- Też tak sądze - powiedział Ältair
Przechadzaliśmy sie przez te piękne tereny, kiedy naglę zrobiło się strasznie ciemno. Nie wiedziałam co sie dzieje. Straciłam przytomność, bo chyba dostałam czymś w łeb.
Kiedy się obudziłam, w pomieszczeniu panowała całkowita ciemność.
Podbiosłam się i wtedy zobaczyłam wilka. Był ciemny i ogromny. Przestraszyłam się i wycofałam do ściany.
- Czego ode mnie chcesz ? - szepnęłam łamiącym się głosem
- Jestem Posejdon. Bóg mórz. - przedstawił się - A ty to moja przyszła bogini - mówiąc to zaczął się do mnie zbliżać, a ja nie mogłam się nawet cofnąć.
- Zostaw mnie ! - próbowałam krzyknąć, jednak z mojego gardła wydobył się tylko cienki pisk
- Jesteś słodka, wiesz - wypowiedział te słowa tak uroczym tonem, że prawie uwierzyłam i ich szczerość
Był metr odemnie.
- Nie zbliżaj się ! - rzekłam potwornie przerażona
- Nie musisz się mnie bać. Nie chce zrobić ci krzywdy - zapewniał
- Więc czego ty chcesz ?!
- Ciebie - szepnął mi do ucha kiedy był dosłownie przedemną.
Omało się nie rozpłakałam.
- Tak wrażliwej waderze jak ty przyda się taki wilk jak ja - uznał Posejdon
- Prosze ! Odejdź ! - wyłam bliska łez
- Nie bój się - przemawiał do mnie
Nie wytrzymałam. Rozbeczałam się jak małe dziecko ! Upadłam na ziemie i położyłam łapy na pysku.
- Nie płacz - mówił to z takim spokojem, jakby patrzył na najlepszą, najładniejszą i najmądrzejszą Waderę na świece, a przed nim leżałam tylko... ja.
- Chodź ze mną - powiedział - Zaprowadzę cię gdzieś
Mimo, że nie chciałam z nim iść postanowiłam dalej nie walczyć.
Basior zaprowadził mnie do jaskiejś komnaty.
Położyłam się na łóżku i niepostrzeganie zasnęłam.
Obudziłam się , a obok mnie leżał Posejdon. Wstałam i spróbowałam otworzyć drzwi. Na próżno.
Naglę obudził się mój oprawca.
- Wstałaś już ! - uśmiechnął się do mnie, jednak na mojej twarzy była tylko kamienna mina.
- Przyniosę ci coś do jedzenia - zaoferował
Wyszedł, a ja postanowiłam się rozejrzeć.
Komnata była wielka. Ozdobiona kosztownymi kamieniami i czymś jeszcze.
Po 30 minutach wrócił Posejdon z dorodnym jeleniem w pysku.
Położył go przedemną i zaczął jeść, pomimo, że nie miałam teraz ochoty przyłączyłem się do niego.
Kiedy skończyliśmy położyłam się na łóżku.
- Wrócę wieczorem - oznajmił, jakby mnie choć trochę to obchodziło - Mam kilka warzonych spraw do załatwienia. Popołudniu przyjdzie do ciebie kilka osób i opowie o moich planach - zdziwiłam się. ,, Planach " ?! Co miał na myśli ?!
Pozostało tylko czekać.
Tak jak mówił popołudniu do Komnaty weszła jakaś wadera.
- Witaj ! - krzyknęła radośnie - Mam ci oznajmić kilka rzeczy, wię tak:
Po pierwsze: Posejdon i ty weźmiecie ślub pojutrze o 18
Po drugie: Suknia, którą założysz będzie gotowa na jutro - wymieniła jeszcze kilka podpunktów, ja jednak skupiłam się na tym pierwszym. Ślub ?!
Nie słuchałam jej dalej położyłam się na łóżku i płakałam aż do powrotu Posejdona.
Kiedy wszedł podszedł do mnie i przytulił. Nawet nie prubowałam się wyrywać. Szlochałam dalej.
- Prosze ! Zostaw mnie ! - mówiąc to spojrzałam się na niego ze łzami w oczach - Prosze !
- Nie płacz - szeptał mi do ucha - Wszystko będzie dobrze
- Nie ! - krzyknęłam nadal się nie podnosząc
- Nie chce cie zmuszać do tego ślubu, ale wiedz, że jeśli będe musiał to mogę - rzekł
Popatrzyłam się na niego przerażona.
- Nie wyjdę ze ciebie ! Nigdy ! - krzyczałam
- Jeśli za mnie nie wyjdziesz mogę zrobić coś złego twojej rodzinie, ale pewnie najpierw zacznę od twojej matki - zagroził mi
Popatrzyłam na niego ciągle płacząć.
- Nie ! Nie rób nic moim bliskim ! Zrobie wszystko tylko nie to ! - krzyknęłam
- Wyjdź za mnie ! - powiedział i popatrzył się na mnie
- D... Dobrze - wyjąkałam, a basior podszedł do mnie i przytulił, a ja wtuliłam się w niego. Nie miałam już siły, ani ochoty z nim walczyć.
Zasnęłam i obudziłam się dopiero po dwóch dniach. Często długo spałam, ale jeszcze nigdy aż tak długo.
Wstałam i przeciągnęłam się leniwie, kiedy naglę do komnaty wszedł Posejdon.
- Dziś jest ślub - oznajmił i pocałował mnie. Próbowałam się wyrwać, ale mnie przytrzymał.
< Ältair ! Ratuj ! >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz