niedziela, 17 maja 2015

Od Jesse do Picallo

Popatrzyłam na naszyjniki. Obydwa były identyczne.
- Są przepiękne - powiedziałam zachwycona.
- Póki go będziesz miała nic nie zniszczy naszej miłości - powiedział. Uśmiechnęłam się.
- nigdy go nie zdejme - wyszeptałam i spojrzałam na męża - przyrzeknij, że przenigdy nie zdejmiesz swojego, nawet jeśli się rozstaniemy.
- przyrzekam - odparł - możesz mi zaufać.
Pocałował mnie na dowód swoich słów.
- nigdy się nie rozstaniemy - dodał. Odwzajemniłam pocałunek.
Zapadła chwila milczenia. Oboje wpatrywaliśmy się w niebo.
- myślałaś kiedyś o tym, aby mieć dzieci? - przerwał ciszę Picallo. Roześmiałam się.
- właśnie miałam zapytać cię o to samo! - powiedziałam. Zaśmiał się i razem położyliśmy się na trawie wpatszeni w niebo.
- szczenięta są słodkie - powiedział Picallo i popatrzył się na mnie - jak ty.
Popatrzyłam na niego udając zażenowanie. Zaśmiał się.
- Słodka jesteś - powtórzył.
- niech ci będzie - powiedziałam i wywróciłam oczami. - a wracając do szczeniąt jakbyś je nazwał?

< Picallo??? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...