Uśmiechnęłam się do ukochanego.
- Tak się cieszę! - powiedziałam cicho
- Ja też - odpowiedział i poszliśmy do jaskini.
* Tydzień później*
Już od rana bolał mnie brzuch. Wiedzieliśmy, że zbliżał się poród. Nagle złapał mnie silny skurcz. Alex podbiegł i chwycił mnie za łapę
- Alex, boje się! - wyszeptałam
- Ależ nie ma czego. - uspokajał mnie. Znowu poczułam skurcz, był jeszcze większy
- To chyba już - oznajmiłam
- Polecę po medyka - zaproponował basior
- Nie! - zaprotestowałam - zostań przy mnie! - poprosiłam, basior pokiwał głową. Po około 2 godzinach, przyszły na świat 2 pierwsze szczeniaki, waderka i basiorek
- Nazwijmy je... - myślał ukochany.
- Luxio i Assesia - przerwałam mu, basior się uśmiechnął.
- Dobrze.
< Alex? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie kończę ostateczne poprawki dotyczące watahy ;) Zamiany: - Zmieniony został szablon bloga ( jeśli macie jakieś lepsze możecie po...
-
Od wygnania Woodnigth z watahy zrobiło się w moim niezwykle cicho. To dziwne, ale stęskniłem się za jej rozrywkowym charakterem, uroczył uśm...
-
Po kilku godzinach narodziły się cztery zdrowe szczeniaki. - Tego basiorka możemy nazwać Largo, a tego drugiego Sticotto. Tą waderkę Eupho...
-
Obudziłem się o wschodzie słońca. nie wiedziałem co mam robić, więc wybrałem się na polowanie. Zobaczyłem stado jeleni. Ukryłem się za krzak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz