czwartek, 7 maja 2015

Od Ältaira do do Sevelyl

Spacerowałem po terenach watahy z nudów. Nic się nie działo Ursus brat Anishy zapadł sie pod ziemie, ale można było sie spodziewać, ze cos knuje. Postanowiłem jednak dać z tym na razie spokój. Strasznie mi się nudziło i chętnie bym z kimś pogadał! Ale wszyscy są zajęci i nie mają czasu na to. Postanowiłem pójść na Polanę Pełni Księżyca i tam sobie poleżeć. Gdy doszedłem na miejsce i się walnąłem to po paru minutach przysnąłem. Chyba po jakiejś godzinie się obudziłem ze snu. Było popołudnie, a niestety nadal nie miałem pojęcia co zrobić ze sobą…
-Ehhh… - westchnąłem cicho
Spojrzałem w niebo i wstałem. Gdy szedłem miałem głowę skierowaną w niebo, więc nic nie widziałem i przez to wpadłem na kogoś ....
- Przepraszam, jestem Ältair - mówiąc to pomógłem wstać waderze...
- Spoko, a ja jestem Sevelyl - odparła 
Porozmawialiśmy przez długi czas, gdy Sevelyl poprosiła bym tu zaczekał, a sama gdzieś znikła.
<Sevelyl?? Gdzie poszłaś??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...