Myślałam już, że nie ma nadziei. Że będę musiała wyjść za Apolla. Nagle usłyszałam, że ktoś się zbliża. Niestety. Był to Apollo. Ale ku mojemu zdziwieniu była z nim Afrodyta.
- Już niedługo... Będziemy najszczęśliwśli na świecie! - Powtarzał ciągle bożek.
Gdy on nie patrzył, Afrodyta szybko do mnie podeszła.
- Podczas ceremonii uciekniesz otwartymi drzwiami. Będą przed Tobą, gdy nadejdzie czas złożenia przysięgi. Nie zmarnuj szansy! - Szepnęła.
- Czemu mi pomagasz? - Spytałam.
- Bo sama kocham Apolla... A teraz już idę! - Skończyła
Żeczywiście - drzwi były otwarte, a ucieczka się udała. Z jednym wyjątkiem - spadłam z dużej wysokości i połamałam nieodwracalnie kości - tylko prawdziwa miłość może wszystko naprawić...
< Dragon? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Od wygnania Woodnigth z watahy zrobiło się w moim niezwykle cicho. To dziwne, ale stęskniłem się za jej rozrywkowym charakterem, uroczył uśm...
-
Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe szczeniaki. - Tego basiorka możemy nazwać Largo, a tego drugiego Sticotto. Tą waderkę Eupho...
-
Obudziłem się o wschodzie słońca. nie wiedziałem co mam robić, więc wybrałem się na polowanie. Zobaczyłem stado jeleni. Ukryłem się za krzak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz