niedziela, 24 maja 2015

Od Ahiry do Black Princa

Spacerowaliśmy dosłownie wszędzie, jednocześnie rozmawiając o wszystkim i o niczym. Mówiąc szczerze chciałam przeżyć wiele przygód i poznać jaki jest świat, ale nie mam doświadczenia, bo cały czas tu siedzę. Nagle coś przykuło moją uwagę. Pobiegłam tam bez słowa, a Black Prince za mną. Po godzinie dotarłam na miejsce, gdzie słyszałam coś. Okazało się, że mały biedny wilczek wpadł w pułapkę kłusowników. Bez zastanowienia znalazłam patyk i włożyłam go pomiędzy nogą malca, a zatrzaskaniem od pułapki i z całych sił kierowałam patyk w dół. Black Prince dotarł na miejsce, gdy widział jak już udało mi się otworzyć pułapkę i uwolnić malca. Maluszek miał pokaleczoną nóżkę. Znalazłam jakiś liść i obandażowałam mu nóżkę.
- Gdzie są twoi rodzice? - spytałam łagodnie, międzyczasie podszedł do nas Black Prince
Malec się go wystraszył i to bardzo. Spojrzałam na nich i się lekko uśmiechnęłam
- Nie bój się, on ci nic nie zrobi. Jest przyjacielem, który też chce ci pomóc. Zaufaj mi - powiedziałam
- Dobrze - odparł już pewniej wilczek
Ucieszyłam się z tego bardzo.
- Jestem Ahira, a to jest Black Prince, a ty?
- Anso - odparł
Wzięłam go na plecy i spojrzałam łagodnie w oczy Black Princa
- Pomóżmy mu, proszę - rzekłam do basiora
Uśmiechnął się i skinął głową na znak zgody. Wolnym spokojnym krokiem, lecz po chwili się zatrzymaliśmy.
- Prawie zapomniałam! - krzyknęłam
Położyłam Anso na ziemi i zdjęłam mu opatrunek. Mój wisiorek nie był byle jakim wisiorkiem. Ten wisiorek jak mi mówiła mama należał do mojej babci, która miała romans z jednym z bogów, który podarował jej ten wisiorek, a on miał moc uzdrawiania. Osoba, która go nosiła mogła uzdrowić kogoś lub siebie, mówiąc szczerze na początku w to nie wierzyłam, ale gdy pierwszy raz go wypróbowałam okazało się to być prawdą. Znałam imię boga, który był moim dziadkiem i on mnie wiedział. Mama zabraniała mu się do mnie zbliżać,ale on się skontaktował ze mną telepatycznie i stąd wiedziałam o właściwościach wisiorka i od kogo dostała go moja babcia. Szczerze jeszcze się z nim nie spotkałam, ale dosyć roztrząsania się w wspomnieniach
- Proszę, ulecz go - rzekłam i mój wisiorek zaświecił, a noga wilczka była zdrowa.
Wszyscy się zdziwili, ale ja na razie odłożyłam ten temat na bok. Rozpoczęły się poszukiwania jego rodziców. Mówiąc szczerze dobrze się wszyscy przy tym bawili. Po dwóch godzinach znaleźliśmy ich.
- Dziękujemy ci z całego serce - rzekli
- Nie, to nie tylko moja zasługa. Nie udałoby się to, gdyby nie pomoc Black Princa - rzekłam
Podziękowali również gorąco mu, a my wróciliśmy do przerwanego spaceru...
<Black Prince??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...