Poszedłem do lasu, usiadłem pod drzewem i zacząłem wyć. Tak po prostu.
Naglę usłyszałem kroki.
Ukryłem się w krzakach. Zobaczyłem Neharikę. Płakała.
Śledziłem ją, kiedy naglę spostrzegłem gdzie idzie...
...Klif
Usiadła na krańcu i wpatrywała się w dół. Zamierzyła się do skoku. Skoczyłem i zagrodziłem jej drogę.
- Idź z tond ! - krzyknęła przez łzy
- Nie ! - powiedziałem - Nie dam ci się zabić !
Spojrzała się na mnie.
- Zdradziłeś mnie ! - wysyczała przez zęby
- Nie prawda ! Ona zmyśla ! Podała mi jakieś cholerstwo ! Nic. Nie. Pamiętam ! - wycedziłem przez zęby
- Dlaczego mam ci wierzyć ?! - szepnęła
- Bo cie kocham ! - rzekłem i nie dając jej dojść do słowa pocałowałem ją namiętnie. Nie protestowała...
Kiedy oderwaliśmy się od siebie głośno dyszeliśmy.
- Proszę. Wróć do mnie - szepnąłem jej do ucha
Położyła mi głowę na ramieniu.
- Dobrze - mówiąc to posłała mi blady uśmiech
Razem wróciliśmy do domu. Neh i ja znowu byliśmy razem, a Erza, ta która chciała zniszczyć mi życie, już nigdy się nie pojawiła
Ukochana czasami spotykała się z Johnatanem, nawet kilka razy zabierali mnie ze sobą.
John to dobry basior, wiedziałem, że nie będzie próbował poderwać Neh.
Pewnego dnia kiedy razem z moją lubą wybraliśmy się na spacer ukochana zaczęła rodzić.
Urodziły się cztery, piękne i zdrowe szczeniaki. Dwie waderki i dwa basiorki.
- Tą możemy nazwać Anastasia, a tego Matthew. A inne, jak ?
< Neharika ? >
Anastasia:
Kiedy dorośnie:
Matthew:
Kiedy dorośnie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz