czwartek, 14 maja 2015

Od Diany do Max'a

Nie mogłam znieść tej ciągłej ciszy w domu, można powiedzieć, wywołanej przez mojego dziadka. Postanowiłam pójść na spacer i nie cieszyć się życiem póki je mam.
- Gdzie idziesz? -spytała zaniepokojona mama.
- Przejść się.
- Tylko uważaj na siebie.
- Dobrze. -westchnęłam ciężko i pobiegłam w stronę Polana Pełni Księżyca. Po drodze rozmyślałam o śnie, który przyśnił mi się dziś w nocy. Był w nim jakiś szczeniak. Bardzo miły i rozbrykany. Biegłam z nim przez łąkę. Byłam ciekawa co taki sen mógł oznaczać. Gdy dotarłam na miejsce spotkałam tam waderę ze szczeniakami.
- Cześć, jak się nazywasz? -spytałam wadery.
- Tria, a to Sumiko, Flaying, Ayati i Max. -Max jakie śliczne imię. Dokładnie przypatrywałam się każdemu szczeniakowi. Nagle Max podszedł do mnie.
- Hej, jestem Max. Znasz może jakiegoś młodego basiora? Nie mam się z kim bawić. Moje siostry myślą tylko o różowych migdałach. A ja chciałbym zrobić coś ryzykownego. -Ten basiorek kogoś mi przypomina. Jest podobny do tego szczeniaka ze snu.
- Nie znam, ale możesz się ze mną pobawić. Ja też lubię takie zabawy. Tylko czy twoja mama się zgodzi? -wadera zamyśliła się chwile.
- No dobrze, ale uważajcie na siebie.
- Dobrze. -odpowiedzieliśmy równocześnie i pobiegliśmy przed siebie. Dobiegliśmy do Truskawkowego Jeziora. Tam świetnie się bawiliśmy. Zrobiliśmy nawet zawody, kto dłużej wytrzyma pod wodą. Oczywiście ja wygrałam. Gdy zrobiło się ciemno odprowadziłam młodego do jego jaskini. Max był bardzo mądry i spostrzegawczy. Gdy się z nim żegnałam wyczytałam w jego myślach, że bardzo mnie lubi i chciałby mnie przytulić. Gdyby nie było jego mamy, a on byłby starszy, to bym go z chęcią przytuliła, bo też go bardzo lubię. Wróciłam do domu i rozmyślałam o przyszłości. Gdy weszłam do jaskini mama rzuciła się do mnie i spytała:
- Gdzieś ty była?
- Bawiłam się z kolegą.
- Z kolegą? -powtórzył tata z lekkim uśmieszkiem.
- Tak. Z kolegą. On nawet roku nie ma. -przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się do rodziców. Położyłam się na kamieniu.
- A jak z Amber? -Amber nie chciała, abyśmy z bratem mówili na nią "babcia".
- Na razie dobrze. Anisha opiekuje się nią. -mama spuściła głowę. Zobaczyłam jak po jej policzku spływa łza. Chciałam ją pocieszyć, ale byłam zmęczona i zasnęłam. Śnił mi się Max. Ale dorosły Max, dziki i szalony. Chciał, abym poszła z nim w jakieś miejsce. Gdzieś, gdzie było dużo wody. Nie chciałam mu zrobić przykrości, więc poszłam z nim. Znaleźliśmy się nad morzem. Piach był nagrzany od zachodzącego słońca. Usiedliśmy obok siebie i patrzeliśmy w niebo. Nagle Max przysunął się do mnie i pocałował. Wtedy obudziłam się i postanowiłam porozmawiać o tym śnie z mamą. Aria siedziała przed jaskinią.
- Hej mamo.
- O już wstałaś. Hej.
- Tak...słuchaj, miałam dzisiaj sen. O...o Max'ie. Ale przyśnił mi się jako dorosły. Nie był w tym śnie szczeniakiem. Chciał żebym poszła z nim nad morze. No więc poszłam. Usiedliśmy na piachu i patrzeliśmy na niebo. A później on..,mnie pocałował i wtedy się obudziłam. Co to może znaczyć?
- Nie jestem specjalistką od snów, ale to może oznaczać, że w przyszłości, będziecie z Max'em...sobie bliscy. -szybko domyśliłam się o co chodzi mamie.
- Czyli to, tak jakby był sen o tym co będzie w przyszłości?
- Mniej więcej. No bo zawsze coś może stanąć "wam" na drodze. Na przykład choroba, śmierć, zazdrość i inne takie. -długo zastanawiałam się nad co powiedziała mama. Ja miałabym być z Max'em? Jestem bardzo ciekawa jak to się wszystko potoczy.

< Max ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...