Byłam już w zaawansowanej ciąży. Siedziałam oparta o pień drzewa. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu. Nie zaragowałam, bo myślałam, że to Picallo. Nagle dostałam czymś w głowę... Zemdlałam...
*** *** *** ***
Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu bez drzwi i okien. Od razu zaczęłam szukać wyjścia. Głowa strasznie mnie bolała. Do tego stapnia, że przeklnęłam. Zadarłam głowę wysoko. Zobaczyłam, że znajduję się w jakiejś wieży. Jakieś czterdzieści metrów nade mna ujrzałam malutkie okienko. Spojrzałam na ściany miały dziwne skazy i wypukłości. Zaczęłam się po nich ostrożnie wspinać... Jednak moje nienarodzone dzieci co chwila dawały o sobie znać kopiąc. Szybko spadłam ze ściany łamiąc sobie przy tym łapę.
Coś szarego przemknęło mi przed oczami. Usłyszałam czyjś szaleńczy śmiech.
- Picallo - wyszeptałam.
Znowu dostałam w łep...
< Picallo? Uratujesz mnie? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Od wygnania Woodnigth z watahy zrobiło się w moim niezwykle cicho. To dziwne, ale stęskniłem się za jej rozrywkowym charakterem, uroczył uśm...
-
Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe szczeniaki. - Tego basiorka możemy nazwać Largo, a tego drugiego Sticotto. Tą waderkę Eupho...
-
Obudziłem się o wschodzie słońca. nie wiedziałem co mam robić, więc wybrałem się na polowanie. Zobaczyłem stado jeleni. Ukryłem się za krzak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz