Szłam sobie - jak zawsze zresztą - leśną drużką razem z Picallem. Obok nas szły szczenięta. Poszliśmy nad strumyk. Dzieciaki bawiły się, a ja rozmawiałam z mężem.
- mamo, tato patrzcie! - usłyszałam piski ucieszonych maluchów. Odwróciłam się. To co zobaczyłam było przepiękne. Mała Shasha unosiła się nad ziemią machając swoimi różowymi skrzydełkami.
- pięknie! - krzyknęłam
- tak dalej, Shasha! - zawtórował mi Picallo.
Nagle warerka straciła równowagę i wpadła do wody. Usiadła cała mokra, a inne dzieci zaczęły się śmiać. Picallo temu zaradził - wepchnął wszystkie szczeniaczki do wody, a później wrzucił tam mnie. Na koniec sam wskoczył robiąc salto i wszystkich ochlapując wodą.
< Picallo? >
środa, 27 maja 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Od wygnania Woodnigth z watahy zrobiło się w moim niezwykle cicho. To dziwne, ale stęskniłem się za jej rozrywkowym charakterem, uroczył uśm...
-
Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe szczeniaki. - Tego basiorka możemy nazwać Largo, a tego drugiego Sticotto. Tą waderkę Eupho...
-
Obudziłem się o wschodzie słońca. nie wiedziałem co mam robić, więc wybrałem się na polowanie. Zobaczyłem stado jeleni. Ukryłem się za krzak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz