Biegalismy po łące, ale mnie to już nudziło. Gdy rodzice nie patrzyli udałem się jak najdalej stąd. Udało mi się zwiać i mogłem sobie połazić gdzie chciałem i to sam. Zwiedziłem wszystkie tereny watahy i się już ściemniało, gdy coś usłyszałem, więc to sprawdziłem. Spotkałem dziwne stworzenia, które były uwięzione w jakimś sznurku. Znalazłem gdzie to coś było przywiązane i je uwolniłem. Hasały wokół mnie oraz gdzieś zabrały. Pokazały mi swój świat, który był piękny. Pobawilem się z nimi
- Jak się nazywacie? - spytałem
- Ja jestem Yang - odparł różowy
- A ja Yin - odparł czarny
- Ja jestem Roshan
Stworzonka sie uśmiechnęły i zaczęliśmy się dalej bawić. Powinienem już wracać do domu, więc Yang i Yin mnie doprowadziły kawałek. Szedłem powoli, gdy jakiś basior mnie zaatakował i porwał do swej watahy. Obudziłem się w obcej jaskini i obok mnie leżała obca wadera
- Od teraz będę twoja mamą - rzekła
Chyba sobie śni. Szybko zrozumiałem ze oni nie mogą mieć dzieci i dlatego mnie porwali. Nie wiedziałem co robić, gdyby nie Yang i Yin, który mnie uratowali. Mieliśmy długa drogę, a przede wszystkim nie znałem drogi powrotnej
<Average???>
Yang( różowy) i Yin( czarny):
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Od wygnania Woodnigth z watahy zrobiło się w moim niezwykle cicho. To dziwne, ale stęskniłem się za jej rozrywkowym charakterem, uroczył uśm...
-
Gdy się odwróciłem ujrzałem waderę. Nie była jakaś oszołamiająca. Zwykła, przeciętna wadera. Zresztą... Wystawiłem kły i , otoczyłem '...
-
Dobrze. - Odparłam - Ale pójdziemy tam tylko we dwójkę, czy weżmiemy naszą córeczkę? - zauważyłam, że to pytanie było nie na miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz