bo uciekła.

    < Woodnight ? >

    Od Severyl do Mystic

    Poszłam do mojego kuzyna - Mystic. Cały dzień nic nie robiliśmy tylko gadaliśmy o wszystkim co się ostatnio zdarzyło. Na przykład, o zdradach, małżeństwach, itd... Gdy zaczęło się ściemniać, razem poszliśmy do Miko i uścisnęliśmy się po po rodzinnemu, co Miko doskonale zrozumiał, po czym pożegnaliśmy się, i rozeszliśmy do naszych jaskiń.

    Od Ahiry do Black Princa

    Za 5 minut - mruknęłam
    Black jednak nie odpuścił. W końcu wstałam i zjedliśmy posiłek. Następnie udaliśmy się na spacer. Weszliśmy do Lasu Strachu i Śmierci i przywitalismy się ze stworzeniami jakie tam żyły. Następnie poszliśmy na Polanę Pełni Księżyca i usiedliśmy przed brzegiem jeziorka. Przytuliłam się do niego, co basior odwzajemnił i mnie pocałował. 
    - Nie wiem czemu, ale czuję się senna i zmęczona - mówiąc to położyłam się
    - Co ci jest? - spytał zmartwiony Black Prince
    - Nie..wiem... - mówiłam półsennie
    Zasnęłam i pogrążyłam się w głębokim śnie... Czułam jak ukochany mnie stara się mnie obudzić. Zrobiłam to, choć chętnie bym sobie jeszcze pospała. Black przyjrzał mi sie uważnie
    - Czy cos sie stało? - spytałam 
    - Nic, poprostu to jest dziwne - rzekł
    Mówiąc dziwne miał to moje zachowanie i poczucie, ze tak nagle to sie stało. Miał racje było to bardzo dziwne...
    <Black Prince???>

    środa, 27 maja 2015

    Od Ethan'a do Katniss

    Ucieszyłem się, że przyjęła zaręczyny.
    - Zorganizuje wszystko - oznajmiłem i pobiegłem wszystko ogarnąć.
    * Następnego dnia *
    O wyznaczonej porze wszyscy się zebrali i przeprowadzona została ceremonia. Sillen stanął na środku i zaczął:
    - Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? - spytał
    - Chcemy - odpowiedzieliśmy jednocześnie
    - Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
    - Chcemy
    - Czy chcecie z miłością przyjąć i po wilczemu wychować potomstwo, którym was Matka Wilczyca obdarzy?
    - Chcemy
    Potem podaliśmy sobie łapy, a Alfa je związał wstęgą i poprosił nas, żebyśmy powtarzali jego słowa. Najpierw ja powtarzałem:
    - Ja Ethan, biorę sobie Ciebie Katniss za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtarzałem słowa Sillena
    Przyszła teraz kolej na Kat
    - Ja Katniss, biorę sobie Ciebie Ethan za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtórzyła
    Sillen  się uśmiechnął i rzekł na potwierdzenie przysięgi:
    - Co Matka Wilczyca złączyła, wilk niech nie rozdziela...
    Potem poświęcił nasze obrączki i ja  nałożyłem obrączkę ukochanej mówiąc
    - Żono przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy- i nałożyłem obrączkę
    - Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy - mówiąc to samo też nałożyła mi obrączkę i się pocałowaliśmy....
    - Od teraz jesteście mężem i żoną. Oby was Matka Wilczyca prowadziła na nowej ścieżce życia - powiedział Sillen
    Potem wszyscy bawili się aż do rana.
    Następnego dnia wstaliśmy dość późno.
    Zaniosłem ukochaną do jaskini i poszedłem na polowanie.
    Wróciłem z dorodnym jeleniem i położyłem go na ziemi tuż przed Kat i szczeniakami.
    - Wstawaj śpiochu - powiedziałem z uśmiechem

    < Katniss ? >

    Od Quentin do Saorise

    Ujrzałem wadere, która chciała się rzucić z klifu. Natychmiast pogbiegłem do niej i przybiłem do ziemi.
    - Co ty do cholery robisz ?! Zabić się chcesz ?! - krzyknąłem zdenerwowany

    < Saorise ? >

    Od Katniss do Ethan

    - Tą waderę nazwę Colette, a tego basiora Erik.
    - Pięknie - podsumował
    Przytuliłam maluchy i zwróciłam się do Ethana.
    - Czyli mi pomożesz ? Zostaniesz ze mną ? - zapytałam
    - Tak - mówiąc to położył się obok mnie i przytulił - zawsze - szepnął mi do ucha
    Uśmiechnęłam się do szczeniąt.
    Popatrzyłam się prost w oczy basiorowi, kiedy naglę mnie pocałował.
    - Przepraszam... - powiedział, lecz ja nie dałam rzec nic innego, gdyż odwzajemniłam pocałunek.
    - Nie przepraszam - odparłam i wtuliłam się w niegi
    - Katniss...
    - Tak ?
    - Czy zostaniesz moją żoną ? - zapytał, a ja zaniemówiłam.
    Podniosłam się i powiedziałam:
    - Tak ! Tak ! - krzyczałam radośnie
    - Teraz zajmijmy się szczeniakami - wyszczerzył się

    < Ethan ? >

    Colette:

    Gdy dorośnie;

    Erik:
    Znalezione obrazy dla zapytania magiczne szczeniaki
    Gdy dorośnie:

    Od Saorise

    (pochylenie),,To już jest koniec, nie ma już nic..." (koniec pochylenia)

    Hmmm... Zaczęłam się zastanawiać nad sensem życia, po co w ogóle istniejemy, dlaczego taki nieudacznik jak ja, zabiera tlen innym wilkom i zwierzętom. To chyba była depresja... Nie jakaś chwilowa załamka, ten stan czułam już od kilku tygodni... Nie wiem czemu, ale życie i świat obrzydziły mi się. Czy to po tej sytuacji sprzed 2-óch miesięcy (nieszczęsna ciąża...), czy to może te moje dziwne sny i myśli... Sama nie wiem. Ale... Czy to jeszcze ma jakiś sens? Czy warto żyć? Czy na pewno chcę urodzić szczeniaki? Czy ja poradzę sobie na tym świecie? Czy uda mi się przezwyciężyć strach i lęk? W mojej głowie było wiele myśli, wiele pytań, na które nie byłam w stanie odpowiedzieć... Poszłam nad klif... Czułam potrzebę rozerwania czegoś, zapolowania, wygadania się, rozbicia, porozrzucania...

    To historia chłopaczyny co miał wielkie marzenia
    Chciał się wyrwać z patologii, swoje życie pozmieniać
    Jednak to co za tym idzie, akurat w jego przypadku
    Gdzie żył w niedostatku, było bliskie przypału
    Swoje robił pomału

    On go uskrzydlał, rozwijał możliwości
    Niestety w sowim życiu nie doczekał szczerości
    Kilku bliskich ziomków pogrążyło się w złości
    Pier***onej zazdrości
    A propos lojalności

    Nuciłam. Była to jakoś dziwnie znana mi piosenka... Chciałam skończyć to moje życie. Życie nieudacznika, życie które było mi udręką. Wstałam. Zamknęłam oczy. Rozpędziłam się i...

    <Wilku! Jeśli odpiszesz - Saorise nie zginie. W przeciwnym razie... [*]>

    Od Rucy do Ridian'a

    Cóż oczywiście, że to był ten szczeniak. Bardzo mi się podobał, a do tego świetnie dogadywał się z Ridianem. Jednak chciałam się z mężem troszeczkę podroczyć.
    - a czemu właśnie on? - spytałam przybierając njpoważniejszą minę na jaką było mnie w tej chwili stać.
    - bo... jest uroczy i... przypomina naszych chłopców, gdy byli mali - powiedział. Wiedziałam, że próbuje przekonać mnie używając do tego to czego chciałam zobaczyć w szczeniaku.
    Przybrał smutną minę ( trzeba było przyznać, był świetnym aktorem ).
    - ależ oczywiście, że go zaadaptujemy! - krzyknęłam i pobiegłam po malca.

    Od Ethan do Katniss

    Było mi żal tej wadery, dlatego postanowiłem pomóc jej wyhować szczeniaki.
    - Pomogę ci - oznajmiłem. Kat bardzo się ucieszyła. Zabrałem ją do jaskini, gdzie Katniss spokojnie usnęła.
    Naglę wadera obudziła się zwijając się z bólu. Uznałem, że poród nadchodzi.
    Zawołałem Medyka i po kilku godzinach narodziły się dwa zdrowe szczeniaki. Basior i waderka.

    < Katniss ? >

    Od Ridian'a do Rucy

    Po obiedzie wybraliśmy się do ośrodka adopcyjnego.
    Chodziliśmy koło ślicznych szczeniaków, kiedy naglę zobaczyłem małego basiorka siedzącego w kącie.
    Podeszliśmy do niego.
    - Cześć jestem Ridian, a to Rucy - przedstawiliśmy się
    - A ja Resi - wymamrotał szczeniak
    - Może chcesz się wybrać z nami na spacer ? - zaproponowałem, a Res odrazu się ożywił i zgodził.
    Młody i ja bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Kiedy wróciliśmy do ośrodka adopcyjnego powiedziałem do Rucy.
    - Sądze, że to jest właściwy szczeniak.- uśmiechnąłem się do niej - Zaadoptujemy go ? - mówiąc to zrobiłem szczenięce oczy

    < Rucy ? >

    Od Jesse do Picallo

     Szłam sobie - jak zawsze zresztą - leśną drużką razem z Picallem. Obok nas szły szczenięta. Poszliśmy nad strumyk. Dzieciaki bawiły się, a ja rozmawiałam z mężem.
    - mamo, tato patrzcie! - usłyszałam piski ucieszonych maluchów. Odwróciłam się. To co zobaczyłam było przepiękne. Mała Shasha unosiła się nad ziemią machając swoimi różowymi skrzydełkami.
    - pięknie! - krzyknęłam
    - tak dalej, Shasha! - zawtórował mi Picallo.
    Nagle warerka straciła równowagę i wpadła do wody. Usiadła  cała mokra, a inne dzieci zaczęły się śmiać. Picallo temu zaradził - wepchnął wszystkie szczeniaczki do wody, a później wrzucił tam mnie. Na koniec sam wskoczył robiąc salto i wszystkich ochlapując wodą.

    < Picallo? >

    Od Rucy do Ridian'a

    Popatrzyłam na niego nieprzekonana.
    - zobaczysz, będzie dobrze - powiedział
    - a-ale, dziecko nie będzie nasze! - powiedziałam lekko zszokowana jego propozycją.
    - tak, ale zyska rodziców - powiedział spokojnie.
    - n-no, dobrze... - wymruczałam nieprzekonana.
    Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę domu sierot

    < Ridian? >

    Od Katniss do Ethan

    Podniosłam się smętnie i wyszłam z lasu.
    Poszłam do swojej jaskini gdzie czułam się bezpiecznie.
    Położyłam się i zasnęłam.
    Kiedy się obudziłam poczułam dziwny ból brzucha. Nie mogłam wstać, dlatego leżałam. Po kilku minutach do mojej jaskini wbiegł jakiś basior. Pomógł mi doczłapać się do medyka, który oznajmił.
    - Jesteś w ciąży !
    W jednej chwili cały świat ,, stanął na głowie ''.
    Wybiegłam z płaczem. Basior, który mnie przyniósł podszedł do mnie i przytulił, tak jakby o wszystkim wiedział.
    - Jestem Katniss - przedstawiłam się
    - A ja Ethan - powiedział i razem wróciliśmy do jaskini

    < Ethan ? >

    Od Ghost do Rhean i Katniss

    - Przejdziemy się - zapytała wadera
    - Raczej nie - odpowiedziałem zimno i odszedłem.
    Spacerowałem po terenach watahy kiedy naglę usłyszałem ciche piski. Dochodziły one zza drzew.
    Pobiegłem w tamtą stronę i naglę zobaczyłem, że jakiś wilk atakuje jakąś waderę.
    Zabiłem go i szybko odbiegłem, aby mnie nie zauważyła.

    < Katniss ? >

    Od Rhean do Ghost

    Przechodziłam właśnie przez tereny watahy.
    Postanowiłam skierować się w kierunku jeziora.
    Kiedy tam dotarłam usiadłam nad wodą i zaczęłam nucić moją ulubioną piosenkę ,, Lili ''.
    Naglę usłyszałam odgłos łamania gałęzi. Instynktownie się odwróciłam i ujrzałam dużego basiora.
    - Cześć - powiedziałam entuzjastycznie - Jestem Rhean. A ty ?
    - Ghost - odparł krótko

    < Ghost ? >

    wtorek, 26 maja 2015

    Od Scar'a do Jesse i Woodnight

    - Dobrze - powiedziałem i podszedłem uradowany do szczeniaków. ( w końcu ja też w głębi duszy jestem dzieciuchem ) i zacząłem się z nimi bawić.
    Zabrałem je na Radosną Łąkę aby Jesse i Picaollo mogli pobyć razem.
    Zrobiło się późno więc odprowadziłem szczeniaki, pożegnałem się i wróciłem do siebie.
    * Następnego dnia *
    Podczas spaceru wpadłem na jakąś Waderę
    - Przepraszam - powiedziała - Jestem Woodnight
    - Ja też przepraszam - wykrztusiłem - Jestem Scar. Dasz się może namówić na polowanie ?

    < Woodnight ? >

    Od Ridian'a do Rucy

    Pobiegłem szukać Rucy. Odnalazłem ją dopiero po 30 minutach siedzącą na drzewie. Płakała.
    - Rucy - powiedziałem łagodnie wspinając się na drzewo - Ta choroba nie jest groźna. Poprostu nie możesz mieć dzieci...
    Spojrzała się na mnie ze łzami w oczach.
    - Zawsze możemy pójść do ośrodka adopcyjnego - zaproponowałem

    < Rucy ? Co ty na to ? >

    Od Jesse do Picallo

    - Wiesz Picallo, Scar powiedział, że się zastanowi i powie mi dzisiaj, czy mi wybaczy... w sumie nie dziwię się mu, tyle mu nagadałam...
    - a co dokładnie mu powiedziałaś? - zainteresował się Picallo
    - no, że... - zawahałam się - ... że to wszystko jego wina
    - i pewnie nawet nie wiedział o co ci chodzi...
    - nooo... tak - przyznałam i spojrzałam na czworo uroczych szczeniąt bawiących się razem w berka.
    Nagle za plecami usłyszałam hrząknięcie. Odwróciłam się. Za mną stał Scar...
    - eeem... przepraszam? - powiedziałam

    < Scar? Wybaczysz? >

    Od Rucy do Ridian'a

    Uśmiechnęłam się.
    - zawsze możemy jeszcze pomyśleć o dzieciach - powiedział Ridian.

    Tę noc spędziliśmy cudownie... jednak ani teraz, ani później nie zaszłam w ciążę. Wreszcie zdecydowaliśmy się pójść z tym do lekarza....

    Lekarz zbadał mnie i z grobową miną powiedział:
    - niestety, ale Rucy nie zajdzie już w ciążę, ma...
    Zerwałam się z miejsca i wybiegłam ze szpitala. Nie chciałam więcej tego słuchać.!
    Pobiegłam prosto na Polanę Pełni Księżyca.
    - Rucy!? - usłyszałam głos Ridian'a. Ukryłam się w koronie drzewa. Gdy pobiegł dalej zlazłam z gałęzi i usiadłam pod drzewem. Siedziałam tak do wieczora pogrążona we własnych myślach...

    Od Black Princa do Ahiry ( ślub )

    * Następnego dnia *

    O wyznaczonej porze wszyscy się zebrali i przeprowadzona została ceremonia. Sillen stanął na środku i zaczął:
    - Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? - spytał
    - Chcemy - odpowiedzieliśmy jednocześnie
    - Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
    - Chcemy
    - Czy chcecie z miłością przyjąć i po wilczemu wychować potomstwo, którym was Matka Wilczyca obdarzy?
    - Chcemy
    Potem podaliśmy sobie łapy, a Alfa je związał wstęgą i poprosił nas, żebyśmy powtarzali jego słowa. Najpierw ja powtarzałem:
    - Ja Black Prince, biorę sobie Ciebie Ahiro za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtarzałem słowa Sillena
    Przyszła teraz kolej na Ahirę
    - Ja Ahira, biorę sobie Ciebie Black Prince za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomoże Matka Wilczyca Wszechmogąca - powtórzyła
    Sillen  się uśmiechnął i rzekł na potwierdzenie przysięgi:
    - Co Matka Wilczyca złączyła, wilk niech nie rozdziela...
    Potem poświęcił nasze obrączki i ja  nałożyłem obrączkę ukochanej mówiąc
    - Żono przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy- i nałożyłem obrączkę
    - Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Matki Wilczycy - mówiąc to samo też nałożyła mi obrączkę i się pocałowaliśmy....
    - Od teraz jesteście mężem i żoną. Oby was Matka Wilczyca prowadziła na nowej ścieżce życia - powiedział Sillen
    Potem wszyscy bawili się aż do rana.
    Następnego dnia wstaliśmy dość późno.
    Zaniosłem ukochaną do jaskini i poszedłem na polowanie.
    Wróciłem z dorodnym jeleniem i położiłem go na ziemi tuż przed Ahirą.
    - Wstawaj śpiochu - powiedziałem z uśmiechem

    < Ahira ? >

    Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...